[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłoby to jednak tchórzostwo.Wyjęła z koperty ozdobny bilecik i głośno odczytałasłowa: Dziękuję G za tyle cudownych lat.Czynię toz nadzieją, że jeszcze dłużej możemy pozostać przyjaciółmi.Uściski, Gary."Bezwolnym ruchem upuściła bilecik na stojący przy sofieratanowy stolik.Och, Gary.Jak mogłeś! I nagle ogarnęłająwściekłość.Z pasją chwyciła pokrywę pudła, próbującrąbnąć nią w ścianę.Nie udało jej się.Wieko wciąż jeszczepołączone ze spodem naderwaną taśmą klejącą wykonałojedynie krótki łuk w powietrzu i zwisło z krawędzi stołu.Tomałe niepowodzenie przelało czarę goryczy. Niech cię piekło pochłonie, ty draniu! krzyknęła,zanosząc się szlochem.Od rana starała się nie myśleć, co to za dzień, wymazaćz pamięci tę datę.16 lipca.Rocznica ślubu.Zaraz poprzybyciu do biura przeskoczyła bieżącą stronę terminarzai jak szalona wzięła się do pracy.Dokumenty, telefony,klienci, konfrontacja z Hendriksem, wszystko to tak dokładnie wypełniło jej czas, łącznie z ustawową przerwą na lunch,że szczęśliwie zdołała uniknąć tych myśli.Byłoby tak i teraz,gdyby nie te kwiaty.Och, ten Gary! Dlaczego to zrobił? Czymiał to być głupi żart? A może to pomysł Suzette? Przyjrzałasię różom i jak zwykle ogarnął ją podziw dla ich doskonałości.Uwielbiała róże, zwłaszcza żółte.Gary doskonale o tymwie.Ta przesyłka to jego pomysł.Suzette pewno nie mao tym pojęcia.Gdyby wiedziała, że jej ukochany zamierzawysłać kwiaty porzuconej żonie, niewątpliwie by się wściekła.Podobnie jak ja, pomyślała gorzko.Zbyt dobrze znała Gary'ego, aby go posądzać o świadome okrucieństwo.Nie, to do niego niepodobne.Po prostubył święcie przekonany, że te róże to miły gest.Och, ci wrażliwi" mężczyzni lat osiemdziesiątych! Czy oni naprawdę myślą, że posyłanie kwiatów byłym żonom na byłerocznice ślubu to najlepsze, co mogą zrobić? %7łe tego pragnądzisiejsze kobiety?102Znów ogarnęła ją złość, kiedy mimo woli ponowniezerknęła na bilet. Dziękujesz mi za tyle cudownych lat"? wykrzyknęła, waląc pięścią w stół. Do diabła! Skoro były takiecudowne, dlaczego mnie rzuciłeś? Mam gdzieś twoją przyjazń! Strąciła pudło ze stołu, widząc jednak, jak pięknąmozaikę utworzyły rozsypane róże na tle zielonego dywanu,uklękła, by je pozbierać. Cholera! załkała, wynoszącpudło do kuchni, gdzie wrzuciła je z hukiem do zlewu. Coty sobie myślisz? Co cię napadło, żeby wysyłać mi kwiaty?Jak mogłeś?Wiedziałaś, odezwał się w niej cichy głos.W głębi duchawiedziałaś, że może to zrobić.Nie udawaj zaskoczonej.Poprostu zepchnęłaś tę myśl na samo dno świadomości.Tak,przez sekundę łudziłaś się nadzieją, że to Marc Cameronpostanowił sprawić ci przyjemność, ale odrzuciłaś tę możliwość, zanim je?>zcze przeczytałaś bilet.Musiała niechętnieprzyznać, że to prawda, od czego jednak złość jej nie minęła.Co zrobić z tymi kwiatami? Na co ty liczyłeś, Gary? Możemam ci za nie podziękować? A może, pomyślała nagle,rzeczywiście wypada tak zrobić? Och nie, na litość boską! Nieznam zasad bon tonu dla rozwodników, ale tak czy inaczejdziękować ci nie zamierzam.Idz do diabła! Sięgnęła potelefon i wybrała numer Renee Bower. Halo, Renee? Tu Lynn.Gary przed chwilą przysłał mikwiaty, wyobrażasz sobie? Nie mogłam uwierzyć własnymoczom! Dziś właśnie obchodzilibyśmy piętnastą rocznicęślubu i ten cholerny kretyn uznał za stosowne przysłać miz tej okazji dwanaście żółtych róż! Jestem tak wściekła, żewszystko się we mnie trzęsie.Zaraz wrócą dzieci, a ja niemogę się uspokoić.Co spojrzę na kwiaty i ten głupi bilet,znowu ogarnia mnie furia.On ma nadzieję, że możemypozostać przyjaciółmi, wyobrażasz sobie? gorączkowowyrzucała z siebie słowa, z niejasnym wrażeniem, że słuchaczka nie poświęca jej całej uwagi.Po chwili jednak Reneebardzo żywo włączyła się do rozmowy.Wyrzuć róże dośmieci, powiedziała stanowczo, i strzel sobie coś mocniejszego.Lynn jakoś w końcu zdołała się opanować.Odłożyw-103szy słuchawkę, zaczęła się nawet dziwić samej sobie: jakmożna aż tak wyjść z nerwów, żeby bez zastanowieniachwytać za telefon i wylewać przed kimś swoje żale! I toakurat przed Renee Bower! Jakby nie miała bliższychznajomych.No tak, ale odkąd została sama, kontaktyz dawnymi przyjaciółmi jakoś się rozluzniły.Może dlatego,że wszyscy uważali ją zawsze za nierozłączną połowę idealnieszczęśliwej pary i teraz nie bardzo umieli znalezć się w nowejsytuacji.Podobnie jak ona.Cóż, pewnie trzeba się z tympogodzić.Idąc za radą Renee, wyjęła pudło ze zlewu,a kwiaty wrzuciła do śmieci.Nalała sobie pół szklanki słaborozcieńczonej whisky i właśnie w tej chwili przyjechałautobus z dziećmi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- MacDonald Patricia Brudne intencje
- Matthews Bay Gwiazdka miłoÂści 03 Gwiazdka dla Carole
- oprac torun 020617a
- Alighieri, Dante La Divina Commedia Ed Mondadori 1966
- Elliot Aronson Psychologia Serce i umysl
- Koper SÅ‚awomir Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej
- Lynds Gayle Ostatni super szpieg
- prawo+spoldzielcze
- LaVyrle Spencer Dwie miłoÂści
- Roberts Nora Bracia MacKade 01 i 02 Braterska więÂź tom1 Powrót Rafe'a tom2 Duma Jareda
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- shinnobi.opx.pl