[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No i jak było? - spytał, nachylając się ku niej.- Jak spędziłaś święta?- Nadspodziewanie dobrze - odparła zdawkowo.- A ty?- Wszystko było niby jak trzeba.Ale i tak nie mogłem się ! doczekać, kiedy tu przyjdę.- Słuchajcie, ludzie! - odezwał się Ronnie.- Wiecie, kim jest Cornelia? Pani Smythe-Daniels zaraz wam coś pokaże.- Zaraz, zaraz.%7łebyście tylko czegoś mi na to nie wylali - odrzekła posiadaczka książki, zdejmując futro.Libbystarała się nie zwracać uwagi na krążący wokół stołu egzemplarz jej powieści.Na szczęście zjawiła się Melissa;sławna autorka mogła więc po prostu odejść od stołu, by się z nią przywitać.- Jak ci się udała ta niedziela? - spytała.Melissa westchnęła z rozkoszą.Powiesiła płaszcz i odwróciła się ku Libby.- Aż tak dobrze?Zapytana po raz drugi skinęła głową i niepewnie się uśmiechnęła.- Tak.Chyba tak.Choć.sama już nie wiem.To znaczy, wiem, ale.- Zrezygnowała z tego, co chciała w tymmomencie powiedzieć.- Słuchaj, Libby.Musimy ze sobą pogadać.Chciałabym ci wyjaśnić coś ważnego.- Oczywiście.Może zjadłybyśmy razem lunch? - Libby poczuła nagle, że pałają jej policzki.- Właściwie to i jachciałam ci się z czegoś zwierzyć - wyznała, zniżając głos.- Zdarzyło się coś ważnego w czasie tego weekendu.335Melissa przeniosła wzrok na kogoś, kto stanął za plecami Libby.- Cześć, Will!Libby z uśmiechem na ustach obróciła się na pięcie i natychmiast spochmurniała.Will wyglądał okropnie.Byłskrajnie wyczerpany, jakby trzy noce nie spał.- Cześć-powiedział ściszonym, matowym głosem.- Libby! - zawołał od stołu Alex.- Chodz tu, chcę ci coś pokazać.- Chwileczkę - odpowiedziała zniecierpliwionym tonem, po czym zwróciła się do Willa.- Co się stało?- Potem ci opowiem - bąknął.- Przecież ten Alex za chwilę da mi w łeb.Libby odwróciła się w kierunku stołu.Will miał całkowitą rację.Z oczu Alexa wyzierała złość.Wróciła na swojemiejsce i usiadła obok niego, obiecując sobie w duchu, że o niczym mu nie opowie.A już na pewno nie oodwiedzinach Willa w Greatfield, o tym, że pili razem Czerwonego Zabójcę", tańczyli w takt smętnej muzyczkicountry, a jej matka wtajemniczyła Willa w swoje finansowe sprawy.- Witajcie - pozdrowił kolegów Will, zajmując miejsce po drugiej stronie stołu, dokładnie naprzeciwko Libby.- Jakudały się święta?Kilka osób bąknęło coś zdawkowo i po chwili rozpoczęła się bezładna gadanina: o indyku, o tym, że nie można byłoczytać gazet i oglądać wiadomości telewizyjnych, o krewnych i znajomych, którzy zadręczali pytaniami o przebiegprocesu.- Jak było w Ohio? - spytał ją Will, sygnalizując w ten sposób, że on również skłonny jest milczeć jak grób.- Zwietnie - odparła.- A w Chicago?- Pierwszorzędnie! Najlepsza wycieczka w życiu.Dopiero powrót do domu podziałał jak kubeł zimnej wody.- Słuchaj, Libby, może byśmy poszli wieczorem na kolację - przerwał Alex, ostentacyjnie ignorując obecność Willa.- Nie ma mowy.Mam dziś sporo spraw do załatwienia.336- No to może jutro - nie ustępował.- A dziś chociaż wpadlibyśmy na drinka.Ogarnęła ją zimna dość.Najwyższy czas, by z nim porozmawiać.I to dziś wieczorem.Czas z tym skończyć.Będziechyba musiała wyłożyć kawę na łaWę.To nie jest facet, który zrozumiałby jakieś aluzje.Spojrzała na Willa.Położyłprzed sobą Village Voice" i pilnie przeglądał ogłoszenia.Nie miała pojęcia, czego, do licha, może tam szukać.Zjawił się Stephen.Tak samo zmaltretowany i strapiony jak Will.Bąknął jakieś słowa powitania, usiadł obokMelissy i zaczął z nią o czymś szeptem rozmawiać.Alex tymczasem uparcie wypytywał Libby, co robiła w czasie weekendu, a czynił to w sposób tak natrętny, żenatychmiast poczuła się rozdrażniona.Na szczęście pojawił się Chuck.Przed sprawdzeniem listy obecności spytał, jak udały się święta, a przysięglimarkotnym głosem bąkali jakieś zdawkowe odpowiedzi.Znowu czuli się uwięzieni; ogarniała ich ta sama, znana imdobrze, sądowa chandra.Okazało się, że nieobecna jest jedynie Bridget, a kiedy Chuck dla uspokojenia stwierdził, że zna powody jejnieobecności, Ronnie spytala natychmiast:- Co się z nią stało? Chyba nie umarła ani nie zachorowała?- Kto znowu umarł? - ocknęła się Adelaide.- Nic się jej nie stało - zapewnił Chuck.- Natomiast jej mąż miał poważny wypadek samochodowy.- Miał jechać po jej matkę do Bostonu - przypomniała sobie Libby.- Tego nie wiedziałem - stwierdził Chuck.- Wiem natomiast, że stan jej męża jest ciężki.I dlatego została zwolnionaod udziału w sprawie.Melissa spojrzała na Stephena.- Wynika z tego, że ty zostaniesz powołany w skład ławy.- Tego mi jeszcze brakowało! - jęknął Stephen i ukrył twarz w dłoniach.- Bill na pewno umrze wtedy, kiedy będą nastrzymali w odosobnieniu.337- W odosobnieniu? - spytała pani Smythe-Daniels, wyraznie przerażona.- On się chyba nazywał Rupert - odezwała się Adelaide.- Kto?-spytałająElena.- Ten facet, który umarł - wyjaśniła pani przewodnicząca.Nareszcie wprowadzono ich na salę.Pani sędzia Williams nie wyglądała na zadowoloną z tego, co się stało.Oznajmiła na wstępie, że Bridget Bell, przysięgła numer jedenaście, została zwolniona od udziału w sprawie zpowodu tragedii rodzinnej, która wydarzyła się w czasie ubiegłego weekendu, w związku z czym do składu ławydokooptowany zostaje Stephen Cadalone.Odczekała chwilę, by zdążył przejść z tylnego rzędu na miejsce numerjedenaście, po czym wznowiła postępowanie dowodowe.Zeznawać miał kolejny świadek powołany przez oskarżyciela - Jamal Whitę.Wyczytanie jego nazwiska wywołałopewne ożyi wienie wśród publiczności.Był to czarny mężczyzna, odziany w bajeczniekolorowy strój i nakryciegłowy przypominające turban.Kiedy już usadowił się na miejscu dla świadków, strażnik sądowy szepnął coś doniego i wówczas zdjął on ten swój dziwny kapelusz; gdy zaś z kolei podano mu Biblię, pokręcił przecząco głową izostał zaprzysiężony bez niej.Był on - jak wynikło z jego słów - aktywnym członkiem muzułmańskiej wspólnoty wyznaniowej w New Jersey.Udzielał się tam społecznie, zajmując się intensywnie młodocianymi przestępcami, których usiłował sprowadzić nadobrą drogę.W młodości sam miał jakieś zatargi z prawem, ale było to dawno, kiedy mieszkał jeszcze w Newark, ateraz, od przeszło czterech łat, prowadził się nader przyzwoicie.Był mechanikiem samochodowym i miał stałą pracęw swoim zawodzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
- Cleeves Ann Vera Stanhope 02 Droga przez klamstwa
- Weeks Brent Nocny Anioł 01 Droga Cienia
- Darwin Karol O powstawaniu gatunków drogš doboru naturalnego
- Harrison Harry Mlot i krzyż 04 Droga króla
- Brooke Lauren Heartland 03 Własna droga
- Christina C Jones [Friends an Finding Forever (epub)
- Christopher Golden [Shadow Sa The Gathering Dark (v5.0) (epub
- Ocalic Daringham Hall Kathryn Taylor
- Connelly Michael Wydział spraw zamkniętych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- andsol.htw.pl