[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnie i tak nie mamypowodów do zmartwienia.Wieczorem Kevin zwołał konferencjęprasową i zapowiedział następną dla nowych grup dziennikarzy.Wyobraz sobie, że doskonale sobie z tym poradził.- Kevin?- Twój rycerz bez skazy.- Nie umknął jej sarkazm w jego głosie. -Wpadłem do klubu na piwo i zastałem go w otoczeniu pismaków.Powiedział im, że artykuł mówi prawdę.- Co?- Ale tylko do pewnego stopnia.Powiedział, że przed tamtymwieczorem spotykaliśmy się już od kilku miesięcy.Urodzinowyprezent był, według niego, twoim pomysłem.O ile mnie pamięć niemyli, mówił coś o kryzysie wieku średniego i konieczności szukanianowych podniet.Muszę przyznać, że dzieciak doskonale sobie radził.Kiedy skończył, nawet ja byłem święcie przekonany, że było tak, jakopowiedział.- Mówiłam, że jest kochany.- Ach tak? Więc wiedz, że twój kochany Kevin dał także jasnodo zrozumienia, że zaczęliśmy się spotykać tylko dlatego, że on cięrzucił.Tak się tym przejęłaś, że zaraz poderwałaś nagrodępocieszenia, czyli mnie.- A to świnia.- Z ust mi to wyjęłaś.W rzeczywistości wcale nie był na niego zły.Wstał i odsunąłkrzesło.Jane znieruchomiała, gdy przysiadł na skraju łóżka.- Skarbie, posłuchaj.Wiesz, że mi przykro, prawda? - Położył jejdłoń na ramieniu.- Powinienem był zadzwonić do Briana, gdy tylkozmieniły się moje uczucia wobec ciebie, ale chyba nie byłem na toprzygotowany.Poradzimy sobie.Musimy tylko zostać sami.Aamał jej serce.- Nie ma z czym. - Po pierwsze, jesteśmy małżeństwem i spodziewamy siędziecka.Bądz rozsądna, Jane.Potrzebujemy trochę czasu.Nie, nie ulegnie słabości, która namawiają by mu zaufała.Niebędzie kolejną słabiutką kobietką ogłupioną uczuciem.- Mój dom jest w Chicago.- Nie mów tak.-I znowu w jego głosie zabrzmiały nuty gniewu.-Po drugiej stronie tej góry czeka na ciebie prawdziwy dom.- To twój dom, nie mój.- Nieprawda.Pukanie do drzwi zaskoczyło ich oboje.Cal zerwał się zposłania.- Jane? - zapytała spokojnie Lynn.- Jane, coś słyszałam.Czywszystko w porządku?- Tak.- Słyszałam dwa głosy.Czyżby był u ciebie mężczyzna?- Tak.- Dlaczego jej powiedziałaś? - syknął Cal.- Chcesz go? - dopytywała się Lynn.Jane pogrążała się wrozpaczy.-Nie.Długa chwila milczenia.- A więc dobrze.Chodz do mojego pokoju, będziesz spała zemną.Jane odrzuciła kołdrę.Cal złapał ją za rękę.- Nie rób tego, Jane.Musimy porozmawiać.- Był na to czas.Jutro wracam do Chicago.- Nie możesz! Dużo ostatnio myślałem i mam ci wiele do powiedzenia.- Powiedz komuś, kogo to interesuje.- Wyrwała mu się i wyszła.Jane chce uciec.Nie może do tego dopuścić, ani teraz, ani zamilion lat.Przecież ją kocha!Dowiedział się od ojca, że kobiety z Heartache Mountain wstająwcześnie, więc skoro świt zjawił się na szczycie.Nie zmrużył oka,odkąd nocne spotkanie z Jane zakończyło się fiaskiem.Teraz, gdybyło za pózno, zdał sobie sprawę, że był to błąd.Trzeba było jej powiedzieć, że ją kocha, ledwie wszedł domałego pokoiku, póki kneblował jej usta.On tymczasem paplał oporwaniu i o dziennikarzach, krążył dookoła, zamiast przejść do sednasprawy, do jedynej kwestii, która ma jakiekolwiek znaczenie.Może todlatego, że było mu wstyd: tak dużo czasu musiało upłynąć, zanimprzejrzał na oczy.Stało się to wczoraj po południu, gdy jak błyskawica mknął wdół; tuż po tym, jak publicznie zrobił z siebie idiotę wrzeszcząc, że sięnie rozwiedzie.Jej mina - wyraz najwyższej pogardy - była jak cios wserce.Zależało mu, by miała o nim dobre zdanie, było to dla niegoważniejsze niż opinie dziennikarzy z działu sportowego.Jane jest dlaniego wszystkim.Teraz już wiedział, że ta miłość nie jest niczym nowym.Nowabyła tylko wiedza, że ją kocha.Patrząc wstecz, doszedł do wniosku, żezakochał się w niej chyba tamtego dnia w ogródku Annie, gdy siępokłócili; wtedy, gdy się dowiedział, ile naprawdę ma lat. Nie dopuści do rozwodu.Myśl o końcu kariery go przerażała,ale nawet w połowie nie tak bardzo, jak perspektywa utraty Jane.Zmusi ją, by go wysłuchała, najpierw jednak zadba, by mu nieuciekła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki