[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poskarżę się O Neilowi.Był pewny siebie, czy tylko nadrabiał tupetem? Raczej to drugie. Kim jestem  odpowiedziałem  dowiesz się pózniej.Od O Neila nie spodziewaj siępomocy, on sam będzie jej potrzebował, a poza tym musi być wściekły, bo zawaliłeś całąsprawę.Być może całą winą obciąży ciebie i wówczas ruszysz do Reginy pod dobrą eskortą. Do Reginy?  wzruszył ramionami, lecz jego twarz wyrażała przestrach. Tak, do Reginy, by stanąć przed sądem. Za co mam stanąć przed sądem? Już ci mówiłem: za okradanie Caldwella. Nic więcej nie powiem  mruknął.Otulił się kocem i udał, że śpi.Przypuszczam, że czuł się fatalnie po wczorajszym pijaństwie,a poza tym chciał przemyśleć sprawę.Czy go  skruszyłem w dostatecznej mierze, miałaujawnić najbliższa przyszłość.Opadłem z powrotem na fotel i tkwiłem w nim do chwili, w którejdelikatnie zastukano do drzwi.To Stone przyszedł mnie zwolnić z dyżuru.Powiedział, że  panGordon i gospodarz znajdują się obok.Istotnie zastałem ich w naszym pokoju. Jak tam Bur ton? Obudził się?  zapytał Karol. Owszem, obudził i udaje niewiniątko, lecz chyba z coraz mniejszą pewnością siebie.Tu powtórzyłem dokładnie przebieg mej rozmowy z kowbojem. A więc nawet odgraża się.No, no! Tupetu mu nie brak.Musisz wiedzieć, Janie, iżwysłaliśmy do Reginy gońca z pismem dla Mitchella, w którym pan Caldwell prosi onatychmiastowe przybycie.Dopisałem, że sprawa kradzieży bydła zbliża się ku rozwiązaniu. Czy to pewny człowiek ten goniec?Karol wzruszył ramionami. Któż może wiedzieć? Pan Caldwell ręczy za niego, a ja jedynie sprzeciwiłem sięobarczaniu taką misją Halleya. Wasza nieufność do tego kowboja doprawdy nie ma uzasadnienia  wtrącił się gospodarz. Jak to!  wykrzyknąłem. A jego zachowanie się? Wciąż pan myśli, doktorze, o tamtej nocy przy bagnach? Istotnie tkwi w tym coś dziwnego,lecz przecież nie wiemy, jaki to ma związek z porywaniem moich stad.Moim zdaniem żaden. Mam ja na tę sprawę swój pogląd, bardzo odmienny od pańskiego  tu Karol spojrzał naniego przenikliwie. Jednak powstrzymam się chwilowo od jego ujawnienia, brakuje mi pewnych szczegółów. Bardzo to zagmatwane  westchnął gospodarz. Ostrożność nie zaszkodzi  stwierdziłem. A co się tyczy Mitchella, jeśli wszystkodobrze pójdzie, zjawi się tu nie wcześniej niż za trzy dni.Prawda? Tak sądzę  wyznał Caldwell. Więc jak do tego czasu damy sobie radę z Burtonem? Nie wyolbrzymiaj trudności, Janie.Nagi kowboj nigdzie się stąd nie ruszy, a odzieży munie zwrócimy.Najlepszy to sposób zapobieżenia próbom ucieczki. Oczywiście, oczywiście, jednak nie to miałem na myśli.Wkroczyliśmy w uprawnieniapolicji, rzecz pachnie skandalem.Czy ty tego nie pojmujesz? Doskonale.Jeśli jednak zwolnimy Burtona, sprawa będzie wyglądała jeszcze gorzej,przyznamy się bowiem do błędu.Burton gotów nas oskarżyć, iż po pijanemu (przecieżpiliśmy z nim!) dokonaliśmy zamachu na jego wolność.A poza tym w takim wypadku nasześledztwo wróci do punktu zerowego.Nie ma odwrotu, Janie, musimy brnąć dalej. Okropne to ryzyko.Jeśli bowiem Burton ma tu wspólników i jeśli narobi wrzasku na całą Alicję , O Neil w ciągu paru godzin dowie się o wszystkim, a w ciągu kilku następnychprzybędzie i to z liczną asystą.Czy zamierzasz Karolu prowadzić wojnę z O Neilem? Jest to jedyna rzecz, której się obawiam  zauważył Caldwell. Z O Neilem żyliśmydotąd zgodnie i po sąsiedzku. Tak zgodnie  przerwał mu Karol  że on powoli okradał pana.Wynika to jasno z tego,co nam w pijackiej szczerości wyznał Burton. Burton wszystko odwoła, dlatego przychylam się do sugestii doktora. Dobrze, lecz w takim wypadku proszę więcej na mnie nie liczyć  ostro zareagował mójprzyjaciel. Ależ, Karolu! To jest moja ostateczna decyzja, nie widzę bowiem żadnych możliwości odkryciasprawców kradzieży bydła, gdy jedyny jak dotąd świadek i uczestnik przestępstwa znajdziesię na wolności.Zaniemówiłem, Caldwell wytrzeszczył na nas oczy.Uczyniło się nieprzyjemnie cicho. Może jednak. szepnąłem półgłosem.Karol machnął ręką. Nie próbuj mnie przekonywać, Janie.Nie ustąpię.Caldwell głośno westchnął. Cofam swe zastrzeżenia.Bez waszej pomocy byłbym całkowicie bezradny.  Cieszy mnie pańska decyzja.Zresztą ryzyko jest bardzo małe.Burton nie ucieknie, aO Neil nie zjawi się tu przed przybyciem Mitchella.Idę o zakład, iż porucznik zaakceptujemoje poczynania.A teraz, skoro już rozstrzygnęliśmy sprawę, zastanówmy się nad nowązagadką: głębokim snem kowbojów pilnujących stada.Powinieneś wiedzieć, Janie, bo o tymjeszcze nie wiesz, że dziwny sen ogarnął jedynie strażników bydła.Tylko oni skarżyli się poprzebudzeniu na bóle głowy i silne osłabienie.Natomiast całej reszcie nic się nie przydarzyło. Kto ma dostęp do kuchni?  zapytałem. Praktycznie każdy  odparł Caldwell. Nie mogę ludziom zakazać zaglądania dogarnków, zaraz poczęliby podejrzewać, iż gotujemy im lichą lub nieświeżą strawę. Innymi słowy, każdy mógł wrzucić lub wlać do potrawusypiający środek. Nie myli się pan, doktorze. No tak, lecz czemu nie zatruli się wszyscy? Aatwo to wytłumaczyć.Ludzie strażujący w nocy jedzą posiłek nieco wcześniej odpozostałych.Chodzi o to, by jeszcze przed zapadnięciem zmroku mogli objąć wartę. Rozumiem  odparłem. Oznacza to, iż nie wrzucono, ani nie wlano trucizny dogarnków, lecz do napełnionych już talerzy.W jaki sposób nie zwróciło to niczyjej uwagi?Chyba najłatwiej mógł to uczynić pański kucharz.Caldwell bezradnie rozłożył ręce. No tak  skwitowałem jego gest. Tyle wiemy, że.nic nie wiemy. Poza tym, co mówił Burton.Czy w takiej sytuacji masz jeszcze, Janie, jakieś skrupuły?I tak zle, i tak niedobrze, lecz ponieważ pan Caldwell zgodził się na twe propozycje, a jest toprzede wszystkim jego sprawa, ustępuję, chociaż nadal gnębi mnie wątpliwość. Ale z ciebie uparty człowiek! Niech będzie i tak.Wkrótce się okaże, czyje na wierzchu. Podziwiam twą pewność, Karolu.Co do mnie, marzę o przyjezdzie porucznika.Wtedynasze postępowanie przybierze chociaż pozory legalności.A do tego czasu.No cóż, musimybacznie pilnować Burtona.Taki jest mój pogląd. Wreszcie  mruknął zabawnie. Skoro już tyle uzgodniliśmy, trzeba pomyśleć okolejnym działaniu.Nie wolno nam siedzieć z założonymi rękami i czekać na Mitchella.Pan zwrócił się do gospodarza  niech zarządzi, aby nikt z pańskich ludzi nie opuszczał farmy.Przede wszystkim radzę zatrudnić Halleya przy jakiejś żmudnej robocie.Najbardziej mi zależy,aby on właśnie nie oddalał się z  Alicji.Jeśli bowiem w nocy lub o świcie miano zorganizowaćstampede (według słów Burtona), a do tego nie doszło z powodu nieobecności Burtona, jegowspólnicy zostali zdezorientowani i czekają nowych poleceń.Kto wie, czy nie będą próbować nawiązania kontaktu z Burtonem, szukając go oczywiście na farmie O Neila.Proszę, aż doprzyjazdu Mitchella, zwracać baczną uwagę na pracowników. O Halleya może pan być spokojny.Będę go miał na oku.Lecz co się tyczy innych, trudnato sprawa.Jak upilnować tylu ludzi ? Dać im jakieś zajęcie dodatkowe, na przykład dokonać przeglądu krów, koni lub w ogólejakiegokolwiek dobytku.Myślę, Janie, iż powinieneś towarzyszyć panu.Kręćcie się obajmiędzy ludzmi pod byle jakim pozorem.Niech czują się obserwowani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki