[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7ładen z agentów FBI i policjantów z St.Paul, którzy ściągnęli dodzielnicy, nie miał pojęcia, kto strzelał.Jeden z agentów zadzwonił doWaszyngtonu z informacją, że podejrzani nie odpowiadali rysopisomczłonków gangu Barkera.Dopiero dwie godziny pózniej, kiedy agenciwreszcie wdarli się do mieszkania 303, FBI zrozumiało, kogo znalazło.Wlokalu był arsenał broni krótkiej i maszynowej, szuflady pełne męskichgarniturów i damskiej bielizny oraz trzy zdjęcia.324Jedno małego dziecka, drugie nastolatka, trzecie ostrzyżonego najeżamarynarza ze znajomym krzywym uśmiechem.Dillinger.Potwierdziły toodciski palców pobrane z butelki płynu do ust Listerine.A krople krwi nakorytarzu wskazywały, że był ranny.Nogawka spodni Dillingera poczerwieniała od krwi.Dostał jedną z własnych kul, odbitą rykoszetem.Trafiła go w górną część lewej łydki iprzeszła na wylot tuż pod kolanem.Przy wtórze niosącego się po St.Paulwycia syren Dillinger powiedział Billie, by pojechała do Eddiego Greena,rudowłosego zwiadowcy gangu.Potrzebował lekarza.Green wskazał im drogę do biurowca w centrum Minneapolis, gdzieprzyjmował doktor Clayton May.May był czterdziestosześcioletnimlekarzem pierwszego kontaktu, którego oferta obejmowała aborcje za 50dolarów i leczenie chorób wenerycznych szalejących w półświatku St.Paul.Kiedy Green powiedział, że przywiózł znajomego poturbowanego wwybuchu nielegalnej destylarni, May wyszedł z nim do samochodu.Dillinger siedział z tyłu z Billie.Pojechali do osiedla w południowej częścimiasta, gdzie lekarz przyjmował swoich co bardziej szemranych klientów.Billie objęła Dillingera ramieniem i pomogła mu dokuśtykać domieszkania na parterze.Doktor May pózniej uparcie trzymał się wersji, że Dillinger groził muśmiercią, tak naprawdę jednak wystarczającą zachętę stanowił zwitekbanknotów, który gangster miał przy sobie.Rana nie była poważna.Obandażowali ją i oczyścili roztworem rtęci.Doktor May kazałDillingerowi odpocząć kilka dni.Zrobił mu zastrzyk przeciwtężcowy iwyszedł.Po pewnym czasie Dillinger zapadł w sen.Teksas, okolice Dallas1 kwietnia, Wielkanocgodz.15.30.Tego ranka, gdy FBI gorączkowo szukało Dillingera, Bonnie Parkersiedziała obok samochodu zaparkowanego na północ od granicy Dallas, na nieutwardzonej drodze biegnącej ponad drogą stanową 114, i głaskałabiałego królika.Królik był prezentem dla jej matki.Clyde leżałwyciągnięty na tylnym siedzeniu i próbował się zdrzemnąć.HenryMethvin chodził tam i z powrotem.Po długiej wizycie325u rodziny Methvina w Luizjanie zabrali z Joplin nękanego wrzodamiżołądka Joego Palmera i posłali go przodem do Dallas, by uprzedziłrodziny Bonnie i CIyde'a o ich przyjezdzie.Około wpół do czwartej Bonnie podniosła głowę i zobaczyła w doletrzech policjantów na motocyklach, jadących na północ.To byli policjancistanowi.Na oczach Bonnie dwaj z nich, dostrzegłszy samotnego fordazaparkowanego na zboczu wzgórza, zwolnili i zawrócili, kierując się dowjazdu na drogę gruntową, przy której czekali Bonnie i Clyde.Według wersji wydarzeń, którą Clyde przedstawił rodzinie, Bonnie goobudziła.Wysiadł z obrzynem w ręku.Methvin stał już obok auta, zkarabinem automatycznym przyciśniętym do piersi.Clyde, jak twierdził,powiedział do niego:  Bierzemy ich"4.Zapewniał, że chciał wziąć ich nazakładników, jak to robił kilka razy wcześniej.Metłwin zle go zrozumiał.Dwaj policjanci na patrolu, dwudzie-stosześcioletni E.B.Wheeler i dwudziestodwuletni H.D.Murphy, dlaktórego był to pierwszy dzień służby, właśnie podjeżdżali do zaparko-wanego forda, z pistoletami wciąż w kaburach, kiedy Methvin uniósłkarabin i serią w pierś zabił Wheelera na miejscu.Murphy zatrzymałmotocykl i sięgnął po obrzyn.Widząc to, Clyde strzelił do niego trzy razy,zabijając także i jego.Przejeżdżający kierowca widział, jak cała trójkawskoczyła do forda i odjechała. Szeryf powiatu Dallas, Smoot Schmid, natychmiast ogłosił, że winnymzabójstwa jest Clyde. To nie człowiek - powiedział Schmid.-Tozwierzę".Gubernator Ferguson wyznaczyła 500 dolarów nagrody zazatrzymanie Clyde'a i jego niezidentyfikowanego wspólnika.Następnego ranka do Dallas przybył Frank Hamer.Hoover o mało nie dostał apopleksji, kiedy tej niedzieli na jego biurkotrafiły wstępne raporty o strzelaninie w St.Paul [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki