[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wracaj, Luke - naciskał Robert.Zastanawiałem się nad tym przez chwilę.Nie, zdecydowanie mu nie ufałem.Niezamierzałem z własnej woli zbliżać się do tych drani.Miałem szczęście - tym razem.Przecieżta przygoda mogła się skończyć o wiele gorzej.- Nie, Robert.I więcej do mnie nie dzwoń.Rozłączyłem się i przeniosłem jego numerdo listy blokowanych, gdzie znalazł się w towarzystwie numerów świrów, onanistów igawędziarzy.Wsunąłem komórkę do kieszeni.Ręce nadal mi drżały.Mae - znowuKoniec lutegoZbliżając się do drzwi mieszkania Mae w Knightsbridge, nie mogłem nie wspominaćnaszej wspólnej Gwiazdki.Zadrżałem, ale jednocześnie poczułem miłe ciepło na myśl o tym,jak dwoje Australijczyków cudownie spędziło razem czas, choć zapowiadały się samotneświęta.Dzisiaj zamówiła mnie tylko na godzinę.Zadzwoniłem do drzwi i pomyślałem o jejzłotej skórze i urodzie modelki.Godzina to za mało.Choć oczywiście nie narzekam.Z nią każda chwila się liczy!W domofonie rozległ się jej głos.- Luke! - Wydawała się bardzo zadowolona.Otworzyła mi wejście.Wjechałem windą na jej piętro.Już czekała, stała w korytarzu w długim do ziemiszlafroku z chińskiego jedwabiu.Chętna i gotowa.Rozpromieniła się na mój widok.- Luke! - zawołała po raz drugi.Uściskałem ją serdecznie.Nie musieliśmy mówić nic więcej.Zaprosiła mnie do środka, ale pokazałem, żeby poszła pierwsza.To jeden zdrobiazgów, których nauczyłem się już jako żigolak.Przepuścić kobietę w przejściu.Iść odstrony ulicy, żeby osłonić towarzyszkę od samochodów.Nieważne, czy to zauważa, czynie.Wszedłem do saloniku.Choinka oczywiście już zniknęła, zostało po niej puste miejsce.Nie było też lampek i świątecznych ozdóbek, które wypełniały pokój kolorem.Terazpomieszczenie zionęło pustką. Zdjąłem płaszcz, podałem go Mae i przy okazji zerknąłem na jej czarnobiały portretna ścianie.Nawet on wydawał się bardziej ponury.- Siadaj, proszę - mruknęła.- Zostało mi jeszcze trochę tamtego koniaku.Napijeszsię?Usadowiłem się na kanapie i spojrzałem na nią, opartą odrzwi do kuchni.- Dzięki, z przyjemnością.Zniknęła mi z oczu, zajęła się alkoholem, a ja rozglądałem się po pokoju i dodawałemsobie w duchu odwagi.Nic dziwnego, że teraz jest tu mniej przytulnie, święta dawno minęły! Ale co tam, jużwtedy zorientowałem się, że najpiękniejszą częścią tego mieszkania jest sama Mae.Wróciła do saloniku z uśmiechem na twarzy.Była na bosaka i szła prosto do mnie.Wstałem, wyciągnąłem ręce.- Daj mi kieliszki i siadaj.Usłuchała, wtuliła się we mnie.Podałem jej kieliszek.- Zdrówko - powiedzieliśmy jednocześnie i zamoczyliśmy usta w alkoholu.Mae oparła mi głowę na ramieniu.Pochyliłem się w jej stronę.Fajnie znowu się z niązobaczyć.Przez kilka minut milczeliśmy, potem Mae westchnęła.- Czasami podczas pokazów tracę orientację, gdzie jestem - szepnęła.Nie podniosłagłowy, za to jeszcze bardziej się do mnie przytuliła.Zrozumiałem.Siedziałem nieruchomo.Tak było dobrze.Intymnie.- Wszystko jest w porządku, dopóki pamiętasz, czyje ciuchy prezentujesz - ciągnęłatym samym cichym głosem.- Mae - powiedziałem ledwie słyszalnie.- Dzisiaj jestem tu przy tobie.Tym razem odsunąłem się lekko, żeby zajrzeć jej w oczy.Koniuszkiem palcagładziłem jej policzki.Patrzyła na mnie tak, jak się tego spodziewałem.Delikatnie uniosłemjej podbródek i pocałowałem ją w usta.Pokręciła głową i cofnęła się.- Chwileczkę.Patrzyłem na nią zaskoczony.Wyszła z pokoju, ale zaraz wróciła z małymmetalowym puzderkiem.Postawiła je na stoliku przy kanapie, uniosła wieczko, przygotowaławszystko.Obserwowałem ją w milczeniu.Znów usiadła przy mnie na kanapie, pochyliła się nad oparciem, przysunęła do nosazwinięty w rulon banknot.Wciągnęła ścieżkę koki i odwróciła się do mnie, podając mi banknot.Pokręciłem głową.- Nie, dzięki.- Miałem nadzieję, że widzi, że jej nie osądzam, nie krytykuję ani nictakiego, choć poruszyło mnie to, co zobaczyłem.Po kilka razy w tygodniu proponowano mi narkotyki najwyższej jakości.I to zadarmo! To nieodłączna część stylu życia wielu moich klientek.Widziałem jednak też minusytej sytuacji.Bardzo łatwo mógłbym się uzależnić, więc wolałem nie ryzykować.Mae poderwała się, złapała mnie za rękę.Poły jej szlafroka rozchyliły się, odsłaniającnagie ciało.Jedwabny pasek kołysał się kusząco między jej nogami, miałem ochotę rozwiązaćgo całkowicie, ale zanim to zrobiłem, Mae pociągnęła mnie, żebym wstał.- Chodz - szepnęła.Orany, ale ona się zmieniła.Nie zostało śladu ze słodkiego aniołka z BożegoNarodzenia, jego miejsce zajęła kobieta opętana.Razem wpadliśmy przez otwarte drzwi do sypialni.Rozbieraliśmy się w pośpiechu,jakby czas nas naglił - co zresztą po części było prawdą.Rzuciliśmy się na szkarłatne łóżko.Roześmialiśmy się na głos.- No, przysuń się trochę.- Przyciągnąłem ją do siebie, wplotłem palce w jej włosy.Jużpo chwili zatraciliśmy się w sobie.- O nie, to ty się przysuń - sapnęła.Chciała kontrolować sytuację, zrozumiałem iuległem; wiedziałem, że bardzo mnie pragnie i zdałem się na nią.Nie sposób było określić, gdzie kończę się ja, a zaczyna Mae.Oboje byliśmy mocnorozpaleni.Napieraliśmy na siebie, coraz szybciej, bez przerwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki