[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem usiadła i za-częła wciągać powoli na nogi cienkie czarne pończochy, najpierw jedną, potemdrugą, przypinając je na koniec klamerkami.Robiła to w sposób naturalny, jakbywcale nie grała w erotycznym spektaklu.Następnie ubrała majtki i czarne buty,a na koniec długą zwiewną suknię, która lśniła na tlę alabastrowej bieli jej ramion,ledwo przesłaniając małe piersi.Podniósłszy znowu głowę, spojrzała na siedzących wokół mężczyzn i powie-działa cichym, smutnym głosem: Straciłam tylko czas. Po chwili jednak uśmiechnęła się lekko i wyciąga-jąc ręce, stwierdziła: Nie, to nieprawda.Zrobiłam się piękna dla siebie.Jej twarz promieniała. Jeśli nie chce mnie posiąść żaden mężczyzna, poradzęsobie sama. Znów rozejrzała się wokół i przyglądając się uważnie każdemuz widzów zapytała: Widzieliście kiedyś, jak robi to kobieta? Są różne sposoby.Ja używam kciuków.Opuściła powoli rękę i podniosła przód sukni, odsłaniając majtki.Potemuklęknęła na puszystym dywanie i położyła się na brzuchu.Widzowie obserwo-wali w milczeniu, jak wsuwa dłonie między uda.Widzieli tylko jej drżące łokcie.Scena zaczęła się wolno obracać, a kobieta wykonywała równie powoli koliste ru-chy pośladkami.Opierała się podbródkiem o dywan, a szyję i plecy miała wygiętew łuk.Obserwowała wszystkich mężczyzn i patrzyła im prosto w oczy, uśmie-chając się dyskretnie.Każdy z widzów wyobrażał sobie, jak jej długie, szczupłekciuki z pomalowanymi na czerwono paznokciami drażnią łechtaczkę.Pochłonię-ci widowiskiem zapomnieli całkowicie o swoich partnerkach.Po chwili kobieta znów się odezwała, lecz jej niski głos brzmiał tym razemszorstko. To miłe.Bardzo miłe.Ale najprzyjemniej jest mieć w sobie mężczy-znę. Cedząc słowa w trakcie kolejnego obrotu sceny, zapytała jeszcze bardziejchrapliwie: Czy nie ma tu mężczyzny, który chciałby mnie posiąść? Po-65wtarzała to zdanie, akcentując słowo posiąść i patrząc prosto w oczy każdemuz widzów.Jej pośladki zaczęły wykonywać coraz szybsze ruchy i było oczywiste,że jest naprawdę podniecona.Arab, który obmacywał towarzyszącą mu hostessę,wstał nagle, rozpiął spodnie, wskoczył na scenę, wyciągnął nabrzmiałego penisa,podkasał suknię leżącej kobiety i uklęknął między jej nogami.Rozsunąwszy jejeszcze bardziej, zdjął jej majtki i mrucząc lubieżnie wszedł w nią od tyłu.Niecofnęła ręki, nadal trąc łechtaczkę, odwróciła jednak głowę i powiedziała: Teraz jest wspaniale.Denise siedziała pochylona między Jensem i Michaelem, którzy w napięciuoglądali spektakl.Chwilami zwilżała językiem wargi.Prawą rękę wsunęła mię-dzy nogi Michaela, wyczuwając pod palcami twardą wypukłość, a lewą dała znakopuszczonej przez Araba hostessie, która natychmiast wstała z miejsca i weszłana scenę.Wyglądała bardzo ponętnie.Poruszała się z niezwykłą gracją.Leżałoto w jej naturze, podobnie jak wyuzdanie, które uwielbiała.Uklęknąwszy pod-niosła spódniczkę, odsłaniając szczupłe uda w białych pończochach.Nie miałaniczego pod spodem.Prawą dłonią zaczęła pocierać łechtaczkę, która znajdowałasię kilkanaście centymetrów od półprzytomnych oczu brunetki.W tym momen-cie Denise wysunęła rękę spomiędzy nóg Michaela, położyła ją za głowami obumężczyzn i przyciągnąwszy ich do siebie powiedziała gardłowym głosem: To trochę zbyt banalne.W pokoju nad nami zacznie się zaraz coś bardziejinteresującego.Chodzmy tam.Poszli za nią jak owieczki.Opuszczając salę słyszeli jeszcze jęki brunetki,która właśnie osiągała orgazm.* * *Denise otworzyła wyściełane drzwi w połowie korytarza na drugim piętrzei wprowadziła ich do środka.W słabo oświetlonym pokoju zobaczyli przed sobątrzech mężczyzn, z których każdy trzymał pistolet z tłumikiem.Drzwi zamknęłysię nagle i usłyszeli głos Denise: Teraz będzie następne przedstawienie.Wystąpicie w głównych rolach.18 Zawrzyjmy umowę jęknął Corelli.Creasy podniósł wzrok znad brezentowej torby.Był w kącie garażu.Corel-li siedział nadal przy stole, pochylając się wyczekująco.Ręce miał skute z tyłukajdankami. Zawrzyjmy umowę powtórzył.Creasy wziął do ręki brezentową torbę, zaniósł ją na stół i otworzył. Jaką umowę? zapytał. Zaręczę, że pańscy przyjaciele zostaną zwolnieni.Dam panu osobiste gwa-rancje.Creasy wyjął z torby kilka przedmiotów, kładąc je na stole. Twoje osobiste gwarancje nie są warte funta kłaków stwierdził jakby odniechcenia.Francuz nie dawał za wygraną. Mam władzę.Jeśli powiem Boutinowi, żeby ich wypuścił, zrobi to.Po-trzebuje mnie.Creasy zaśmiał się drwiąco. Jesteś mu potrzebny jak dziura w moście.O ile wiem, opłaca co drugiegopolicjanta w Marsylii.Jeżeli do niego zadzwonisz i każesz mu zwolnić moichprzyjaciół, znikną na zawsze, a Boutin nie przyzna się, że kiedykolwiek o nichsłyszał.Przypuszczalnie ty też w ciągu paru dni będziesz martwy.Jesteś tylkoparszywym gliną, Corelli.Boutin tobą gardzi.Stałeś się marionetką.Rozmawiając z inspektorem, Creasy nie tracił czasu.Zdjąwszy kurtkę włożyłczarną kamizelkę i dwie kabury.Corelli patrzył oniemiały, jak wtyka w kieszeniekamizelki osiem granatów.Potem rozebrał pistolet maszynowy, zmontował goponownie i założył magazynek.Broń mieściła mu się idealnie w futerale pod lewąpachą.Trzykrotnie sprawdzał, jak szybko potrafi ją wyciągnąć i wycelować.Robiłto błyskawicznie.Poćwiczył też wyjmowanie Colta z kabury po prawej stronie.Na koniec wetknął pistolet maszynowy i zapasowe magazynki w kieszenie u dołukamizelki, cofnął się o krok i na oczach przerażonego inspektora w ciągu trzechsekund wyjął broń, zmienił magazynek i znów ją schował.W Marsylii, podobnie jak we wszystkich większych miastach, istniała dobo-67rowa jednostka policji, przeznaczona do walki z terroryzmem.Corelli widział,jak szkolono tych ludzi.Byli bardzo sprawni, ale bez wątpienia żaden z nich niedorównywał człowiekowi, którego miał przed sobą.Na koniec Creasy założył wyjętą z torby czarną drelichową kurtkę.Była luznai zasłaniała mu uda.Nawet, gdy jej nie zapiął, nikt nie mógł zauważyć ukrytejpod spodem broni.Kiedy sięgnął po czarne pudełko z urządzeniem do zdalne-go sterowania, Corelli znieruchomiał.Creasy wsunął pudełko do prawej kieszenii powiedział krótko: Wstawaj.Zdenerwowany Francuz podniósł się z krzesła.Creasy podszedł do niego odtyłu, zdjął mu kajdanki i włożył je do lewej kieszeni, w której miał ich już dwiepary. W drogę rozkazał. Pójdziemy na spotkanie z tym twoim sympatycz-nym kumplem.19Jens Jensen po raz pierwszy w życiu został dotkliwie pobiły.Cierpiał fizyczniei psychicznie.Co najgorsze, zadawano mu ból w bezmyślny, mechaniczny sposób.Leżał skulony na podłodze, a dwaj mężczyzni kopali go, gdzie popadło.Trwałoto już kilka minut.Działali z wyrachowaniem, znęcając się nad nim na zmianę.Słyszał jęki Michaela, skopywanego w drugim końcu pokoju przez dwóch innychludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- ebooks pl prawda o kielcach 1946 r jerzy robert nowak historia Ĺźydzi polityka polska rzeczpospolita paĹstwo ojczyzna patriotyzm honor nkwd prowokacja
- Robbins Anthony Obud w sobie Olbrzyma by www.nlp.end.pl
- Matthew.Woodring.Stover. .Prawo.Caine'a.(P2PNet.pl)
- Alex.Scarrow. .Aniol.smierci.(P2PNet.pl)
- Scott Chacon Pro Git[PL]
- Laimo Michael Glebia ciemnosci[PL][ ](2)
- WSM 16 24 46 1 pl(1)
- Robotham Michael Uprowadzona[PL][ ](2)
- Sławomir Koper Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej(1)
- Anders Roslund, BĂśrge HellstrĂśm Ewert Grens 03 Dziewczyna w tunelu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zawrat.opx.pl