[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maya pisnęła z przerażenia.Błyskawicznie wybiegła z pokoju ipopędziła po schodach, po czym zaryglowała się w swojej sypialni.Arabella wstała.Krzyki na zewnątrz były coraz głośniejsze.Po chwiliAnula & ponaousladansc drzwi do salonu się otworzyły i do domu wkroczyła grupa mężczyzn.Czworo służących Arabelli otaczało dwóch nieznajomych dzierżącychpistolety.Wszyscy mierzyli się wzrokiem.- Ci panowie nam grozili, proszę pani - odezwał się Thomas Grant.Ion, i dwóch innych mężczyzn miało widły w dłoniach.Arabella pomyślała,że powinna się cieszyć, iż jak dotąd nie doszło do rozlewu krwi.- Twierdzą,że przyszli do pani w odwiedziny.Jeden z nich to ten, który łaził dookoładomku i wypytywał o pannę Mayę.- Charles! Pan Elworthy.- Z niedowierzaniem wpatrywała się wgości.- Co panowie tu robią? Dlaczego grożą bronią moim służącym?- A dlaczego oni wygrażają nam widłami? - zapytał Charles.Widaćbyło, że jest wściekły.- Co pani zrobiła z moją siostrą? Dlaczegoprzetrzymuje ją pani wbrew jej woli?- Pańską siostrą? - powtórzyła oszołomiona.- Chce pan powiedzieć, żeMaya to pańska siostra? - Przypo-mniała sobie, że podobno córka paniHunter przebywa u przyjaciół w Szkocji.- Dziewczyna, której szukają, toSara Hunter?- Tak, Sara jest moją siostrą.- Oczy Charlesa lśniły od gniewu.-Szukamy jej niemal siedemnaście miesięcy, kie-dy to została porwana.Otrzymałem informację, że być mo-że cały ten czas spędziła tutaj, w paniposiadłości.- To prawdopodobne.Proszę odłożyć pistolety, panowie.Może panodejść, panie Grant.Nie sądzę, by ci dżentel-meni zamierzali mnieskrzywdzić.- Popatrzyła na Johna Elworthy'ego.- Jestem panu winnaAnula & ponaousladansc przeprosiny.Moi ludzie otrzymali polecenie, by przyprowadzić do mniekażdą po-dejrzanie zachowującą się osobę.Pan chodził wokół dom-ku, aleto oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwia złego traktowania.Proszęnam wybaczyć.Mieliśmy powo-dy do podejrzeń, ale naprawdę bardzo miprzykro, że został pan związany.- Popatrzyła na rządcę.- Panie Grant, niechpan przeprosi pana Elworthy'ego za zapalczywość swoich ludzi.- Niech i tak będzie.- Rządca zdecydowanie nie miał ochoty puszczaćwięzniów wolno.- Aaził, gdzie nie powi-nien, to fakt.Będę w pobliżu,gdyby mnie pani potrzebo-wała.Proszę tylko zawołać, a już ja się rozprawięz tymi panami.- Wątpię, czy to będzie konieczne - oświadczyła Arabel-la, gdy gościezgodnie schowali pistolety.- Proszę usiąść panowie.Chyba powinniśmyporozmawiać jak cywilizo-wani ludzie, prawda? Może panowie cośprzekąszą?- Nie, psiakrew! - ryknął Charles.- Chcę natychmiast spotkać się zsiostrą.I żądam wyjaśnień.- Doprawdy? - Arabella rzuciła mu spojrzenie,które mogłoby przestraszyć nawet odważnego mężczyznę.- Jeśli ktokolwiekz nas powinien domagać się wyjaśnień, to z pewnością ja.To prawda,mieszka ze mną młoda kobieta, być może pańska siostra, ale nie mamy codo tego pewności.Była w wielkich tarapatach, gdy przyszła do nas.awłaściwie do niani.Miała na sobie tylko jedwabną koszulkę, podartą ibardzo brudną, i była wygłodzona.Przybyła boso, krwawiły jej stopy, gdyżprzeszła długą drogę.Była bardzo chora, ale dzięki niani odzyskała zdrowie.Pózniej odwdzięczyła się, troszcząc się o nianię aż do jej śmierci.Nie wiem,Anula & ponaousladansc skąd pochodzi, nie wiem jak się nazywa, bo straciła pamięć.Z całą jednakpewnością pokonała bardzo długą drogę.- Około trzydziestu mil, jeśli szła po prostej, a nie drogą.- Johnspojrzał na przyjaciela, który z całej siły zaciskał usta.- Usiądz, Charles.Powinniśmy wysłuchać, co lady Arabella ma nam do powiedzenia.W tychokolicznościach jestem gotów zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło,gdyż powinienem przyjść prosto do pani, lady Marshall, a nie myszkowaćpo posiadłości.yle zaczęliśmy, więc proponuję zacząć jeszcze raz.Wyglądana to, że ludzie, których uważałem za opryszków, strzegli Sary.- Oczywiście! - prychnęła Arabella.- Wyobrażał pan sobie, żetrzymam ją tu wbrew jej woli, z jakichś niegodziwych przyczyn?Zamierzałam odszukać krewnych Mai, ale jak dotąd była na to zbytprzygnębiona, a teraz po prostu szaleje ze strachu.Posłałam ją na górę iporadziłam jej, żeby zamknęła się w pokoju, póki po nią nie przyjdę.Myśla-łam, że ktoś usiłuje ją nam odebrać.Wiem tylko, że zosta-ła bardzoskrzywdzona i nigdy nie dopuszczę do tego, by znowu coś się jej stało.- Owszem, została skrzywdzona.- Charles usiadł w fotelu.- Lecz nieprzez swoją rodzinę.Sarę porwali zli ludzie, którzy zamierzali wykorzystaćją dla swoich plugawych celów.Jeden z nich twierdził, że im uciekła, ale jakdotąd nie udało się nam jej odnalezć.Chyba że to dziewczyna zwana przezpanią Mayą.- Zmrużył oczy.- Porwano ją właśnie na początku majazeszłego roku.- Właśnie w maju przyszła do nas.Błagała o coś do jedzenia, ale odrazu straciła przytomność.Była bardzo chora.Leżała w gorączce przez wieleAnula & ponaousladansc dni i obawiałyśmy się, że umrze.Pielęgnowała ją niania, a ja odwiedzałamje każdego dnia.Zamierzałam wysłać agenta śledczego, by ustalił jejtożsamość i odnalazł rodzinę.- Dlaczego zwlekała pani tak długo? - Charles wciąż był zły.- Mojamatka przez wiele miesięcy chorowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki