[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwłaszczasympatia okazywana mi stale przez Aupaszkę i wyżej wspomniane osobymiała dla mnie charakter jak gdyby  wiążący".W końcu lipca, czy też na początku sierpnia 1944 r.na własną prośbęposzedłem z por. Zygmuntem" i  Młotem" na zachód, za Bug.Zamierzali-śmy dojść aż za Wisłę.Aupaszce powiedziałem, iż chcę się trochę  przewie-trzyć" i mieć urozmaicenie.Nie podałem mu jednak istotnych motywów,którymi były: brak ufności do jego opinii, tudzież posiadanych wiadomościi chęć zdobycia informacji o istotnym położeniu kraju.Zaraz na początkutej wyprawy zostałem ranny. Był to wypadek dla mnie osobiście bardzo pomyślny.Odłączyłem się ododdziału, miałem czas na myślenie.Nie twierdzę wcale, iż już wtedy zajednym zamachem całkowicie się zmieniłem.Trzeba było dłuższego czasu,by ucichły wzburzone uczucia, a zwłaszcza, by ustało ,,leśne" rozjątrzenie.Pomimo to mogę stwierdzić, iż już wtedy dojrzała we mnie decyzja wyjściaz  podziemia" na stopę legalną.Myślałem o tym, by móc poświęcić się jakiejśformie działalności publicznej.Nie wyobrażałem sobie, po tak burzliwymokresie życia, spokojnego osiądnięcia na posadzie.Dziś przyznaję, iż potrzeb-ny mi był wówczas dłuższy okres psychicznej rekonwalescencji.Przypusz-czam, że nie ma człowieka, który by wyszedł z  lasu" bez normalnychokaleczeń, których kuracja wymaga czasu.Stwierdzam z naciskiem, iżrozpoczynając w r.1946 działalność publicystyczną, nie miałem absolutniezamiaru kontrolowania (tak w tekście  A.G.) założeń  podziemia".Alezdaję sobie sprawę, że podówczas nie wyleczyłem się jeszcze zupełniez owego  rozjątrzenia", co  w połączeniu z wrodzonym temperamentempublicysty  kazało mi szukać wyżycia się przede wszystkim w polemice.Z biegiem czasu dopiero, wskutek wpływu nowego środowiska, tudzieżkontaktu z rzeczywistością, zacząłem się zajmować poważniejszymi for-mami publicystyki, jak np.reportaż lub spokojny artykuł polityczny.Powracam jeszcze do spraw 1945 r.Bardzo poważnym motywem, którymi  podziemie" zbrzydził, były wiadomości o postępującym bardzo szyb-kim rozkładzie tegoż  podziemia".Działy się rzeczy obrzydliwe, kiedy toposzczególni dowódcy i  siatkowcy" zabiegali przede wszystkim o to, byzabezpieczyć swój osobisty los, częstokroć bez względu na krzywdę ichdotychczasowych podwładnych.W tym też czasie miałem możność czytywania (nieregularnie) prasy, comi pozwoliło ocenić położenie polityczne i uznać, że wszystko, co robiliśmyprzez ostatni rok było błędne, niepotrzebne, szkodliwe.Z Aupaszką widziałem się w 1945 r.ostatni raz we wrześniu, we wsiWyszonki nad Niemnem, dokąd przywiózł mnie trzyosobowy patrol.Aupaszką powrócił wtedy z ostatniej koncentracji oddziału, przebrał sięw ubranie cywilne i oświadczył mi, że resztki oddziału likwidują się, a onsam wyjeżdża na zachód.Mówił też, iż  na wypadek potrzeby" odnajdziemnie, wyda rozkazy do  dzieci Aupaszki".Puściłem to mimo uszu,ponieważ nie sądziłem, by  podziemie" mogło odżyć.Jak się okazałopopełniłem błąd zasadniczy,  podziemie" jednak odżyło.W tym też czasie doszło pomiędzy nami do pewnej scysji.Aupaszkąprzywiózł mi wiadomość, iż zostałem mianowany kapitanem.Oświad-czyłem na to:  kapitan nie istniejącej armii", co go bardzo uraziło.Nie chcącprowokować dodatkowej awantury, a także biorąc pod uwagę życiowąkonieczność zerwania kontaktu z dotychczasowym otoczeniem, nie wy-wnętrzałem się przed nim zbytnio.W każdym razie dałem mu do zro-zumienia, iż pragnę poświęcić się legalnej działalności publicznej.Przypo-minam sobie dokładnie, że mówiłem o tym  Ewie", która dla Aupaszki niemiała tajemnic. Przyznaję, że popełniłem wtedy ogromny błąd.Należało bowiempostawić sprawę twardo i zdecydowanie, wykładając  na stół" wszystkieargumenty.Nie wierzę dziś, by moje perswazje odniosły skutek, alemógłbym przynajmniej sobie powiedzieć, że zrobiłem, co należało.Niestetyzanadto ufałem podówczas logice faktów, nie biorąc pod uwagę, że niewszyscy się z tą logiką liczą.Już po odjezdzie Aupaszki i  Ewy" wyjechałem z Wyszonek niepo-strzeżenie.Pózniej, w Krakowie, Lucjan Minkiewicz powiedział mi nie bezzłośliwości: tak sprytnie zatarłeś za sobą ślady, żeśmy ich odnalezć niemogli.Muszę tu zaznaczyć, iż w pracy publicystycznej zacząłem używaćpseudonimu także i dlatego, by odciąć się od ewentualnego kontaktuz dawnym swym otoczeniem.Rzeczywiście też miałem spokój aż do kwietnia.Już wtedy dałem siępoznać jako publicysta i Aupaszka, odnalazłszy jednak moje ślady, przysłałmi łącznika z rozkazem powrotu do oddziału. Rozkazu" tego nie wykona-łem.Pod koniec 1946 r.przyjechał do Krakowa, przywożąc poważnie chorąpsychicznie żonę i syna Lucjan Minkiewicz.Dowiedziałem się podówczas,co przedtem nie było mi wiadome, iż jest on rodzonym bratem mejkoleżanki uniwersyteckiej i sąsiadki w Krakowie, p.Janiny Oszywowej (zdomu Minkiewicz).Ten fakt spowodował, że spotykaliśmy się dosyć często,ponieważ w domu pp [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki