[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lepiej niech pan siÄ™ nie ubiera w nic krzykliwego.W żadnymwypadku nie bÄ™dzie to nic krzykliwego, pomyÅ›laÅ‚ Webb, wprost przeciwnie - postara siÄ™ ichcaÅ‚kowicie zaskoczyć.Kiedy podczas dÅ‚ugich miesiÄ™cy zdzieraÅ‚ z siebie kolejne warstwy Jasona Bpurne'a,jedna rzecz powtarzaÅ‚a siÄ™ bez przerwy.Zmiana, zmiana, zmiana.Bourne byÅ‚ mistrzem, jeÅ›lichodzi o zmianÄ™ swojej powierzchownoÅ›ci; nazywali go  kameleonem", czÅ‚owiekiem, który zÅ‚atwoÅ›ciÄ… potrafi wtopić siÄ™ w każde nowe otoczenie.Nie jak groteskowa postać z komiksuzmieniajÄ…ca ciÄ…gle peruki i ksztaÅ‚t nosa, lecz jak ktoÅ›, kto potrafi dostosować najistotniejszecechy swej powierzchownoÅ›ci do aktualnych okolicznoÅ›ci.To dlatego ci, którzy mielisposobność przyjrzeć siÄ™  zabójcy" - rzadko, co prawda, w peÅ‚nym Å›wietle i z bliskiejodlegÅ‚oÅ›ci - podawali tak odmienne rysopisy czÅ‚owieka Å›ciganego w caÅ‚ej Azji i Europie.Szczegóły zawsze bardzo siÄ™ różniÅ‚y: wÅ‚osy byÅ‚y jasne albo ciemne; oczy piwne, niebieskiealbo cÄ™tkowane; cera blada, smagÅ‚a albo krostowata; ubranie dobrze skrojone i stonowane,jeÅ›li rendez-vous odbywaÅ‚o siÄ™ w sÅ‚abo oÅ›wietlonej, ekskluzywnej kawiarni, albo zmiÄ™toszonei nie dopasowane, jeÅ›li miaÅ‚o miejsce nad wodÄ… lub w zauÅ‚kach wielkiego miasta.Zmiana.Bez wysiÅ‚ku, z minimalnym udziaÅ‚em charakteryzacji.Dawid Webb mógÅ‚ ufać tkwiÄ…cemu wjego wnÄ™trzu kameleonowi.Swobodne spadanie.Idz tam, dokÄ…d prowadzi Jason Bourne.WczeÅ›niej, gdy tylko wysiadÅ‚ z daimiera, przespacerowaÅ‚ siÄ™ do hotelu Peninsula iwynajÄ…Å‚ tam pokój.DyplomatkÄ™ oddaÅ‚ do hotelowego sejfu.ByÅ‚ dość czujny, by zameldowaćsiÄ™ pod nazwiskiem, które figurowaÅ‚o w trzecim faÅ‚szywym paszporcie Kaktusa.Jeżeli ktoÅ›miaÅ‚ go szukać, to pod nazwiskiem, którego używaÅ‚ w hotelu Regent; tylko tym dysponowali.ZapakowaÅ‚ do torby lotniczej kilka ubraÅ„, które byÅ‚y mu potrzebne, i wyszedÅ‚ szybkimkrokiem z pokoju.ZjechaÅ‚ na dół sÅ‚użbowÄ… windÄ… prosto na ulicÄ™.JeÅ›li ktoÅ› miaÅ‚ go szukać,niech szuka go tam, gdzie go nie ma.Po wprowadzeniu siÄ™ do hotelu Peninsula miaÅ‚ czas, żeby coÅ› zjeść i zrobić zakupy wkilku sklepach jeszcze przed zapadniÄ™ciem zmroku.Zanim nastanÄ… ciemnoÅ›ci, znajdzie siÄ™ w MieÅ›cie za Murami - przed dziewiÄ…tÄ… trzydzieÅ›ci.Jason Bourne wydawaÅ‚ rozkazy, a DawidWebb posÅ‚usznie je wykonywaÅ‚.Miasto za Murami w Koulunie nie jest otoczone żadnym widzialnym murem, alenazwa jest tak jednoznaczna, jakby rzeczywiÅ›cie wznosiÅ‚a siÄ™ wokół niego wysoka Å›ciana zhartowanej stali.Jej obecność wyczuwa siÄ™ już na zatÅ‚oczonym, usytuowanym na ulicytargowisku, naprzeciwko którego wznoszÄ… siÄ™ ciemne, zaniedbane rudery - wÅ‚aÅ›ciwie szeregbud postawionych na chybiÅ‚ trafiÅ‚ jedna na drugiej - tak że można odnieść wrażenie, iż caÅ‚a tanieszczÄ™sna piÄ™trowa konstrukcja zaÅ‚amie siÄ™ pod wÅ‚asnym ciężarem i pozostanie po niejjedynie kupa gruzu.Tylko przez moment, kiedy schodzi siÄ™ po kilku schodkach do Å›rodka,nieforemna bryÅ‚a może wydać siÄ™ caÅ‚kiem solidna.Poniżej poziomu ulicy, pod kruszÄ…cymi sięścianami biegnÄ… krÄ™te, wybrukowane kocimi Å‚bami przejÅ›cia, w wiÄ™kszoÅ›ci po prostu tunele.W wypeÅ‚nionych nieczystoÅ›ciami korytarzach kalecy żebracy współzawodniczÄ… z na wpółrozebranymi prostytutkami i sprzedawcami narkotyków - wszyscy skÄ…pani w niesamowitymÅ›wietle goÅ‚ych żarówek, sterczÄ…cych z nie osÅ‚oniÄ™tych, biegnÄ…cych wzdÅ‚uż kamiennych Å›cianprzewodów.WszÄ™dzie czuć zgniÅ‚Ä… wilgoć; to miejsce znajduje siÄ™ w stanie rozkÅ‚adu, alerozkÅ‚adu spetryfikowanego, utrwalonego dziÄ™ki patynie czasu.CuchnÄ…cymi korytarzami można dotrzeć do pobudowanych to tu, to tam, bez żadnegozamysÅ‚u wÄ…skich, sÅ‚abo oÅ›wietlonych schodów i wspiąć siÄ™ do poustawianych piÄ™trowo bud,wznoszÄ…cych siÄ™ na ogół na wysokość trzech kondygnacji, z których tylko dwie znajdujÄ… siÄ™nad poziomem ulicy.W maÅ‚ych, zrujnowanych pomieszczeniach sprzedaje siÄ™najprzeróżniejsze rodzaje seksu i narkotyków.Policji tu nie uÅ›wiadczysz - za cichymprzyzwoleniem wszystkich zainteresowanych stron - bo niezbyt wielu przedstawicielomwÅ‚adz kolonii zależy na tym, by penetrować wnÄ™trznoÅ›ci Miasta za Murami.Na zewnÄ…trz, na zaÅ›mieconej, przeznaczonej tylko dla ruchu pieszego ulicy, napoplamionych stoÅ‚ach wciÅ›niÄ™tych pomiÄ™dzy kapiÄ…ce od brudu stragany, gdzie nadogromnymi garami unoszÄ… siÄ™ obÅ‚oki pary, piÄ™trzÄ… siÄ™ stosy kradzionych albo odrzuconychprzez kontrolÄ™ technicznÄ… towarów.Do wrzÄ…cego oleju bez przerwy wrzuca siÄ™ kawaÅ‚ki miÄ™sai ryb niewiadomego pochodzenia, po czym wygarnia siÄ™ je chochlÄ… i wykÅ‚ada na gazety, żebynatychmiast sprzedać.TÅ‚umy ludzi przesuwajÄ… siÄ™ od jednego kramu do drugiego w sÅ‚abymÅ›wietle ulicznych latarni.TargujÄ… siÄ™ cienkimi gÅ‚osami, wrzeszczÄ… na siebie, odchodzÄ… iwracajÄ…, kupujÄ… i sprzedajÄ….SÄ… tam jeszcze ludzie z krawężnika, ubÅ‚oceni mężczyzni ikobiety, którzy nie majÄ… wÅ‚asnych kramów ani stolików, i których towar rozÅ‚ożony jest nachodniku.SiedzÄ… przykucniÄ™ci za tanimi Å›wiecideÅ‚kami i biżuteriÄ…, które w wiÄ™kszoÅ›ci udaÅ‚oim siÄ™ ukraść w porcie, i za uplecionymi ze sznurka klatkami, w których peÅ‚zajÄ… żuki itrzepocÄ… skrzydÅ‚ami niewielkie ptaszki.Blisko wejÅ›cia na ten dziwaczny, cuchnÄ…cy bazar siedziaÅ‚a na niskim drewnianymstoÅ‚ku samotna, muskularna kobieta, obdzierajÄ…c węże ze skóry i wyjmujÄ…c z nichwnÄ™trznoÅ›ci.RozchyliÅ‚a grube uda, a ciemne oczy utkwiÅ‚a w patroszonym wÅ‚aÅ›nie gadzie.Poobu jej stronach leżaÅ‚y poskrÄ™cane jutowe worki, a w nich wiÅ‚y siÄ™ w konwulsjachrozwÅ›cieczone niewolÄ… i atakujÄ…ce siÄ™ nawzajem nieszczÄ™sne stworzenia.PotężnÄ… bosÄ… stopÄ…kobieta przyciskaÅ‚a do ziemi czarnÄ… jak smoÅ‚a, wyprostowanÄ… nieruchomo królewskÄ… kobrÄ™.Jej maÅ‚e, osadzone w pÅ‚askiej gÅ‚owie oczka hipnotyzowaÅ‚ widok wciąż przesuwajÄ…cego siÄ™tÅ‚umu.NÄ™dzne targowisko stanowiÅ‚o skutecznÄ… zaporÄ™ przed rozciÄ…gajÄ…cym siÄ™ z tyÅ‚u,pozbawionym murów Miastem za Murami.Po drugiej stronie dÅ‚ugiego bazaru wyszedÅ‚ zza rogu jakiÅ› obdartus i posuwaÅ‚ siÄ™zatÅ‚oczonÄ… ulicÄ….Ubrany byÅ‚ w tani, nie dopasowany brÄ…zowy garnitur, skÅ‚adajÄ…cy siÄ™ zwypchanych spodni i zbyt obszernej, a jednoczeÅ›nie zbyt ciasnej w ramionach marynarki.Jego twarz kryÅ‚a siÄ™ w cieniu czarnego, niewÄ…tpliwie orientalnego miÄ™kkiego kapelusza zszerokim rondem.Ramiona miaÅ‚ pochylone, a chód powolny, jak przystaÅ‚o na uważnegoklienta, który zatrzymuje siÄ™ przed wieloma straganami i skrupulatnie bada towar.Tylko raz siÄ™gnÄ…Å‚ z wahaniem do kieszeni, by dokonać jakiegoÅ› zakupu.Jego przygarbiona sylwetkaÅ›wiadczyÅ‚a, że wiele lat przepracowaÅ‚ zgiÄ™ty wpół na polu albo na nabrzeżu i że nigdy nie jadÅ‚tyle, ile potrzebowaÅ‚o jego ciaÅ‚o, z którego ciężki mozół wyssaÅ‚ prawie wszystkie soki.TkwiÅ‚w nim także jakiÅ› smutek, poczucie daremnoÅ›ci zrodzone z tego, że osiÄ…gnÄ…Å‚ zbyt maÅ‚o, zbytpózno i zbyt wielkim kosztem.TkwiÅ‚o w nim pogodzenie siÄ™ z losem i odrzucona duma, bonie byÅ‚o z czego być dumnym; cena przetrwania okazaÅ‚a siÄ™ zbyt wysoka.Ów czÅ‚owiek, ówpochylony mężczyzna, który z ociÄ…ganiem kupiÅ‚ zawiniÄ™ty w gazetÄ™ kawaÅ‚ek smażonej rybyniewiadomego pochodzenia przypominaÅ‚ wielu innych mężczyzn przemierzajÄ…cychtargowisko - ktoÅ› mógÅ‚by rzec, że niczym siÄ™ od nich nie różniÅ‚.ZbliżyÅ‚ siÄ™ do muskularnejkobiety, która wyjmowaÅ‚a wnÄ™trznoÅ›ci z wciąż wijÄ…cego siÄ™ gada.- Gdzie jest wielki wąż? - zapytaÅ‚ Jason Bourne po chiÅ„sku.Wzrok utkwiÅ‚ w zastygÅ‚ejbez ruchu kobrze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki