[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nas cztery dni przed balem, po powrocie do domu, Revanatknęła się na schodach na Francescę, która z dezaprobują-cym wyrazem twarzy przekazała jej wiadomość.- Signora, jakiś mężczyzna chce z panią rozmawiać.Reva odebrała telefon w swoim pokoju.Dzwonił Benno.- Spotkajmy się.Chcę ci coś pokazać - powiedział.- Co takiego?- Po prostu wez ze sobą aparat, dużo filmów i ubierz sięw możliwie najgorsze ubranie.Dziennikarz wyjaśnił, gdzie mają się spotkać, i odłożyłsłuchawkę.W kilka chwil potem Reva była już w drodze.Benno czekał przy samochodzie.Na jej widok usiadł zakierownicą i dał znak, by jechała za nim.Dotarli do ubogichSR dzielnic.Po pewnym czasie zatrzymali się przed obskurnymblokiem.- Oto  Raj" - powiedział Benno.- Domyślasz się zapew-ne, że to ironiczna nazwa.Na razie schowaj aparat.Tu niewypada wyglądać zbyt zamożnie.Zaraz przyjdzie mój infor-mator.Rzeczywiście, zjawił się młody chłopak w obszarpanychdżinsach i podkoszulku.Powiedział, że na imię mu Rico,i wprowadził ich do domu.Kiedy tylko weszli do wnętrza,Reva poczuła odrażający zapach.- Zcieki - wyjaśnił Benno.- Gospodarz nigdy się niminie interesował.- To jeszcze nic - zauważył Rico.- Mamy też szczury,a zimą deszcz leje się na głowę.Chodzcie zobaczyć.Zaczął się koszmarny spacer.Mieszkanie po mieszkaniuoglądali zagrzybione, dziurawe ściany.- Czy tutejsi lokatorzy nie będą mieli za złe, jeśli to sfo-tografuję?-spytała Reva.- Wprost przeciwnie.Ucieszą się.Mają nadzieję, że impomożecie - powiedział Rico.Kiedy skończyła robić zdjęcia, matki pokazały jej śladyszczurzych ukąszeń na ciałach dzieci.Reva na własne oczyzobaczyła też wielkiego szczura.- Czy nie można zmusić właściciela, żeby coś z tym zro-bił?- zapytała wstrząśnięta.- Najpierw trzeba by wiedzieć, kto nim jest - zauważyłBenno.- Lokatorzy płacą czynsz przedstawicielowi agencji.Nikt nie ma pojęcia, kto jest prawdziwym właścicielem.Jeślizaczniemy sprawdzać, okaże się, że to pewnie jakaś spółka,która należy do innej spółki.Wyśledzenie, kto się za tymkryje, nie będzie łatwe, ale mam zamiar spróbować.Po drodze do domu zatrzymali się, by wypić kawę.SR - Jesteś pewna, że dalej chcesz się tym zajmować? - spy-tał dziennikarz.- Oczywiście.Dlaczego nie?- Przyszło mi do głowy, że może nie należy wplątywaćw taką aferę żony Demetria Corellego - odparł, wzruszającramionami.W mgnieniu oka pojęła, co miał na myśli, i stanowczopotrząsnęła głową.- Mój mąż nie mógłby maczać w tym palców.- Skąd pewność, że nie jest właścicielem? Ma przecieżwiele nieruchomości.Na pewno nie zna każdej z nich, skoroprowadzi tyle rozmaitych interesów.- Nie doceniasz go - powiedziała Reva z odrobiną ironii.- Nie wyobrażam sobie, by Demetrio nie znał jakiegośszczegółu sprawy, która go dotyczy.Jest najdokładniejszymbiznesmenem na ziemi.To sumienny, przyzwoity człowiek dodała pod wpływem nagłego impulsu.- Nie tolerowałby ta-kich warunków w swojej kamienicy.- Wiele osób zdziwiłoby się, słysząc o nim tę opinię.Sceptycyzm dziennikarza oburzył Revę.- To dlatego, że wiele osób po prostu go nie zna - rzekła.- Może nie jest łagodny w interesach, ale inni też tacy niebywają.Za to Demetrio należy do uczciwych przedsiębior-ców.- Nie zjedz mnie żywcem - roześmiał się Benno.- Wy-bacz, jeśli cię uraziłem.Oczywiście, że znasz go lepiej niżinni.- Tak - przyznała.- Oczywiście, że tak.Wracała do domu zamyślona.Słowa Benna uświadomiłyjej, jak niewiele wie o mężu.Przez rok małżeństwa wszystkoprzesłaniała namiętność.To niesamowite, jak mało rozma-wiali o istotnych sprawach.Przeświadczenie, że DemetrioSR jest uczciwy, było u niej czymś instynktownym, nie popar-tym wiedzą.Kiedy dotarła do pałacu, było już pózno.Na podjezdziestał samochód męża.Pomyślała, że pewnie podano kolację,i zaczęła się zastanawiać, jak Demetrio zareaguje na to, że sięspózniła.Jednak go nie spotkała.Dowiedziała się od Franceski, żepan zjadł w gabinecie i prosił, by mu nie przeszkadzać.Z jed-nej strony Reva odczuła ulgę na myśl, że nikt nie będzie robiłjej wymówek, z drugiej jednak z niepokojem skonstatowałacałkowitą obojętność męża.W ciągu kilku dni poprzedzających przyjęcie nie miałaczasu na rozmyślania Co prawda, wszystkim zajmowała się-Francesca, ale to Reva, jako pani domu, musiała podejmowaćdziesiątki drobnych decyzji.Bardzojej zależało, by nie za-wieść Nicoletty, więc dość nerwowo przeszywała baloweprzygotowania- Wszystko będzie dobrze.Hrabia wyrazi zgodę na ślubi za miesiąc będziesz mężatką - zapewniała szwagierkę, choćnie była niczego pewna.- Sprawa może potrwać nieco dłużej - zauważył Deme-trio, ktpry tego dnia był obecny na kolacji.- Sądzę, że miesiąc wystarczy - nie ustępowała Reva.- Mam nadzieję, że będziesz nalegał na szybki ślub.- To zła taktyka.- odrzekł - zdradza niecierpliwość.Alepoczekajmy do przyjęcia, potem będziemy się martwić,- Uważamy że to idealny wieczór na ogłoszenie zaręczyn- powiedziała Reva.- Ja też tak sądzę,ale musisz jeszcze przekonać Torvinie-go - odparł, wzruszywszy ramionami.- Nie obawiaj się.Przekonam.SR Tuż przed przyjęciem Nicoletta przyszła do pokoju Revyi ubierały się razem.Kremowa suknia dziewczyny znakomi-cie podkreślała ciepły odcień jej skóry.Z luzno rozpuszczo-nymi, ciemnymi włosami Nicoletta wyglądała jak uosobienieurody i młodości.Dopiero po zakończeniu jej toalety Revapomyślała o własnym stroju.Wśliznęła się we wspaniałą czarną suknię, która przyle-gała do ciała jak druga skóra, pozostawiając obnażoną szyję iramiona.Z tyłu kreacja miała rozcięcie, które ułatwiało poru-szanie się i taniec.Strój uzupełniało maleńkie czarno-srebrnebolerko.Nicoletta pomogła szwagierce narzucić je na, suknię.- Miałam rację, że zaprowadziłam cię do Prima - powie-działa, patrząc z zachwytem na piękną żonę swego brata.Reva ze zdziwieniem przeglądała się w lustrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki