[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie zdarzyÅ‚o mu siÄ™ obudzić i powiedzieć sobie: dzi­siaj ponad wszystko inne przedkÅ‚adam wolność, albo spra­wiedliwość, hedonizm, czy też nowe doznania.Nie, każde­go ranka wybieraÅ‚ kawÄ™ albo herbatÄ™, aczkolwiek znako­mitych marek, a czasem zaburzaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwy porzÄ…dek rze­czy i wrzucaÅ‚ kostkÄ™ cukru.Szpitale, wiÄ™zienia i szkoÅ‚y -w tych instytucjach tÅ‚oczyÅ‚y siÄ™ ludzkie pragnienia, pra-175 gnienia zniweczone przez inne siÅ‚y, zÅ‚ożone w ofierze,wziÄ™te pod klucz.On sam oraz wiele innych podobnychmu mężczyzn i kobiet byli pustymi gmachami.Nagle jego wzrok odzyskaÅ‚ ostrość, Jan zauważyÅ‚, żewpatruje siÄ™ w niego Laurie, trzymajÄ…c rogalik przyustach, które rozciÄ…gnęły siÄ™ w uÅ›miechu.RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.Obok niej byÅ‚o wolne miejsce i puste nakrycie, filiżanka,spodeczek oraz pustka pomiÄ™dzy nożem a widelcem.WystarczyÅ‚o siÄ™ w niÄ… wpasować.Przy tym samym stole siedziaÅ‚a reszta zaÅ‚ogi. Witaj,synu", rzekÅ‚ George, podnoszÄ…c wzrok, a potem znowuspuszczajÄ…c go na talerz.Ze zÅ‚owieszczym wyrazem twa­rzy George penetrowaÅ‚ z pomocÄ… dużego noża wnÄ™trzemaleÅ„kiego sÅ‚oiczka dżemu.- Halo - rzekÅ‚a pogodnie Dorothy, ocierajÄ…c usta.Dodrobnych wgÅ‚Ä™bieÅ„ wokół nich przyczepiÅ‚y siÄ™ okruszkirogalika.- Jak małżonka? - zainteresowaÅ‚ siÄ™ Bill, wpychajÄ…c doust trójkÄ…tnÄ… grzankÄ™ umoczonÄ… w jajku.Jan na chwilÄ™ za­trzymaÅ‚ na nim wzrok, widziaÅ‚, jak Bill wysuwa jÄ™zyk, byzebrać z kÄ…cików warg resztki jajka, widziaÅ‚ pierwsze kroplepotu wystÄ™pujÄ…ce na jego czoÅ‚o już o tak wczesnej porze.- Zpi - odparÅ‚.- Odsypia wczorajszÄ… noc? - spytaÅ‚ George, odwra­cajÄ…c sÅ‚oiczek dżemu do góry dnem i zostawiajÄ…c go po­Å›rodku talerza.- PrawdÄ™ mówiÄ…c, tak - odparÅ‚ Jan.George obrzuciÅ‚ go szybkim spojrzeniem- Dobrze wyglÄ…dasz.- A dlaczego miaÅ‚oby być inaczej?ZalegÅ‚o milczenie.- Tak tylko powiedziaÅ‚em, synu - rzekÅ‚ George.- PrzyÅ‚Ä…czasz siÄ™ do wyprawy w nieznane, organizo­wanej przez pana Moloneya, prawda? - spytaÅ‚a Laurie.176 - Dzisiaj nie ma wyprawy w nieznane.Wybieram siÄ™do koÅ›cioÅ‚a.Jest tu maleÅ„ki koÅ›ciółek, jeden z pierw­szych wzniesionych na wyspie poza głównym miastem,caÅ‚y biaÅ‚y, drewniany, prawdziwy klejnocik, na północ­ny wschód stÄ…d, i już nie mogÄ™ doczekać siÄ™ nabożeÅ„­stwa.Zapraszam wszystkich, którzy majÄ… ochotÄ™.Alemusimy siÄ™ zbierać, za pół godziny powinniÅ›my być jużw drodze.- Cóż, chyba jestem gotów - oznajmiÅ‚ Jan dość ofi­cjalnym tonem.PopatrzyÅ‚ na Laurie, obserwowaÅ‚, jakpodczas picia soku pomaraÅ„czowego porusza siÄ™ jejsmukÅ‚a szyja.- DokoÅ„czÄ™ Å›niadanie i mogÄ™ spotkać siÄ™z wami w recepcji.- Znakomicie - odparÅ‚ George - my wpadniemy jesz­cze do pokoju.MuszÄ™ za potrzebÄ….Nie mogÄ™ funkcjono­wać, póki nie pozbÄ™dÄ™ siÄ™ balastu.- SkrzywiÅ‚ siÄ™, podno­szÄ…c siÄ™ z miejsca i pomógÅ‚ wstać Dorothy.- Ostrożnie - rzekÅ‚a, kiedy ciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ…, wziÄ…wszy podramiona.- No to siÄ™ ruszaj - powiedziaÅ‚.- Już dobrze, dobrze - mówiÅ‚a, idÄ…c w stronÄ™ obsa­dzonej hibiskusami alejki.- Przepraszam! - usÅ‚yszeli gÅ‚oÅ›ne sÅ‚owa George'a,wymienili spojrzenia i wszyscy troje parsknÄ™li Å›miechem.Laurie poskÅ‚adaÅ‚a serwetkÄ™ i odÅ‚ożyÅ‚a na talerz, mówiÄ…c:- Biedny czÅ‚owiek.Bill pochyliÅ‚ siÄ™ do przodu, wymachujÄ…c nożem.- Jest mÄ™czennikiem wÅ‚asnego przewodu pokarmo­wego, tyle zdradziÅ‚ mi dziÅ› rano przy Å›niadaniu, prze­strzegÅ‚, żebym omijaÅ‚ cebulÄ™, powiedziaÅ‚, że to niecnewarzywo jest zródÅ‚em sporych dolegliwoÅ›ci.Zanim wyruszyli, Annemieke przyÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ do nichna czarnÄ… kawÄ™ z rogalikiem.OdprawiÅ‚a kelnera spieszÄ…­cego z kartÄ… daÅ„.177 - Nie bÄ™dÄ™ jadÅ‚a niczego na ciepÅ‚o, zauważyliÅ›cie, żenie ma dzisiaj obsÅ‚ugi? Zastanawiam siÄ™, czy nie gotujesam Burns - rzekÅ‚a, unoszÄ…c ciemne okulary przeciwsÅ‚o­neczne i wyginajÄ…c w Å‚uk brew.OparÅ‚szy siÄ™ w krzeÅ›le,odzieraÅ‚a z rogalika kolejne warstwy ciasta.- BywaÅ‚amw lepszych miejscach.- Przecież sami za to nie pÅ‚acimy - przypomniaÅ‚ Jan.- Nie w tym rzecz, Janie.Jak na biznesmena dośćczÄ™sto nie rozumiesz istoty rzeczy, mam na myÅ›li pÅ‚asz­czyznÄ™ finansowÄ….Bill i Laurie zaczÄ™li porzÄ…dkować na stole.- DokÄ…d to wybiera siÄ™ dzisiaj paÅ„ska drużyna, panieMoloney?- Nie przyÅ‚Ä…czysz siÄ™ do nas, Annemieke?- O Boże, nie - odparÅ‚a ze Å›miechem - wybaczcie, alenie.Nie mam zbyt wiele czasu na odpoczynek, poza tymnie przepadam za grupowymi wycieczkami.ZostanÄ™ przybasenie, poczytam, zrelaksujÄ™ siÄ™.- ProszÄ™, wszystko z góry ustaliÅ‚aÅ›.- Tak.- Czysta satysfakcja.- Tak.- Wybieramy siÄ™ do maÅ‚ego koÅ›ciółka sprzed trzechczy czterech wieków - wyjaÅ›niÅ‚a Laurie - jednegoz pierwszych na wyspie.- Cóż, kiedy mieszka siÄ™ w Europie, koÅ›cioÅ‚y niewydajÄ… siÄ™ aż takÄ… atrakcjÄ…, w każdym mieÅ›cie jest ja­kiÅ› sprzed tysiÄ…ca albo i wiÄ™cej lat.ZresztÄ…, nie jestemreligijna.Mój mąż też nie.JeÅ›li pomyÅ›leć, co uczynio­no na Å›wiecie w imiÄ™ religii, trudno wierzyć w jakiegoÅ›Boga.- A ja wierzÄ™ w Boga wÅ‚aÅ›nie dlatego, że widzÄ™, coczÅ‚owiek uczyniÅ‚ czÅ‚owiekowi - powiedziaÅ‚ Bill.OparÅ‚ siÄ™w krzeÅ›le i uÅ›miechnÄ…Å‚ do Annemieke.- WziÄ…wszy pod178 uwagÄ™, jak nisko może upaść czÅ‚owiek, czyż to nie zdu­miewajÄ…ce, że rasa ludzka w ogóle przetrwaÅ‚a?Jan, przeżuwajÄ…c jedzenie, podniósÅ‚ na Billa wzrokznad talerza.- Widzisz, JaÅ„ciu, on ma zamiar ciÄ™ dzisiaj nawrócić- ciÄ…gnęła żona, zakÅ‚adajÄ…c nogÄ™ na nogÄ™.- Mea culpa,trochÄ™ Å›wiÄ™conej wody i grzechy zostanÄ… ci odpuszczone,ale potem bÄ™dziesz musiaÅ‚ wieść tak przykÅ‚adne życie, jakpan Moloney.Bill odsunÄ…Å‚ nagle krzesÅ‚o, szurajÄ…c po podÅ‚odze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki