[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to solidny i elegancki gmach położony w samym sercudzielnicy Kensington, jednak tak długo burzono w nim ściany, zaślepiano okna iKukładano  gdzie popadnie  kafelki, że w końcu zaczął wygłaszać jak jakiś dziwoląg.Jegoobecność przy owej ulicy tak bardzo przeszkadzała sąsiadom, że spadkobiercy Hobbsa beztrudu nabyli przyległe domy, w których zachowali jedynie fasady w stylu księcia Edwarda,dzięki czemu poszerzona w ten sposób klinika z zewnątrz niczym się nie różniła od szereguidentycznych budynków składających się na cały kwartał.Wewnątrz był to istny labiryntpomieszczeń, schodów, korytarzy i okienek, które do niczego nie służyły.Nie było tu, jak wdawnych szpitalach miejskich, typowej sali operacyjnej - przypominającego arenę do walkibyków okrągłego centralnego pomieszczenia o podłodze wysypanej trocinami albo piaskiem,otoczonego galeryjkami dla widzów - lecz małe salki do przeprowadzania zabiegówchirurgicznych, na ścianach, sufitach i podłodze wyłożone kafelkami i metalowymi płytkami,które raz dziennie szorowano ługiem i mydłem, gdyż zmarły doktor Hobbs był jednym zpierwszych, którzy przyjęli do wiadomości teorię Kocha o rozprzestrzenianiu się infekcji iwprowadzili w życie metody antyseptyki Listera, jakie większość lekarzy odrzucała jeszcze zdumy albo lenistwa.Niewygodnie było zmieniać stare nawyki, dbałość o higienę była nudna,skomplikowana i kłóciła się z szybkością operowania, która stanowiła wszak o marce dobregochirurga, gdyż zmniejszała ryzyko wstrząsu i utraty krwi.Inaczej niż większośćwspółczesnych mu lekarzy, według których infekcje powstawały samoistnie w ciele pacjenta,Ebanizer Hobbs natychmiast pojął, że zarazki są na zewnątrz, na rękach, na podłodze, nanarzędziach, i unoszą się w powietrzu, dlatego odkażał fenolem wszystko, poczynając od rando oddechu chirurga.Biedaczysko nawdychał się tyle fenolu, że jego skórę pokryły niegojącesię wrzody, i przedwcześnie zmarł z powodu niewydolności nerek, co dało jego adwessarzomdodatkowy argument przeciwko nowej teorii.Jednakże uczniowie Hobbsa przebadalipowietrze i odkryli, że zarazki nie unoszą się w nim niczym niewidoczne ptaki ścierwojadyzawsze gotowe do zdradzieckiego ataku, lecz koncentrują się na brudnych powierzchniach,infekcja zaś następuje w wyniku bezpośredniego kontaktu, tak więc najważniejsze todokładnie czyścić narzędzia i używać sterylnych bandaży, chirurdzy natomiast nie tylkopowinni solidnie myć ręce, ale też, o ile to możliwe, do operacji zakładać gumowerękawiczki.Nie chodziło o grube rękawice używane przez anatomów do przeprowadzaniasekcji zwłok albo przez robotników mających do czynienia z substancjami chemicznymi, leczo wyrób delikatny i miękki niczym ludzka skóra, wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych.Wynalezione zostały w bardzo romantycznych okolicznościach: pewien lekarz zakochany wpielęgniarce chciał ją ochronić przed egzemami wywoływanymi przez środki dezynfekujące ikazał zrobić pierwsze gumowe rękawiczki, które następnie chirurdzy zaczęli stosowaćpodczas operacji.Wszystko to Paulina del Valle wyczytała w naukowych pismach, jakie pożyczył jejkuzyn Jose Francisco Vergara, który w owym czasie chorował na serce.Był na emeryturze iprzebywał w swoim pałacu w Vina del Mar, ale pozostał takim samym ciekawym świataczłowiekiem jak zawsze.Babcia nie tylko dobrze wybrała lekarza, który miał ją operować, i skontaktowała się z nim jeszcze z Chile na kilka miesięcy wcześniej, ale także zamówiła wBaltimore kilka par owych sławetnych gumowych rękawiczek i wiozła je starannie zapa-kowane w swoim kufrze z bielizną osobistą.Paulina del Valle wysłała Fredericka Williamsa do Francji, żeby zasięgnął informacjina temat drewna używanego do wyrobu beczek do fermentacji wina oraz zapoznał się z taj-nikami przemysłu serowarskiego, gdyż nie było najmniejszego powodu, dla którego z mlekakrów chilijskich nie można by produkować serów równie smakowitych jak sery francuskiewytwarzane przez tamtejsze - równie głupie.- krowy.Podczas przeprawy przez Andy i pózniej na transatlantyku mogłam przyjrzeć się babciz bliska i zdałam sobie sprawę, że coś fundamentalnego zaczęło w niej słabnąć, i nie była tojej wola, umysłowość czy spryt, ale raczej odwaga.Zbladła, stała się delikatna i takroztargniona, że po pokładzie statku przechadzała się cała w muślinie i perłach, ale bezsztucznej szczęki.Było widać, że nocami zle sypia, gdyż miała wiecznie podkrążone oczy iciągle drzemała.Straciła dużo na wadze i kiedy zdjęła gorset, było widać, że skóra na niejwisiała.Ciągle chciała mieć mnie przy sobie, żebym "nie kokietowała marynarzy", co byłookrutnym żartem, gdyż byłam wtedy tak przerazliwie nieśmiała, że wystarczyło, aby jakiśmężczyzna rzucił w moją stronę jedno niewinne spojrzenie, a natychmiast stawałam cała wpąsach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki