[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nasłaniających się nogach dotarł do sypialni.Była pusta, ale Janine musiała tu byćw czasie jego nieobecności.Zabrała rzeczy po jedzeniu, zmieniła pościel i prze-ścieliła łóżko.Z wysiłku drżały mu wszystkie mięśnie.Wyłączył światło, odrzuciłręcznik, którym owinął się po kąpieli, i resztką sił wsunął się pod kołdrę.Pochwili już spał.Janine nie mogła usnąć.Leżała na kanapie i wpatrywała się w sufit.Kłębiące się po głowie myśli nie dawały jej spokoju.Może zle zrobiła, że nieodesłała go na ranczo.Oboje mieli do siebie słabość.Chyba sama kręci na siebiebicz.Na początku choroby Cameron był zbyt osłabiony, ale teraz jego stanpoprawia się niemal w oczach.Może jutro zaproponuje mu, by przeniósł się naranczo.Albo, jeśli zechce, sama go tam zawiezie.Tak.To będzie najlepsze wyjście dla niego i dla niej, bez względu na to,co jej dyktuje serce. Ciągle jeszcze nie spała, kiedy dobiegł ją jakiś jęk.Pewnie znów przyśniłmu się ten koszmar.Bez zastanowienia rzuciła się do sypialni.Musi mu pomócotrząsnąć się z tego snu.- Cam? Już dobrze, Cam.To tylko sen - uspokajała go, pochylając się nadnim i lekko dotykając jego twarzy.Znienacka chwycił ją za nadgarstki i pociągnął ku sobie.Straciłarównowagę i z cichym okrzykiem upadła na łóżko.W ostatniej chwili skręciła wbok, by nie uderzyć go i nie przebudzić.Leżała obok niego.Dopiero po chwiliuświadomiła sobie, że Cameron odrzucił kołdrę i leżał zupełnie nagi.Zanimzdążyła się cofnąć, przerzucił przez nią nogę.Teraz nie mogła wykonać żadnegoruchu.- Cam? To ja, Janine.Cameron, obudz się, proszę - przemawiała cicho,ciągle mając nadzieję, że nie wyrwie go ze snu zbyt brutalnie.- Janine? - wymamrotał.- Tak, to ja.Obudz się.Uwolnił jej nadgarstki, ale nadal nie mogła się ruszyć.Położyła dłoń najego piersi.Był rozpalony, z pewnością miał gorączkę.Przeciągnął ręką wzdłużjej ciała.Zamarł gwałtownie, kiedy pod palcami poczuł dotyk bawełnianejkoszulki.- Co to takiego? - wymruczał niewyraznie.Jednym ruchem szarpnął ją dogóry, ściągając gwałtownie.- No, teraz już lepiej - wymamrotał.Przeciągnął jeszcze raz dłonią po jej ciele.Zatrzymał ręce na jej piersi,pochylił się ku niej.Poczuła na sobie jego usta.Gwałtowny dreszcz wstrząsnął ciałem Janine.Przepełniło ją jakieśdziwne, nie zaznane nigdy dotąd uczucie, jakieś radosne uniesienie, od któregokręciło się w głowie.Zdawało się jej, że cała płonie.Uniósł się nieco, przesunął ją lekko i przywarł do niej całym ciałem.Byłoto tak przyjemne.Nie przestawał pieścić jej piersi.Jęcząc cicho dołączyła dojego rytmu, oczarowana i oszołomiona tym, co tak niespodziewanie się zaczęło,ciągle jeszcze nie wiedząc, co się z nią dzieje.Było tak, jakby nagle cały światprzestał istnieć, jakby wszystko, co było dotąd, nie miało żadnego znaczenia,istnieli tylko oni dwoje i to potężniejące z każdą chwilą pragnienie, by być znim, by z radością poddać się jego ciału, zachłysnąć tym nieśmiałoprzeczuwanym szczęściem. Chyba czuł to samo, bo jego pieszczoty stały się jeszcze bardziejnamiętne.Oboje płonęli, kiedy wreszcie uniósł głowę i znów ją pocałował.Objęła go mocno, jakby bojąc się, że może zechce odejść.Gładziła go poskórze, ciesząc się twardym dotykiem napiętych mięśni.Cameron pociągnął zaprzygniecioną jej ramieniem koszulkę.Odrzucił ją na ziemię.Miał teraz Janine tuż obok siebie.Nie przestawał jej pieścić.Jego dotyk jąoszałamiał, upajał.Zdawało się, że już dłużej tego nie wytrzyma, że jeszczechwila, a wszystko się skończy, zaraz umrze, zapadnie się w ostatecznąciemność&Nie czuła żadnego strachu, zapomniała o poprzednich wątpliwościach iskrępowaniu.Przecież to Cameron, mężczyzna, którego kocha, którego jednospojrzenie doprowadza ją do szaleństwa& Cameron& Cam&Och, tak.Tak.Chyba czytał w jej myślach, odczuwał jej pragnienia.Być znim, tylko to.Wstrzymała oddech.Tak bardzo, tak rozpaczliwie go pragnęła.Naraz jęknęła, ale nim zdążyła się cofnąć, zamknął jej usta pocałunkiem iprzyciągnął do siebie jeszcze mocniej.Oparty na łokciach, nie przestawałłagodnie całować jej ust, policzków, W mroku nie widziała jego twarzy, czułatylko dotyk gorącego męskiego ciała.Kiedy odpowiedziała na jego pocałunek, zaczął całować ją jeszczebardziej żarliwie.Była jak odurzona.Zdawało się jej, że cofnął się nieco.Przeraziła się, że chce ją opuścić.Oplotła go ramionami, przytrzymała całąsobą.Oderwał od niej usta, jęknął głęboko.O Boże, co się stało? Co ona takiegozrobiła? Przecież nie chciała go skrzywdzić.Marzyła tylko o tym, by& Och,tak.Zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie! Jesteś& Jesteś ze mną&Objęła go z całej siły, przywarła do niego, zatraciła się w szaleńczymrytmie.Zapomniała o wszystkim, nie mogąc nawet oddychać ani myśleć,obejmowała go nieprzytomnie, aż do utraty tchu, aż do chwili, kiedy cośgwałtownie wstrząsnęło jej ciałem i już nie wiedziała, co się z nią dzieje.Usłyszała jeszcze głuchy jęk Camerona.Chyba też nie panował już nadsobą.Jeszcze chwila i opadł na nią, wtulając twarz w jej szyję i obejmując takmocno, jakby za nic nie chciał pozwolić jej odejść.Nie wiedzieli, ile czasu minęło, kiedy tak leżeli w ciszy, nagle uspokojeni.Janine nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek w życiu miałatakie cudowne poczucie spokoju i dopełnienia.To było coś do głębiporuszającego i wspaniałego, kiedy czuła jego ciało w swoich ramionach, wsłuchiwała się w urywany oddech kochanego mężczyzny.Z uśmiechem naustach delikatnie gładziła jego plecy.Cameron nie poruszał się, jedynie jegoskóra napinała się i drżała pod dotykiem jej palców.Poruszyła się lekko, uśmiechnęła porozumiewawczo i musnęła ustamijego policzek.Był rozpalony.O Boże! Przecież on jest chory! Jak mogła o tym zapomnieć? Jakmogła& Spróbowała się uwolnić spod jego ciężaru, ale daremnie.- Cameron - wyszeptała.Odpowiedziała jej cisza.Co teraz zrobić? Zaczerpnęła powietrza.Cameron przygniatał ją, ale jakośmogła oddychać.Może jednak uda się jej sięgnąć po lekarstwo.Najwyższa pora,żeby wziął proszki.Powoli przewróciła go na bok.Nawet nie drgnął.Pochyliła się nad nim.Tętno miał spokojniejsze.Ona sama ledwietrzymała się na nogach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki