[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na powitanie całuje mnie po europejsku w obydwa policzki, a jauśmiecham się i próbuję zachowywać normalnie.Zaczyna opowiadać orandce w ciemno, na którą zeszłego wieczoru wybrała się Claire z chirurgiem o imieniu Skip.Mówi, że nie poszło najlepiej, że Skip był dlaClaire zbyt niski i nie zapytał, czy ma ochotę na deser, uruchamiającprzez to jej radar wyczulony na sknerstwo.Myślę sobie, że być możejedynym radarem, który zadziałał, był radar Skipa wykrywającymęczące snobki.Chyba po prostu chciał iść do domu i się od niejuwolnić.Jednak powstrzymuję się od zasugerowania jej tego, ponieważDarcy nie lubi, kiedy krytykuję Claire  chyba że ona zrobi to pierwsza. Ona jest po prostu zdecydowanie zbyt wybredna  mówi Darcy,kiedy kelnerka prowadzi nas do boksu. Jakby szukała księcia z bajki,wiesz? Bycie wybrednym jest w porządku  zauważam. Ale ona madosyć popieprzony zestaw kryteriów. Jak to? Bywa trochę płytka.Darcy posyła mi zdziwione spojrzenie. Po prostu chodzi mi o to, że zbyt wielką wagę przywiązuje dopieniędzy, wyglądu i koneksji facetów.Trochę zawęża sobie wybór.Iszanse na to, że kogoś pozna. Chyba nie jest aż tak wybredna  mówi Darcy. Twierdzi, żeumówiłaby się z Marcusem, a on wcale nie ma dobrych koneksji.Pochodzi z jakiejś dziury w Wyoming.W dodatku trochę przerzedzająmu się włosy. W Montanie  mówię, dziwiąc się temu, jak powierzchowniebrzmią słowa Darcy.Chyba jest taka, od kiedy zamieszkała naManhattanie, a może i przez całe nasze życie, lecz czasami, kiedy dobrzesię kogoś zna, nie widzi się go takim, jaki jest w rzeczywistości.Zatemdochodzę do wniosku, że udawało mi się ignorować tę fundamentalnączęść jej osobowości, ponieważ najwidoczniej nie chciałam widziećswojej najlepszej przyjaciółki w takim świetle.Jednak od czasurozmowy z Ethanem odnoszę wrażenie, że jej arogancja i płytkośćdodatkowo się spotęgowały i nie można ich nie dostrzegać. Montana, Wyoming, mniejsza o to. Macha dłonią, jak gdybysama nie pochodziła ze Zrodkowego Zachodu.Drażni mnie sposób, w jaki lekceważy nasze korzenie, gdy wyśmiewa Indianę, nazywając jązacofaną i brzydką. A mnie podobają się jego włosy  mówię. Widzę, że go bronisz.Interesujące. Uśmiecha się znacząco.Ignoruję ją. Miałaś z nim ostatnio jakiś kontakt? Kilka razy.Głównie e-mailowy. Jakieś telefony? Kilka. Widziałaś się z nim? Jeszcze nie. Do cholery, Rach.Nie trać rozpędu. Wyciąga z ust gumę i zawijają w chusteczkę. Po prostu tego nie schrzań.Lepiej nie będzie.Wpatruję się w menu i czuję, jak wzbierają we mnie oburzenie izłość.Jak można coś takiego powiedzieć! Wcale nie uważam, żeby zMarcusem było coś nie tak, ale dlaczego nie miałoby być lepiej? Co to wogóle miało znaczyć? Przez wszystkie lata naszej przyjaznitowarzyszyło nam ciche założenie, że Darcy jest tą czarującą pięknością,której sprzyja los.Jednak ukryte założenie to jedna rzecz, a powiedzenietego tak po prostu  nie stać cię na nikogo lepszego  to już coś zupełnieinnego.Jej tupet naprawdę zapiera dech w piersiach.Układam wmyślach możliwe odpowiedzi, lecz się powstrzymuję.Ona nie wie, jakpodłe jest to, co właśnie powiedziała  ta uwaga wypłynęła z jejwrodzonej bezmyślności.Zresztą, biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy,naprawdę nie mam prawa się na nią wściekać.Podnoszę wzrok znad menu i spoglądam na Darcy, bojąc się, żewyczyta z mojej twarzy całą prawdę.Jednak ona o niczym nie mapojęcia.Moja mama zawsze powtarzała, że moja twarz odzwierciedlawszystkie przeżywane emocje, lecz Darcy niczego nie zauważa chociaż z nią jest dokładnie odwrotnie.Podchodzi do nas kelner i przyjmuje zamówienie bez użycia notesu,co zawsze robi na mnie duże wrażenie.Darcy prosi o suchą grzankę icappuccino, a ja zamawiam grecki omlet z cheddarem zamiast fety, a do tego frytki.Niech nadal będzie sobie tą chudą.Darcy energicznym ruchem wyciąga pomarańczowy katalog izaczyna odhaczać różne listy. Dobra.Mamy znacznie więcej do zrobienia, niż myślałam.Wczorajwieczorem zadzwoniła moja mama i zasypała mnie pytaniami w stylu: Zrobiłaś to? ,  Zrobiłaś tamto?.Zaczęłam wpadać w panikę.Mówię jej, że mamy mnóstwo czasu.%7łałuję, że nie więcej. To już za trzy miesiące, Rach.Ten dzień nadejdzie, zanim sięobejrzymy.Coś ściska mnie w żołądku i zastanawiam się, ile razy w ciągu tychtrzech miesięcy zobaczę się z Deksem.Kiedy z tym skończymy.Lepiejwcześniej niż pózniej.Lepiej już teraz.Patrzę na Darcy, która dalej przegląda katalog, robiąc na marginesiekrótkie notatki, dopóki kelner nie przynosi naszego zamówienia.Zaglądam do środka omleta  cheddar.Zapamiętał.Zaczynam jeść, aDarcy trajkocze o swoim diademie.Kiwam głową i prawie jej nie słucham.Nadal czuję się urażona jejniemiłymi słowami. Słuchasz mnie?  pyta w końcu. Tak. W takim razie, co przed chwilą powiedziałam? Powiedziałaś, że nie masz pojęcia, gdzie znalezć diadem. W porządku.W takim razie słuchałaś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki