[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwykle nie interesowałich plastikowy kontener z resztkami jedzenia, gdyż na Dziedzińcu miały pożywieniaw bród, choć często informowały o nim zwykłe wrony.Wronia Straż zwracałauwagę głównie na otwarte metalowe kubły, w których można było znalezćprawdziwe skarby  rzeczy, które ludzie wyrzucali, bo były zużyte albo zepsute.Jeśli co trzecia Wrona znalazła coś interesującego, cała Wronia Straż uważała  polowanie za udane.Dziś rano w kilku kubłach znajdowały się błyskotki, które zawsze wabiły Wrony.Dużo więcej niż zwykle, jak zapewniła go Jenni, nawet jak na tę ulicę.Zdobyczybyło tyle, że wezwały resztę Wroniej Straży, by pomogła im ją zabrać.Zwykłewrony też się zleciały, ponieważ koło kubłów rozrzucono jedzenie.Jake WroniaStraż natrafił tam na całkiem czysty kawałek pizzy.Zdążył zjeść ze dwa kęsy, kiedyzobaczył pudełko ze swoimi ulubionymi klockami, zostawił więc jedzenie zwykłymwronom.To właśnie wtedy Meg Corbyn wpadła w histerię, a Simon zagroził wszystkim zWroniej Straży wygnaniem z Dziedzińca, jeśli natychmiast nie wrócą.Wronyporzuciły więc swoje znaleziska i już leciały z powrotem, gdy zza rogu wyjechałaśmieciarka.Na widok jadącego ulicą wozu zwykłe wrony, które zjadły już rozrzucone wokółkubłów jedzenie, usiłowały odlecieć, ale nie mogły wzbić się w powietrze  machałytylko bezradnie skrzydłami i podskakiwały w miejscu.Wówczas Jenni i Starr, którezostały, żeby obserwować ulicę, pojęły zagrożenie.Nagle drogą przemknęły dwasamochody.Jeden potrącił śmieciarza, ale nie zatrzymał się, tylko jechał dalejzygzakiem, żeby przejechać jak najwięcej wron  a ptaki nawet nie próbowały zejśćmu z drogi. To mogłyśmy być my. Jenni zadrżała. Gdyby nie ostrzeżenie Meg, mógłprzejechać nas.To prawda, pomyślał Monty ponuro. A co z Jake em? Czy coś mu się stało? Jeszcze nie doszedł do siebie  odparł Simon.W jego bursztynowych oczachpojawiły się czerwone błyski, oznaka złości. Mieszkańcy ulicy nie odpowiadają za to zajście  powiedział pospiesznie Monty. Przesłuchaliśmy ich.Wszyscy są zdania, że jedzenie rozrzuciły przy kubłach jakieśnastolatki, dla kawału.A kiedy pokazaliśmy im inną przynętę, zaprzeczyli, żebywyrzucali coś takiego do śmieci. Tego należało się spodziewać  stwierdził Blair. Nie będę zaprzeczał, że mieszkańcy boją się odwetu  odparł Monty. Niemniejwielu z nich przyznało się, że wkłada rzeczy  niemal zdatne do użycia na samągórę kubła, ponieważ w nocy zjawiają się ludzie, którzy handlują na pchlim targu iszukają przedmiotów, które mogliby jeszcze sprzedać.Ale przynęta, którąwyłożono, nie miała takiej wartości, żeby komuś opłacało się ją czyścić i reperować.Jenni pociągnęła nosem. To było błyszczące!A zatem ten, kto to wszystko zaplanował, wiedział, czym zwabić Wrony izatrzymać przy kubłach na tyle długo, by nie pogardziły przekąską. To chyba wszystkie pytania, jakie chciałem paniom zadać. Monty zamknąłnotatnik i schował go do kieszeni. Chciałbym jeszcze zamienić słówko z panem,panie Wilcza Straż, oczywiście jeśli ma pan chwilę. Dobrze.Ja też chcę z panem o czymś porozmawiać  zgodził się Simon.Henry Niedzwiedzia Straż spojrzał na Wilka i kiwnął lekko głową, a potemwyprowadził z pokoju resztę terra indigena. Pójdę zagrzać silnik  powiedział Kowalski.Kiedy zostali sami, porucznik poprawił się na krześle.  Dlaczego ktoś chciał uderzyć we Wrony?  zapytał.Simon przekrzywił głowę,wyraznie zaskoczony pytaniem. Dlaczego zaatakowano właśnie Wrony, a nie jakiśinny rodzaj terra indigena?  doprecyzował Monty. W Georgette do ataku doszło wnocy, kiedy Wronia Straż korzystała z domu należącego do Innych.W OrzechowymGaju zwabiono ptaki za pomocą jedzenia i poszczuto psami.A tutaj wyłożonoprzynętę.Za każdym razem celem były Wrony. Pochylił się w stronę Simona.Dlatego pytam: co takiego wyróżnia Wrony, że ktoś próbuje się ich pozbyć?Zdołał zwrócić na siebie uwagę Wilka, to pewne.Terra indigena musieli zauważyć,że przy każdym zajściu ginęły Wrony.Był ciekaw, czy silniejsze rodzaje tubylcówziemi brały pod uwagę możliwość, że Wrony były głównym celem tych ataków. Są ciekawskie  powiedział wreszcie Simon. Zwracają uwagę na wszystko, cosię dzieje na ich terenie.Zapamiętują twarze i wiedzą od razu, kiedy pojawia się ktośobcy.Ostrzegają nas, jeśli coś odbiega od normy albo ktoś zachowuje się inaczej niżzwykle.I komunikują się ze zwykłymi wronami. Reszta z was tego nie potrafi?  zdziwił się Monty. Komunikować się zezwierzętami, których formę przybieracie? A ile wilków widział pan w mieście?  spytał Simon sucho. Albo niedzwiedzi? Ma pan rację, przepraszam. Zwykłe wrony są wszędzie, a Wronia Straż dowiaduje się od nich, co się dzieje winnych częściach miasta&  Simon urwał.No tak, pomyślał porucznik.Właśnie wyjaśniłeś nam obu, dlaczego ktoś próbuje jeusunąć. Widzą za wiele  powiedział cicho. Szukają w śmieciach rzeczy, które dla nichsą małymi skarbami, ale przy okazji mogą znalezć coś innego.Coś, czego niepowinny odkryć. Potrafią zauważyć pewne wzorce zachowań  dodał Wilk. Ale jeśli zamorduje się dość Wron, przestaną grzebać w śmieciach  a sekretyludzi, którzy handlują wilczeniem, pozostaną sekretami. Simon nie odpowiedział. Chciał pan mnie o coś spytać  przypomniał mu Monty. O doktora Lorenzo.Ufa mu pan?Pytanie zaskoczyło porucznika. Wydaje mi się, że to dobry człowiek  odparł ostrożnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki