[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna rzucił szybkiespojrzenie na mnicha, po czym znów zwrócił oczy na nowo przybyłych.Gompachi błyskawicznie zorientował się w sytuacji.Nigdy nie krzywdzę rozmyślnie moich klientów  mruknął  lecz jeślimyślisz, że z pomocą roninów odzyskasz swoje towary, to możesz zacząć żegnaćsię z życiem.W jego dłoni błysnął płaski, stalowy nóż, używany do miotania.Kupieczagryzł usta i opuścił głowę.Gompachi wstał, skłonił się i wyszedł.Mung przypomniał sobie, że ostatnia wiadomość o ataku dowodzonej przezmnicha bandy pochodziła z Chóshu.Postanowił przy najbliższej okazjipoinformować prefekta Satsumy, że samozwańczy poborca grasuje teraz nadrodze do Kagoshimy.Tej nocy Mung, tak samo jak nieraz w czasie podobnych podróży, zrolowałubranie i wsunął pod materac.Owinięty w koc, zaszył się w kącie pokoju.Odczasu kiedy przed trzema laty powrócił do Japonii, przeżył już dwa zamachy naswoje życie.Obudził się krótko po północy.Rozluznił ciało.Nadal oddychał równomiernie,niczym człowiek pogrążony w głębokim śnie.Zobaczył, jak shoji rozsuwają sięcicho i do sypialni wpełza barczysta postać.Wydobył rewolwer i oparł palec naspuście.Nieznajomy doczołgał się na środek pokoju i pochylił się nad śpiącymYaką.Mung wyciągnął rękę i przycisnął lufę rewolweru do pleców intruza.Mężczyzna obrócił się błyskawicznie.Zanim Mung zdążył pociągnąć za spust,poczuł silne uderzenie w przedramię i broń wypadła mu z ręki. Yaka przetoczył się w bok, usiłując wyrwać miecz z pochwy.Przybyszchwycił go za ramiona i mocno nacisnął kręgosłup.Yaka wyprężył się i upuściłmiecz. Ciii. szepnął intruz. To ja, Gompachi.Zachowajcie spokój.Wcisnął szybko rewolwer w dłoń Munga. Możesz tego potrzebować.Pięciuroninów, których widziałeś w jadalni, to członkowie bandy, która czyhała na twojeżycie.Jest ich dziesięciu. Płatnerz" również do nich należał.Nikt z jegowyglądem nie potrafiłby tchnąć duszy w miecz samuraja.Teraz dołączył już doswych nędznych przodków. Nie wiozę wiadomości, która byłaby warta aż takiego zainteresowania odparł Mung.Ujął kolbę rewolweru i ponownie skierował broń w stronę mnicha. Wystarczy twoja osoba, aby przyciągnąć zabójców.Byłem w lazarecie, gdypo bitwie pod Hakusar amputowano ci rękę  rzekł Gompachi.Rozmasowałdłonią plecy Yaki. Twój pan jest w niebezpieczeństwie!  warknął. Wezmiecz! Chodzcie za mną.Ruszył w stronę uchylonych drzwi, lecz zamarł w pół kroku.Z korytarzadobiegło ciche skrzypnięcie.Nim wszedł do sypialni, rozsypał na drewnianąposadzkę piasek, aby w porę dowiedzieć się o niebezpieczeństwie. Zostało jeszcze dziewięciu.Na pewno pilnują sypialni od frontu i od tyłu zauważył. Jeśli zaatakujemy, w najgorszym wypadku będzie nas trzech przeciwkopięciu  szepnął Mung. Możemy zwyciężyć przez zaskoczenie. To niezły plan, lecz zapomnieliście sprawdzić, jak wygląda zapleczebudynku.Jedenaście kroków od tylnych drzwi jest piętnasto- metrowe urwiskoskalne.Skrzypnięcia były coraz głośniejsze.Mung odbezpieczył rewolwer, a Yakadobył miecza.Gompachi wezwał ich ruchem ręki.Podszedł do tylnych drzwi,rozsunął je i pogrążył się w ciemności.Mung posłyszał, jak odlicza cicho dziesięć kroków. Uważajcie.Jeden krok dalej i można runąć w przepaść  ostrzegł ichszeptem Gompachi. Klęknijcie; nasze sylwetki nie będą widoczne na tlegwiazd.Tu zaczekamy.Yaka owinął koszulą lewe przedramię, prawą dłoń zacisnął na rękojeścimiecza. Drogo mi za to zapłacą!  mruknął.  Ile zapłacą, to ani moje, ani twoje zmartwienie  warknął mnich.Najważniejsze jest życie twego pana! Musi bezpiecznie dotrzeć do Satsumy.Przenikliwy okrzyk bojowy przeciął ciszę nocy.Z wnętrza budynku doleciałhałas i krótka szamotanina. Muszą być z tyłu!  dobiegł jakiś głos.Dwóch mężczyzn w chroniących piersi zbrojach przedarło się przez papierowąścianę, rozbijając w drzazgi drewniane ramy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki