[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał silne ramiona i delikatne dłonie.Przylgnęła do niego, a on tymi ramionami i tymi dłońmi objął ją całą.Potem zawiózł do domu (a co z kluczami? nieważne) i położył na tej sofie.Niewiele mówili.On potrzebował jej tak samo jak ona jego.Nagle obraz zamigotał.W końcu miał te wąsy czy nie? „Nieważne, nie patrz na twarz".Ale Joyce spojrzała i okazało się, że strażak ma twarz Marshalla.Miał jego oczy, jego usta.„Nie patrz" – skarciła się w myślach, jeszcze energiczniej poruszając biodrami, jeszcze głębiej penetrując palcem, ale już było za późno.Jęknęła zawiedziona.Strażak z wąsami.Bez wąsów.Nic z 34tego nie będzie.Teraz miała przed oczami tylko zachmurzoną twarz Marshalla i jego nienawistne spojrzenie.Niech to szlag.To było żałosne.Niżej upaść nie można.Przeszła jej cała ochota.Wątpliwe, czy w ogóle ją miała.Wymyśliła sobie tę romantyczną historię o tym, kim jest i czego pragnie.Naprawdę chciała się kochać ze strażakiem? Poczuła się jak idiotka i żałowała, że nie ma już czasu na kolejny prysznic.Ubrała się i pojechała po dzieci.Kiedy przygotowywała im obiad, zadzwonił jej szef i przekazał informację, że zbadano biały proszek, który wysypał się z koperty – to był talk.A więc fałszywy alarm.W jego głosie było słychać olbrzymią ulgę, niemal euforię.Widocznie ta sprawa bardzo go dręczyła.Dodał, że biura będą zamknięte jeszcze przez kilka dni, bo FBI musi przeprowadzić dodatkowe badania.Poza tym prosi pracowników o zgłoszenie się następnego dnia rano do ich nowojorskiej siedziby przy Foley Square w celu przesłuchania.Biuru bardzo zależy na znalezieniu wszelkich śladów, które mogą pomóc doprowadzić do źródła prawdziwych zarazków wąglika.Joyce jednak wcale nie ulżyło.Nawet jeśli teraz to nie był prawdziwy TL Rwąglik, czemu nie mieliby go użyć następnym razem? Wyrzucała sobie dawną wiarę, że ich życiu w Ameryce nic nie zagraża.Ktoś im bezczelnie nakłamał prosto w oczy jak niewierny mąż.Na całym świecie są ludzie, którzy chcą zabić Amerykanów; także tutaj rozmaite świry mają dostęp do broni automatycznej, śmiercionośnych bakterii i wirusów, materiałów nuklearnych i wybuchowych nawozów.Jak mogła sprowadzić swoje dzieci na tak okrutny świat, jeszcze gorszy niż jej małżeństwo? Nad ich przyszłością na trwałe zawisł cień śmierci.35Marshall wrócił do domu, kiedy dzieci kończyły jeść obiad.Jak zwykle przywitał je najbardziej czarującym z uśmiechów i czule ucałował.Następnie słodkim głosem wypytał, co robiły przez cały dzień i wręczyłdrobne upominki, najlepsze, jakie udało mu się kupić po drodze.Ani razu nie spojrzał w stronę Joyce.Uczynił z tego niemal sztukę.Joyce też unikała jego wzroku, ale odniosła wrażenie, że kosztowało ją to więcej wysiłku.Marshall zaniósł torbę do sypialni i wyszedł z psem.Drzwi się zamknęły i w tym samym momencie, akurat gdy w telewizji zaczynały się wiadomości, Viola potrąciła kubek z mlekiem, z którego jeszcze nie zdążyła się napić.Struga białego płynu niczym tsunami przelała się po stole, kierując się prosto w stronę torebki Joyce.Dziewczynka zachichotała.Joyce mało się nie potknęła, rzucając się na ratunek torebce.Mleko ściekło na krzesło, a następnie na podłogę.Wtedy Joyce zorientowała się, że Peter Jennings mówi o jej firmie.Szybko poszła do kuchni urwać ręcznik, po czym zaraz wróciła po całą rolkę i stamtąd zobaczyła, jak na ekranie pokazują ich budynek.Zaczęła energicznie wycierać kałużę.Reporter rozmawiał z Alicią.Kamera ujmowała ją od pasa w górę.TL RUśmiechała się skromnie i dziękowała nowojorskiej policji za odwagę i profesjonalizm,z jakim przeprowadziła ewakuację budynku.Następnie rzecznik prasowy FBI, stojąc na podium przed gąszczem mikrofonów, oświadczył niskim głosem, że podejrzana substancja okazała się być zwykłą zasypką dla niemowląt.Pokazał do kamery zdjęcie ręcznie zaadresowanej koperty, w której ową substancję znaleziono.Joyce przerwała wycieranie i z mokrym ręcznikiem w dłoni podbiegła do telewizora.– Mama, ona mnie bije! – oznajmił triumfująco Victor.36Koperta była widoczna na ekranie może piętnaście sekund –wystarczająco długo, żeby Joyce zdążyła się jej dokładnie przyjrzeć i pomyśleć, jak to nagle wszystko może się zmienić.Znowu.Kopertę pokazywano jeszcze chwilę po tym, gdy reporter przestał o niej mówić.Anne–Marie rozcięła ją swoim nożykiem równiutko aż do bólu.Znaczek byłwalentynkowy, a z zamazanej pieczątki, jak poinformowało FBI, wynikało, że list wysłano z Trenton w stanie New Jersey, podobnie jak część przesyłek z prawdziwym wąglikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki