[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, kiedy już z panami po-rozmawiaÅ‚em, myÅ›lÄ™, że pora siÄ™ zbierać.Ale nie mogÄ… mi panowiepomóc.ZrobiÄ™ wszystko sam, jak prawie zawsze.ProszÄ™ tylko otrochÄ™ pieniÄ™dzy, żebym mógÅ‚ wyjechać z Hiszpanii. Może nam pan zaufać. Nikomu nie mogÄ™ zaufać.JeÅ›li kiedykolwiek komuÅ› zaufam,zaraz mnie zdradzi. My.WstaÅ‚ i wziÄ…Å‚ do rÄ™ki broÅ„, którÄ… caÅ‚y czas trzymaÅ‚ przy sobie. Zbyt wielu mnie nienawidzi.Zbyt wiele niewyrównanych ra-chunków  rzekÅ‚ i ruszyÅ‚ w drogÄ™ bez sÅ‚owa pożegnania.Patrzyli, jak siÄ™ oddala lekkim, zdecydowanym krokiem, przy-wodzÄ…cym na myÅ›l chód Å‚osia.Po chwili wszedÅ‚ w gÄ™ste zaroÅ›la i jużgo wiÄ™cej nie zobaczyli.Z innego miejsca w gÄ™stwinie, jak za do-tkniÄ™ciem czarodziejskiej różdżki, wychynÄ…Å‚ Diego i stanÄ…wszy przednimi, daÅ‚ im gÅ‚owÄ… znak, by ruszyli za nim.Uczynili to w milczeniu.Przez prawie godzinÄ™ maszerowali poÅ›ród oznak zbliżajÄ…cej siÄ™ burzy.Kiedy dotarli na miejsce, gdzie widzieli ukrytÄ… jednostkÄ™ GwardiiObywatelskiej, chÅ‚opak zapytaÅ‚: PotrafiÄ… panowie wrócić stÄ…d do miasta? To bardzo Å‚atwe, caÅ‚yczas prosto na poÅ‚udnie.NastÄ™pnie znikÅ‚, tak samo jak znikÅ‚a Pasterka, stapiajÄ…c siÄ™ z zie-miÄ… i krzewami, ze smutnÄ… samotnÄ… ziemiÄ….Dalej poszli sami; na-reszcie zaczÄ™li rozmawiać.Infante odezwaÅ‚ siÄ™ pierwszy: Misja wykonana  szepnÄ…Å‚.Nourissierowi szkliÅ‚y siÄ™ oczy, tak bardzo byÅ‚ zatopiony w my-Å›lach. NaprawdÄ™ myÅ›lisz, że nigdy nikogo nie zabiÅ‚?435 Infante wzruszyÅ‚ ramionami. Kto wie? Nie byÅ‚oby zbyt logiczne, myÅ›leć, że w takim kon-tekÅ›cie przemocy nigdy nikogo nie zabiÅ‚, ale czy w jakiejkolwiekczęści tego żywota, jaki nam wÅ‚aÅ›nie opowiedziaÅ‚, jest choć odrobinalogiki? To prawda.Potężny grzmot przetoczyÅ‚ siÄ™ nad górami i niebo pociemniaÅ‚oprawie jak w nocy.Zaczęło gwaÅ‚townie padać.Infante puÅ›ciÅ‚ siÄ™biegiem ku przeÅ›witowi w skaÅ‚ach.Nourissier pobiegÅ‚ za nim.Schronili siÄ™ pod gÅ‚azami i i patrzyli, jak woda pÅ‚ynie im pod stopami. GÅ‚odny jestem  rzekÅ‚ Infante.Nourissier wÅ‚ożyÅ‚ rÄ™kÄ™ do kieszeni i wyjÄ…Å‚ woreczek suszonychfig, który dostaÅ‚ od Florencia.Zjedli je z prawdziwym apetytem. Teraz już jesteÅ›my prawie jak Pasterka  zażartowaÅ‚ dzienni-karz. Jak Florencio, chciaÅ‚eÅ› powiedzieć. Tylko on sam wie, kim naprawdÄ™ jest. Co bÄ™dzie teraz, kiedy wrócimy? Zatrzyma nas GwardiaObywatelska? Ciebie nie.Nic na ciebie nie majÄ….Po prostu spÄ™dziliÅ›my dzieÅ„na wycieczce. A na ciebie coÅ› majÄ…? BÄ™dÄ… mieli. Nie rozumiem, co mówisz.Infante uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ smutnym uÅ›miechem, podobnym do tego,który tyle razy widziaÅ‚ na twarzy przyjaciela. Lucien, nie wrócÄ™ z tobÄ… do pensjonatu.PójdÄ™ siÄ™ poddać,prosto do koszar Gwardii. Ale.co ty mówisz? To, co usÅ‚yszaÅ‚eÅ›, oddam siÄ™ w ich rÄ™ce i opowiem im, żeszukaÅ‚em Pasterki, że jÄ… znalazÅ‚em i pomogÅ‚em jej uciec.Powiem im,436 że ty zabÅ‚Ä…dziÅ‚eÅ› w górach, że zostawiÅ‚em ciÄ™ z tyÅ‚u.Tak czy inaczej,skoro nie byli w stanie ciÄ™ nakryć in flagranti, mogÄ… co najwyżejzmusić ciÄ™ do wyjazdu.RadzÄ™ ci, żebyÅ› zwiaÅ‚ stÄ…d czym prÄ™dzej. JakoÅ› nie potrafiÄ™ docenić tego dowcipu, wybacz.Infante wyjÄ…Å‚ z kieszeni kurtki półlitrowÄ… butelkÄ™ whisky. Ach, nie oczekiwaÅ‚eÅ› takiego zabezpieczenia! SzczęściemudaÅ‚o mi siÄ™ jÄ… uratować przed tym grabieżcÄ… Florenciem!PociÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚ugi Å‚yk.Nourissier obserwowaÅ‚ go, nic nie rozumiejÄ…c.Infante podaÅ‚ mu butelkÄ™ i popatrzyÅ‚ na niego z powagÄ…. Jestem zdrajcÄ…, miÅ‚y przyjacielu, zdrajcÄ….Rozumiesz co to ta-kiego zdrajca? ZaÅ‚ożę siÄ™, że nie jesteÅ› pewien, ale ja wiem doskonale.Kiedy napisaÅ‚eÅ› do mnie do gazety do Barcelony, natychmiast skon-taktowaÅ‚em siÄ™ z policjÄ….Powiedzieli mi, żebym ci pozwoliÅ‚ dziaÅ‚ać.Potem, kiedy już siÄ™ spotkaliÅ›my i przedstawiÅ‚eÅ› mi swój plan, samapolicja kazaÅ‚a mi siÄ™ tobÄ… zaopiekować, zwodzić ciÄ™, tak żebyÅ› nieuzyskaÅ‚ żadnego rezultatu swych poszukiwaÅ„.To byÅ‚ najlepszy spo-sób na unikniÄ™cie miÄ™dzynarodowego skandalu.Zrobić z ciebie jele-nia; wróciÅ‚byÅ› do Francji zadowolony, z niczym.Wiesz, jaki byÅ‚jedyny warunek, który im postawiÅ‚em? %7Å‚eby mi dali wyciÄ…gnąć odciebie pieniÄ…dze i żeby zostaÅ‚y przy mnie, to byÅ‚o jedyne, co mnieinteresowaÅ‚o.Nourissier sÅ‚uchaÅ‚ w milczeniu.Na karku czuÅ‚ nacisk jakiegoÅ›pazura, w gardle gruby, bolesny wÄ™zeÅ‚, który przeszkadzaÅ‚ mu prze-Å‚ykać.WziÄ…Å‚ butelkÄ™ i pociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk.SÅ‚ychać byÅ‚o deszcz bÄ™bniÄ…cy wkamienie, strumyczki wody spÅ‚ywaÅ‚y w dół, żłobiÄ…c rowki w ziemi. I tak byÅ‚o przez caÅ‚y czas?  spytaÅ‚ Francuz z wysiÅ‚kiem. Nie!  prawie krzyknÄ…Å‚ Infante. Nie, Lucien, przysiÄ™gam.ZbuntowaÅ‚em siÄ™ od razu na poczÄ…tku i powziÄ…Å‚em postanowienie437 zmiany planów, kiedy ten gwardzista, skurwysyn jeden, spuÅ›ciÅ‚ milanie.Tu siÄ™ zakoÅ„czyÅ‚a moja zmowa z GwardiÄ… ObywatelskÄ….Mo-żesz mi nie wierzyć, ale bÄ™dziesz w bÅ‚Ä™dzie.Od tej chwili zajÄ…Å‚em siÄ™wÅ‚asnÄ… robotÄ…, a ona polegaÅ‚a na znalezieniu Pasterki i usÅ‚użeniu ci,naprawdÄ™.Dlatego tak nas Å›ledzili i dlatego przygotowali puÅ‚apkÄ™ wpostaci nauczyciela; to pozwoliÅ‚oby im zÅ‚apać nas i postawić namjakieÅ› poważne oskarżenie.Musisz mi uwierzyć! Wszystko, co wy-darzyÅ‚o siÄ™ przedtem, byÅ‚o kÅ‚amstwem, kÅ‚amstwem, rozumiesz? Po-sÅ‚uchaj, wszystko ci opowiem: pamiÄ™tasz wuja Tomása z d'en Baix?To byÅ‚o zmontowane.Cios, którym go poczÄ™stowaÅ‚em, byÅ‚ faÅ‚szywy,na niby.MÅ‚ody gwardzista piszÄ…cy powieÅ›ci? AapaÅ‚em ciÄ™ na przy-nÄ™tÄ™.To, co nam opowiedziaÅ‚, byÅ‚o prawdziwe, ale nieważne w swejistocie.Dalej. Carlos, dosyć, nie napinaj siÄ™ już.Nie opowiadaj mi już anikÅ‚amstw, ani prawdy.Powiedz mi tylko, jaki przewidzieliÅ›cie dlamnie koniec. Bardzo prosty: miaÅ‚eÅ› siÄ™ zadowolić czterema faktami na krzyż,do których umożliwiliÅ›my ci dostÄ™p, tymczasem odgradzaliÅ›my ciÄ™ odmożliwoÅ›ci przeprowadzenia prawdziwych badaÅ„.MiaÅ‚eÅ› wrócić doFrancji i żyć sobie dalej szczęśliwie w swoim Å›wiecie. ZrÄ™czne.Policja też ci pÅ‚aciÅ‚a? Nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki