[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdy krok po podeÅ›cie obok drzwido ich sypialni wydaje siÄ™ wiecznoÅ›ciÄ…, ale w koÅ„cu docieramy do gniazda".- Co robisz? - pytam Emmy.- A jak ci siÄ™ wydaje? - rzuca, jakby w ogóle nie byÅ‚o tejrozmowy na Å‚Ä…ce.WyciÄ…ga kilka swoich rzeczy z pudÅ‚a, które spakowaÅ‚a wczorajwieczorem, i ukÅ‚ada je w kupki na łóżku.WyglÄ…da na to, że speÅ‚niÅ‚osiÄ™ moje życzenie.PodchodzÄ™ wiÄ™c do pudÅ‚a z moimi ubraniami iwybieram te, które lubiÄ™ nosić.Nie te, które mama kupiÅ‚a mi wmieÅ›cie w  BiaÅ‚ym SÅ‚oniu".Wszyscy nazywajÄ… ten sklep  szpital-nym", bo pieniÄ…dze, które tam zarabiajÄ…, idÄ… na jakiÅ› szpital, jakby tobyÅ‚a instytucja dobroczynna, a nie paskudne miejsce, gdzie kÅ‚ujÄ…czÅ‚owieka igÅ‚ami.Te ubrania Å›mierdzÄ… jeszcze przed przyniesieniemdo domu, ale gdy mówiÄ™ mamie, że nie lubiÄ™ niczego kupować w tymÅ›mierdzÄ…cym szpitalnym sklepie, ona znów nazywa mnie grymaÅ›nicÄ… ispecjalnie każe mi je wkÅ‚adać.Zostawiam je wszystkie w pudle iwybieram tylko te, które babcia przysÅ‚aÅ‚a mi ze sklepu w Asheville.Te ukÅ‚adam na łóżku obok ubraÅ„ Emmy.%7Å‚adna z nas nie odzywa siÄ™ wiÄ™cej, tylko skÅ‚adamy ubrania i jużpo chwili mamy zapas na co najmniej tydzieÅ„.- IdÄ™ na dół po dużą torbÄ™ - mówi Emma, jakby to byÅ‚ooczywiste, że uciekamy, i chyba tak jest.Przypominam sobie o klaserze.Leży na oknie, obok wiatraka.Zabieram go stamtÄ…d i kÅ‚adÄ™ na ubraniach.Nie mogÄ™ uwierzyć, żenaprawdÄ™ to robimy.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że uda mi siÄ™ namówić EmmÄ™,ale myÅ›laÅ‚am, że bÄ™dzie to znacznie trudniejsze.Emma wraca i Å‚adujemy ubrania do brezentowej torby podróżnej.Nie potrafimy jej wypchać tak dobrze jak mama, ale z drugiej strony nie jesteÅ›my tak silne jak ona, wiÄ™c torba nie może być zbyt ciężka, boinaczej nie uda nam siÄ™ odejść daleko od obecnego życia.- No, już - mówi Emma tak samo jak mama, gdy zapina pas wsamochodzie po wyjÅ›ciu z banku w dzieÅ„ wypÅ‚aty.Te dni, gdy jezdzido banku z czekiem Richarda, sÄ… dla niej najszczęśliwsze.- Kiedy ruszamy? - pytam.Jestem przekonana, że Emma jużwszystko dokÅ‚adnie obmyÅ›liÅ‚a, wiÄ™c nawet nie próbujÄ™ siÄ™ rzÄ…dzić.- DziÅ› wieczorem - szepcze.- Gdy oni zasnÄ….Wiem, żepowinnam siÄ™ cieszyć, ale nagleczujÄ™ siÄ™ tak jak wtedy, gdy Tommy Bucksmith specjalnieuderzyÅ‚ mnie piÅ‚kÄ… futbolowÄ….Nie mogÄ™ zÅ‚apać powietrza.Emma zkolei wyglÄ…da znacznie lepiej.Już dawno nie wyglÄ…daÅ‚a tak dobrze.MyÅ›lÄ™, że powinnam być dzielna ze wzglÄ™du na niÄ…, wiÄ™c robiÄ™, comogÄ™.Przynajmniej staram siÄ™ sprawiać takie wrażenie.- Co mama zrobi bez nas? - zastanawiam siÄ™.- A co mama zrobi z nami? - odpowiada Emma.I naraz wszystko staje siÄ™ stuprocentowo jasne.Uciekniemy stÄ…d inikt nas nie zatrzyma. ROZDZIAA SZÓSTY- śśś - mówiÄ™ do Emmy, bo zachowuje siÄ™ o wiele za gÅ‚oÅ›no jakna dziewczynkÄ™, która powinna już spać.Jest druga w nocy i jesteÅ›my spóznione, bo obydwie usnęłyÅ›my opółnocy i obudziÅ‚yÅ›my siÄ™ dopiero przed piÄ™cioma minutami.Emma podskakuje po podÅ‚odze z jednÄ… nogÄ… wsuniÄ™tÄ… w nogawkÄ™dżinsów.Druga nogawka zwisa luzno, a Emma próbuje utrzymaćrównowagÄ™, wiedzÄ…c, że jeÅ›li siÄ™ przewróci, to narobi jeszcze wiÄ™cejhaÅ‚asu.Ubieranie siÄ™ po ciemku jest trudniejsze, niż mogÅ‚yÅ›myprzypuszczać.Na szczęście przygotowaÅ‚yÅ›my wczeÅ›niej ubrania,które teraz usiÅ‚ujemy wÅ‚ożyć.- śśś - powtarzam jeszcze raz.Gdy już jesteÅ›my ubrane, na palcach podchodzimy do wielkiegoworka schowanego pod narzutÄ… z łóżka.WiedziaÅ‚yÅ›my, że mama tunie przyjdzie.PrzestaÅ‚a do nas zaglÄ…dać, gdy ja byÅ‚am mniejsza niżEmma teraz, ale na wszelki wypadek przykryÅ‚yÅ›my worek narzutÄ… iwsunęłyÅ›my jÄ… w kÄ…t pokoju, za pudla.- Ty trzymaj za uchwyt - szepczÄ™.Emma podchodzi do drugiego koÅ„ca worka, tam gdzie przyszytyjest pasek z takiego samego materiaÅ‚u jak moje tenisówki, chwyta zaten pasek i przykuca, żeby nie stracić równowagi pod ciężarem.TechnikÄ™ podnoszenia worka opracowaÅ‚yÅ›my jeszcze przed pójÅ›ciemdo łóżka.Ale teraz worek wydaje siÄ™ o wiele cięższy niż kilka godzintemu.Nie wiem, dlaczego tak jest, ale wcale mi siÄ™ to nie podoba.Nieodzywamy siÄ™ gÅ‚oÅ›no, bo mama czasem miewa lekki sen, ale w duchupowtarzam: Boże, pomóż nam, spraw, żebyÅ›my nie upuÅ›ciÅ‚y tegoworka, bo jeÅ›li go upuÅ›cimy, to już po nas.ProszÄ™ CiÄ™, Boże.PatrzÄ™ na EmmÄ™ i chociaż jest ciemno, na jej twarz pada smugaksiężycowego Å›wiatÅ‚a, widzÄ™ wiÄ™c, że czeka, aż pochwycÄ™ worek odswojej strony i dam jej sygnaÅ‚.Kiwam gÅ‚owÄ… i ostrożnie cofamy siÄ™ naschody, które nagle wydajÄ… siÄ™ bardzo strome.ZdajÄ™ sobie sprawÄ™, żenigdy nie uda nam siÄ™ po nich zejść, jeÅ›li bÄ™dziemy trzymać worek wten sposób, a do tego rÄ™ce mam spocone ze zdenerwowania i worekzaczyna siÄ™ wyÅ›lizgiwać.MuszÄ™ na chwilÄ™ przyklÄ™knąć, mam tylkonadziejÄ™, że Emma zauważy to w porÄ™.Na szczęście zauważa.Pocichu stawiamy worek na podÅ‚odze i wpatrujemy siÄ™ w niego, jakbymiaÅ‚ siÄ™ od tego stać lżejszy.Ale nic z tego, odwiÄ…zujÄ™ wiÄ™c sznurekna swoim koÅ„cu i chociaż prawie nic nie widzÄ™, zaczynam wyjmować rzeczy ze Å›rodka.Po wyjÄ™ciu dwóch narÄ™czy ubraÅ„ znów próbujemygo podnieść i tym razem mam wrażenie, że jakaÅ› dobra wróżkaspeÅ‚niÅ‚a nasze życzenie i zaczarowaÅ‚a worek, bo jest znacznie lżejszy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki