[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skłamał, bo już go wszystko bolało.Shelby zmieniła pozycję, jej piersi spoczęły na jego klatce piersiowej, ale nogitrzymała skromnie obok jego nóg.Teraz poznawała wargami jego twarz, a jej dłonie dotykały jego włosów.Zmiała się zczystej radości, jaką dawała jej ta nowa wolność.Wolność dotykania go tak, jak marzyła potylu samotnych latach.Justin otworzył oczy i patrzył na nią zaintrygowany.- I po co to wszystko było?- Gdybyś wiedział - zaczęła - jak długo o tym marzyłam.- Mogłaś mi przecież powiedzieć.- Nie mogłam.- Dotknęła jego piersi.- Peszy mnie to.- Idąc za nagłym impulsem,pochyliła się i musnęła wargami jego pierś.- Justin, tak potwornie za tobą tęskniłam.- Ja też za tobą tęskniłem - rzekł ochrypłym głosem.- Boże, Shelby, nie mogę.-Zacisnął zęby.Spojrzała na niego uważnie.- To dla ciebie za mało, prawda? - spytała z wahaniem.- Pewnie jestem dosyć zielona.- Chcę cię dotykać - wydyszał.- Chcę położyć cię na plecach i zrzucić z ciebie tębluzkę, która mi stoi na drodze.Shelby spłoszyła się.- Jeśli nad sobą nie zapanujesz, znowu będzie tak samo jak na górze - oznajmiła.-Znowu będę się bała.- Przysięgam na Boga, że do niczego nie dojdzie.Nawet gdybym musiał wybiec w nocz głośnym krzykiem.Uwierzyła mu, zdała się na niego.Była to prawdopodobnie najtrudniejsza decyzja wjej życiu.Przełknęła głośno ślinę i ostrożnie przemieściła się, kładąc się na plecy.Pilnieobserwowała przy tym jego ruchy.- Zaufanie nie przychodzi ci łatwo? - spytał.- To prawda.- Patrzyła na niego przez chwilę w milczeniu.- Mogłam dziś po południuzginąć.Nie wychodzi mi to z głowy.W obliczu śmierci wszystko staje się takie nieważne.Myślałam tylko o tobie, o tym, że zostawiam cię z takim ponurym wspomnieniem.- Studiowała opuszkami palców jego wargi.- Pragnęłam cię, kiedy pozwoliłeś mi siępocałować.Chciałam wiedzieć, czy potrafię przestać się bać.Ale tam na górze, kiedy mnietak mocno chwyciłeś, dosłownie rozpadłam się na kawałki.- Teraz już tego nie zrobię.- Pochylił się, muskając jej usta.Potem lekko je przygryzł,aż powoli zaczęła powtarzać za nim to samo.Czuł jej przyspieszony oddech.I wtedy jegopalce zaczęły śledzić wzór na jej bluzie od piżamy.Początkowo zamarła, ale był takidelikatny, i niczego nie żądał.- W porządku? - spytał, dodając jej otuchy.To było coś nowego.Jej oczy uśmiechnęły się do niego.- W porządku.Spuścił wzrok na jej piersi.Kiedy położył palec na jednej z nich, jej ciałem wstrząsnąłdreszcz.Podobało mu się to.A więc zrobił to raz jeszcze.Tym razem Shelby uniosła się dogóry.- Pięknie - powiedział zachęcająco, nie pozwalając jej uciec spojrzeniem.- Powtórz to.Posłuchała go, ale tylko dlatego, że nie mogła mu się oprzeć.- Czuję się.dziwnie - szepnęła.- Jakbym miała gorączkę.- Ja też.- Połaskotał wargami jej usta, które się zaraz rozchyliły.- Powiedzieć ci, coteraz zrobię?- Tak - poprosiła z ustami przy jego ustach.- Teraz rozepnę twoją bluzkę od piżamy.Kiedy poczuła jego palce wyłuskujące guziki z dziurek, przestała na momentoddychać.Zaraz potem materiał rozchylił się i Justin powoli zsunął jej bluzkę z ramion.Zciągnął ją do wysokości jej piersi i zajrzał Shelby w oczy, zauważając w nich przelotnywstyd wywołany podnieceniem, którego nie zdołała przed nim ukryć.- Jesteś taka drobna - stwierdził, wodząc palcem po jej skórze.- Lubię, kiedy kobietajest taka drobna.Zadrżała, słysząc, jak to powiedział, czując jego dłonie, które przemieszczały się wgórę i w dół, zatrzymując się przelotnie tuż obok twardego bolesnego wzgórka.A gdy godotknął, zadrżała jeszcze mocniej.Zrobił to znowu, a ona jęknęła.Potem muskał nosemczubek jej nosa.Ich oddechy wymieszały się, jego oddech pachniał tytoniowym dymem.- Chcesz tego, prawda? - spytał.Zaczął ją na nowo głaskać.Shelby krzyknęła.Przestraszyła się swojego krzyku,przełknęła głośno i zwilżyła wargi językiem.- Zachowujesz się - szepnął jej do ucha, odsuwając zmysłowym ruchem na bok poryjej bluzki - jak dziewica ze swoim pierwszym mężczyzną.- Zciągnął z niej satynowy materiałi gdy spojrzał w dół, zabrakło mu tchu.- Naprawdę ci nie przeszkadza.że jestem szczupła? - usłyszała swój własny szept.- Boże mój, nie - odparł.Patrzył jej w oczy, a jego palce pomykały po jej gładkiejskórze.- Czy pozwolisz, że dotknę ich wargami?- Tak.Z uśmiechem na twarzy pochylił nad nią głowę.Wygięła się w łuk przy jegopierwszym muśnięciu.Przez całe życie nie wyobrażała sobie nawet, że dotyk może sprawićtaką rozkosz.Wplotła palce w jego gęste włosy i trzymała go mocno przy sobie.Justin czuł i widział jej reakcje, i chyba nawet je rozumiał.To była właśnie nagroda,na którą tak długo czekał.Jego dłonie gładziły jej biodra i płaski brzuch, jakby ta kobietazawsze do niego należała.A ona uwielbiała tę powolną czułość jego szorstkich rąk na swoimciele.Gdy ją pieścił, bezradnie ściskała jego ramiona.Szeptała jakieś kompletnienieodgadnione słowa, błagając go sama nie wiedząc o co.Wreszcie wbiła lekko zęby w jegoramię.Kiedy uniósł głowę, ledwie go widziała.Zdawało jej się, że miał uśmiech na twarzy, izaraz zaczął ją całować.Potem poczuła w ustach jego język.Objęła go za szyję, przylepionado niego całym ciałem.Jak przez mgłę zauważyła, że zniknęły gdzieś jego spodnie odpiżamy, ale mimo to nie poprosiła, by przestał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- andsol.htw.pl