[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O największym kontenerowcu na Humber.O krowach przechodzących rzekę wbród, które utknęły w błocie na nabrzeżu.O paradzie żaglowców.Kiedy spojrzał na zegar, dochodziła jużjedenasta, a on wciąż nie znalazł niczego użytecznego.Postanowił przyspieszyć i wyszukiwać tylkoinformacje o Mantelu.Przed jego oczami przesuwały się migawki słów i fotografii.Zledził historię Keitha,cofając się w czasie.Miał wrażenie, że ogląda stary, skaczący film.Najświeższe doniesienia, te, od których zaczynał, przedstawiały Mantela w pozytywnym świetle.Michael musiał się powstrzymać, żeby nie parskać szyderczym śmiechem.Znalazł zdjęcie faceta przywielkim kartonowym czeku, cegiełce od Mantel Development dla organizacji charytatywnej działającejna rzecz niepełnosprawnych dzieci.Rozpromieniona dziewuszka wychylała się z wózka inwalidzkiego,żeby przytrzymać drugi koniec czeku.Keith Mantel w grupie innych osobistości wyznaczonych z ramieniaNHS na członków zarządu powierniczego lokalnego szpitala.Keith Mantel w kaloszach sadzi drzewo wogrodzie botanicznym miejscowej podstawówki.Michael mamrotał pod nosem, że ludzie są naiwni,jednak, kiedy przyglądał się uśmiechniętej twarzy pewnego siebie biznesmena, myślał, że gdyby swojegonie wiedział, gdyby nie zetknął się z Mantelem w Elvet, pewnie też dałby się nabrać.Uwierzyłby wMantela i jego społecznikowskie oddanie.Zledził jego historię i wracała mu pamięć.Poszczególne informacje przypominały o wydarzeniach, którejuż kiedyś sprawdzał.W czasach, gdy nie lubił Mantela tylko dlatego, że ten był aroganckim dupkiem ipodkopywał jego pozycję we wsi.Krótka wzmianka o hucznym otwarciu ośrodka wypoczynkowegosprawiła, że przypomniał sobie rozmowę ze znajomym sprzed lat.Chodzili razem do szkoły, ale LawrenceAdams awansował w rodzinnej firmie i nagle zrobił się z niego dżentelmen.Zaczął grać w golfa i dał się wybrać na członkarady miejskiej z ramienia partii torysów.Mantelowi udało się pozyskać kilka dużych kontraktów i Michaelzaczął węszyć, żeby się dowiedzieć, jak do tego doszło.Na prośbę Lawrence'a umówili się w małymobskurnym pubie blisko więzienia w Hull.Dziwne miejsce na spotkanie, nie pasowało do gustówLawrence'a.- Dlaczego tutaj? - dziwił się Michael.- Bo nikt mnie tu nie rozpozna.Michael się ucieszył.Zrozumiał, że ma do czynienia z pokrewną duszą, z kimś, z kim mógł się podzielićswoimi paranoicznymi podejrzeniami, jakie żywił wobec Mantela.- Ciebie Mantel się nie czepnie, no nie? - Myślał, że Lawrence ma tak dużo forsy, że nie da się goskorumpować.- On się może czepnąć każdego, więc lepiej nie wchodz mu w drogę.I potem Lawrence zaczął coś ględzić o jakimś ośrodku wypoczynkowym.Gadał bez większego sensu,więc Michael stwierdził, że kolega pił przed przyjazdem.- Nie powinien dostać tego kontraktu.Rada podjęła decyzję.Sądziliśmy, że wszystko jest ustalone.Potem nagle wybrana przez nas firma się wycofała i nie podała przyczyny.Więc ostatecznie zlecenie dostałMantel.- Lawrence popatrzył na niego znad kufla z piwem.- Wiesz, jak zaczynał, no nie? Jak się dorobił pierwszejforsy?To wtedy Michael poznał historię o starszej pani, która zostawiła Mantelowi dom w spadku.Właśnie tęhistorię opowiedział Verze, kiedy zapukała do jego drzwi.Ale wciąż nie miał pewności, ile w tym byłoprawdy.Potem wyszli z pubu i ruszyli do swoich samochodów, chociaż byli zbyt pijani.- Mówiłem poważnie - powiedział Lawrence po drodze.-Trzymaj się od niego z daleka, inaczejskończysz jak Marty Shaw.Nie znałem go, ale nikomu czegoś takiego nie życzę.A stał za tym Mantel.Michael nie wiedział, kto to Marty Shaw, i nie miał pojęcia, o czym Lawrence gada.Pózniej zasięgnąłjęzyka i okazało się, że Marty to ten gość, którego zwłoki rzeka wyrzuciła na brzeg.Tak,0 tym Michael słyszał.Jakiś biedny dureń z Crill wszedł do rzeki1 się utopił.W dniu, kiedy znaleziono ciało, to był temat numer jeden w Kotwicy.Wtedy nie zdawałsobie sprawy, że wypadek łączy się jakoś z Mantelem, inaczej poświęciłby mu więcej uwagi.Informacje uzyskałby bez problemu.W tamtym czasie miał przyjaciół wszędzie.Był towarzyski.Nie takjak teraz - całymi dniami przesiaduje w swoim parterowym domu dla smutnych starych ludzi i pije wsamotności.Kiedyś na całym półwyspie znali go w każdym pubie.Wszędzie, gdzie się pojawił, spotykałkolegów ze szkoły albo z komitetu żeglugi, albo kogoś, komu oddał jakąś przysługę.Teraz tkwił w cichejbibliotece, gapiąc się przez maszynę do mikrofilmów na linijki tekstu.Artykuły opisywały główne wątkiwydarzeń, ale szczegóły uzupełniał z własnych wspomnień rozmów z przeszłości.Znowu cofnął się w czasie i znalazł raport z dochodzenia w sprawie śmierci Shawa.Samobójstwo.Facetzostawił list, więc śledztwo szybko zamknięto.Nie pisali, co pchnęło Marty'ego do tego czynu.Biednyidiota, pomyślał.W tamtym czasie nie był aż tak wyrozumiały.Zawsze uważał, że samobójstwo torozwiązanie dla tchórzy.Raport stwierdzał, że Shaw zostawił żonę i syna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki