[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może on naprawdę był na prochach.A może mówił prawdę.Miał pieniądze, mógłmieć bardzo stresującą pracę, którą na nie zarabiał.Jakikolwiek był jego problem, miałam ochotę objąć goramionami i warczeć na cały świat tak długo, aż zostawi go w spokoju.Cały świat poza mną.Powiesiłam ubrania na wieszakach i zrobiłam porządek wszafie.Wiedziałam, że muszę uaktualnić swoją garderobę, jak tylko dostanę wypłatę.Potrzebowałam więcej ubrań do pracy.I więcej thongów.Potrzebowałam też więcej ubrań, które sprawią, że poczuję się bardziej częścią tego świata, do którego należałMatt.Zmarszczyłam brwi, wieszając bluzkę i spódnicę, któremiałam na sobie w pracy.Chciałam zobaczyć, jak Matt traci mowę, widząc mnie w tej spódnicy.Zanim spotkałam się z nim na lanczu, rozpięłam trzy guziki bluzki.Czółenka na platformach podkreślały moje kształtne łydki.Nałożyłam nawet make-up.Szczęka Matta powinna była znaleźć się na chodniku.A zamiast tego?„Wyglądasz świetnie”.Tylko tyle dostałam.A Matt, mimo że się jąkał i był spocony, wyglądał jak model w eleganckim szarym garniturze i białej koszuli.Zawiesiłam bożonarodzeniowe lampki wzdłuż górnejkrawędzi ścian swojego pokoju.Powiesiłam plakaty, kalendarz i obrazki.Ustawiłam bibeloty na biurku i nocnym stoliku.Wyniosłam puste pudła do garażu, a potem rzuciłam się na łóżko i zaczęłam bawić się telefonem.Biwak.Od lat nie byłam na biwaku.Mick przez biwak rozumiał hałaśliwą zabawę nazatłoczonym kempingu.Matt przez biwak rozumiał zapewne nietypowe użytkowanie sznura i kołków.Uśmiechnęłam się pod nosem i westchnęłam.Dlaczegoudawałam, że mam jakiś wybór? Kiedy tylko zobaczyłam jego pytanie, od razu wiedziałam, jaka jest odpowiedź.Pragnęłam jego towarzystwa.Nie mogłam się doczekać, gdy będę z nim sam na sam.Odpisałam mu koło siódmej.Przynajmniej kazałam mu poczekać na swoją odpowiedź.„Biwak to niezły pomysł.Co do lanczu, nie ma sprawy, byłeś zestresowany.Martwiłam się o ciebie.Nadal się martwię.Jak tam zobowiązanie?”Zagryzłam wargę i czekałam na odpowiedź.Nic.Zwinęłam się w kłębek na łóżku, walcząc z chęcią, żeby do niego zadzwonić.Chciałam wiedzieć, jakie to „zobowiązanie” i jak właściwie zarabia na życie, i dziesięć innych rzeczy, które zdawał się uporczywie przede mną ukrywać.Wsadzał we mnie swojegokutasa kilka razy dziennie.Czy to nie upoważniało mnie do jakiegoś złudzenia bliskości?Dwie godziny później zabrzęczała moja komórka.„Mój ptaszku.Miałem ciężki dzień.Ale już po wszystkim.Chcę być z tobą.Chcę ci powiedzieć tyle rzeczy.Podjadę po ciebie wczesnym rankiem.Koło dziewiątej”.Poczułam ciepło rozlewające się po całym ciele.„Chcę być z tobą”.Co chciał przez to powiedzieć?I dlaczego ciągle powtarzał, że chce mi coś powiedzieć?Dlaczego nie mógł tego po prostu zrobić?Więcej pytań, żadnych odpowiedzi.Ale uwielbiałam, kiedy nazywał mnie ptaszkiem.Przypomniałam sobie jego smutne, poważne zielone oczy –pociemniałe z pożądania, błyszczące rozbawieniem.Zasnęłam z uśmiechem na ustach.Matt przyjechał punkt dziewiąta.Jasne, koło dziewiątej.Podszedł do drzwi i mama otworzyła, zanim zdążyłam wejść na górę.Wychodząc zza rogu, przygotowałam się na spotkanie z panem Lodowatym, powarkującym na mamę i roztrzęsionym i chyba wydałam trochę za długie westchnienie ulgi, gdy go zobaczyłam.Piękny Matt powrócił.Uśmiechał się i swobodnie gawędził z moją mamą.Miał na sobie czarną bluzę z dżerseju, z rękawami trzyczwarte i czarnymi zamkami.Miałam ochotę się na niego rzucić.Matt wyglądał w czerni obłędnie.Zaczynało do mnie docierać, że wyglądałby obłędnie nawet w papierowej torbie, ale niech mnie, każdy kolejny strój, jaki miał na sobie, był bardziej seksowny od poprzedniego.Kiedy mnie zobaczył, jego uśmiech jeszcze się rozjaśnił.Podszedł i objął mnie, muskając ustami mój policzek.– Hannah – wyszeptał.Przylgnęłam do niego.– Hej, cześć.Przeczesałam palcami jego włosy i dotknęłam twarzy.Mama zrozumiała i się wycofała.– Hej.– Matt pogłaskał mnie po policzku.Pocałował mnie w brodę, potem w usta.Pozwolił mi się na niego napatrzeć, jakby wiedział, że tego potrzebuję.Był gładko ogolony i prosto spod prysznica.Ani śladuwymizerowanego Matta, którego widziałam wczoraj, może poza lekkimi cieniami pod oczami.Przesunęłam po nich palcami.– Nocna sowa – wymruczałam.– Hannah, bardzo mi…Czułam, że ma przeprosiny na końcu języka, i pocałowałam go mocno.Ścisnął mnie w talii.Och, to było cudowne.– W porządku – powiedziałam i odsunęłam się.– Już powszystkim, tak? Jedziemy na biwak.Będzie super.– Tak…Matt pociągnął mnie za koński ogon.Był dzisiaj inny, inny w najlepszy z możliwych sposobów.Przyglądałam mu się, kiedy ładował moje rzeczy do swojego dżipa.Samochód numer trzy.– Śliczny.– Uśmiechnął się pod nosem, wciskając mójpuchaty niebieski śpiwór obok swojego namiotu.Czy weekend zawsze miał na niego taki wpływ?Przynajmniej raz w jego uśmiechu nie było napięcia.Na twarzy nie było tego lekkiego niepokoju ani razu też nie spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, jakbym była największym błędem w jego wszechświecie.Nawet jego ciało wydawało się bardziej rozluźnione.Pomógłmi wsiąść do dżipa, a potem pochylił się i dotknął moich ust w długim, oszałamiającym pocałunku.Jazda do Parku Narodowego Gór Skalistych zapierała dech w piersiach.Kiedy zbliżaliśmy się do gór, droga wiła się wzdłuż rwących rzek, skalnych ścian i potężnych kamiennych formacji, które wyglądały jak ludzkie twarze.Matt spytał o mój pierwszy dzień w pracy.Uśmiechał się ibył ciekawy, a nie ponury i paranoidalny.Dzięki Bogu.Właściwie nie zastanawiałam się prawie nad swoimpierwszym dniem jako sekretarka Pam, za bardzo martwiłam się o Matta.Ulżyło mi, że mogę opowiedzieć o pracy i rozbawić Matta anegdotami o Pam.– Ale jestem zachwycona tą pracą – oznajmiłam.–Chciałabym umieć opisać, co czułam, gdy czytałam te teksty.Jakbym… jakbym została do tego stworzona.Jakbym wreszcie wykonywała pracę, w której kiedyś mogłabym zrobić karierę.Gdy spojrzałam na Matta, promieniał.W drodze do parku zachowywał się zaskakująco poprawnie.Czasami brał mnie za rękę, a raz przesunął palcami od mojego kolana aż do górnej części uda.Zatrzymaliśmy się w Estes Park, uroczym, staroświeckimmiasteczku na przedgórzu i wraz z tłumem turystówpowędrowaliśmy na lancz, składający się z najlepszych krówek, jakie kiedykolwiek jadłam.Matt dał mi do spróbowania każdego ze smaków, które kupił– waniliowy, klonowy, amaretto, czekoladowy.Fakt, że nigdy wcześniej nie byłam w parku, wprawił go w osłupienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Tolkien J.R.R. Władca Piercieni I Drużyna Piercienia tom 2
- Lewandowski Konrad T. Saga o Kotołaku Tom 2 Wyprawa Kotołaka
- Wałek Czernecki Tadeusz Naród, narodowoć, ojczyzna w starożytnoci [Przeglšd Historyczny 1926 27 Tom 26 Z. 2]
- Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM I
- sandemo margit saga o ludziach lodu tom 37 miasto strachu
- Cronin Justin PrzejÂście
- Jiddu Krishnamurti 11 Collected Works 8 What Are You Seeking
- Hauck Rachel Suknia Âślubna 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szopcia.htw.pl