[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Belinda najwyrazniej wzięła sobie do serca inną poradę z czasopisma:  chłopcy nie lubiądziewczyn, które jedzą tylko sałatki.Wchodzimy wszyscy razem do niemal pustej sali kinowej.Philipprowadzi nas po schodkach i wybiera pierwszy rząd na balkonie.Siadam obok niego, Belinda koło mnie, a Jake na końcu.Dalejrozmawiamy o wyprawie na Alaskę, a tymczasem dolatuje mniefragment głupawej pogawędki Jake a i Belindy, którzy dyskutują ozaletach różnych rodzajów sprzedawanych w kinach słodyczy.Nagleprzychodzi mi do głowy, że nasza nieoficjalna randka przebiegaznacznie lepiej niż ich  zaplanowana. A ty?  pyta Philip. Masz jakieś plany na wakacje? Nie, siedzę tutaj.Pracuję u Schnucka  odpowiadam, żałując, żenie mam w zanadrzu nic ciekawszego, gdy naraz uświadamiam sobie,że owszem, mam. Właśnie wróciłam z Nowego Jorku. Super.Co tam robiłaś?  pyta Philip, wpatrując się we mnie takintensywnie, że aż czuję dziwne mrowienie w brzuchu. Odwiedziłam biologiczną matkę. Biologiczną? Tak.Jestem adoptowana  wyjaśniam, doskonale zdając sobiesprawę z tego, że wykorzystuję ją, żeby się wydać bardziej interesująca. Och, rozumiem  odpowiada Philip z uśmiechem, kiwając głową. Aha.Właśnie ją odnalazłam.Zadzwoniłam do agencji.Zdobyłamjej adres i pojechałam do Nowego Jorku.Okazało się, że mieszka naManhattanie  tłumaczę, choć czuję, że to w pewnym stopniuhipokryzja: chwalę się swoją nowo odkrytą olśniewającą matkąniedługo po tym, jak odesłałam jej naburmuszona sprezentowane miolśniewające ciuchy.Z drugiej strony, w końcu jest moją matką, i nictego nie zmieni.Prawdą jest również to, że ją odnalazłam  na dodatekcałkiem sama, co nawet w moich własnych oczach czyni mnie kimśwyjątkowym.Philip otwiera usta, twarz mu zastyga w uśmiechu  widać, że jestpod wrażeniem.W ten sam sposób patrzył na mnie ostatnio pan Tully.Ale co innego szkolny psycholog, a co innego chłopak w moim wieku, w ciemnym kinie, podczas randki  nieważne, prawdziwej, udawanejczy w ciemno. Ale jazda  mówi. Aha  odpowiadam. Ona jest producentką telewizyjną.Belinda, która od dłuższego czasu podsłuchuje naszą rozmowę,nachyla się teraz w moją stronę, wysypując mi popcorn na kolana. Jej mama jest megasławna  informuje Philipa. Widziałeś SouthSecond Street? Nie widziałem, ale coś słyszałem. To serial jej mamy!  woła Belinda.Nagle zalewa mnie falawdzięczności za jej bezwarunkową lojalność i szczery entuzjazm.I możenawet za to, że mnie zmusiła, żebym tu dzisiaj przyszła.Gasną światła, kończą się reklamy i leci pierwszy zwiastun.Philipwyciąga z kieszeni okulary w ciemnych oprawkach. Jestem ślepy jak kret  tłumaczy, zakładając je, i uśmiecha się domnie z ukosa.Uznaję, że mu pasują. No i?  szepcze mi do ucha po chwili. Jak ci się podoba? Film?  pytam. Nie.Randka  odpowiada z kamienną twarzą. Jak na razie  stwierdzam, znów czując mrowienie w brzuchu chyba idzie całkiem niezle. ROZDZIAA 18Marianne Proszę, proszę! Jednak żyjesz!  woła mama w słuchawkę, jak toona żartobliwie, choć z maskowanym wyrzutem.W końcu udało jej siędodzwonić do mnie do pracy. Już miałam kazać moim ludziom, żebysię skontaktowali z twoimi ludzmi& Bardzo śmieszne  odpowiadam.Włączam tryb głośnomówiący iodchylam się na krześle, rozprostowując zesztywniałe ramiona i plecy. Ale to niestety niemożliwe  mówi mama ze śmiechem  ponieważnie mam swoich ludzi. Ha.Właśnie, że masz  protestuję, myśląc o jej ogrodniku,czyścicielu basenu, człowieku, który naprawia domowe usterki,opiekunce do psa oraz wieloletniej gosposi Marcie. Jak się czujesz, kochanie? Martwię się o ciebie  mówi mama. Wszystko w porządku  odpowiadam i wyłączam głośnik.Opowiadam jej o pracy i o aferze, którą rozpętała Angela.Ogłosiłaostatnio, że wybiera się  ćwiczyć zen do Urugwaju , żeby  oczyścićumysł i poradzić sobie z niewiernością , i nie wiadomo, kiedy wraca.Tymczasem dwa dni po jej wyjezdzie do brukowców przeciekły zdjęciawskazujące na coś zupełnie innego niż  duchowa podróż wposzukiwaniu spokoju.Na jednej z serii fotografii zrobionych w luksusowym ośrodku wypoczynkowym Estancia Vik Angela tańczytopless przy ognisku na plaży w towarzystwie opalonego brazylijskiegopiłkarza, słynącego na całym świecie z zamiłowania do kobiet ipijaństwa, a także z licznych żółtych kartek. Poza tym wszystko w porządku?  pyta mama.Sztywnieję na myśl o Kirby, Peterze, a przede wszystkim Conradzie. Nie, mamo  odpowiadam. Właściwie to jest całkiem zle. Co się dzieje?  pyta.Milczę. Marianne? Chcesz, żebymprzyleciała? Pójdziemy na kolację.Mam ochotę na małe zakupy.Możewypad do teatru.Twojemu ojcu też się przyda taki wyjazd. Nie.Nie bierz taty  mówię natychmiast i to mnie zdradza. Skarbie.Czy chodzi o& Tamto?Tak właśnie określamy sprawę Kirby podczas rzadkich chwil, kiedyw ogóle poruszamy ten temat.Jakby każda z nas chciała chronić drugąprzed bólem.Przypominają mi się wyrzuty Petera, który twierdził, żechcę mieć perfekcyjnie uporządkowane życie  i nagle dostrzegam, ile wnich prawdy, a potem uświadamiam sobie, po kim odziedziczyłam tępotrzebę. Tak  szepczę, zawstydzona, że musiały minąć trzy tygodnie,zanim powiedziałam własnej matce, że moja córka mnie odnalazła.Mama nie zadaje więcej pytań, tylko mówi: W tej chwili sprawdzam połączenia i wieczorem będę u ciebie. Dzięki, mamo  odpowiadam i odkładam słuchawkę.Czuję, żehistoria właśnie zatoczyła koło i wróciłyśmy do tamtego gorącego lata.Iże po raz kolejny naprawdę potrzebuję swojej mamy.*Kilka godzin pózniej na ulicy przed budynkiem stacji wpadam naPetera.Właśnie wsiada do czarnego lincolna.Zauważa mnie kątem oka,wychyla się z samochodu i macha.Przygryzam wargę i odpowiadam na pozdrowienie, a potem ruszam w swoją stronę.Słyszę, że mnie woła, więc się odwracam iprzyglądam mu się chłodno, po czym robię kilka kroków w jego stronę. Cześć  mówi. Cześć  odpowiadam.Peter zerka na niebo zasnute złowieszczymi czarnymi chmurami. Idzie burza. Tak.Może wreszcie się ochłodzi  stwierdzam, myśląc przy tym,że oto, do czego między nami doszło: z braku lepszych tematówgawędzimy o pogodzie. Wracasz do domu?  zgaduje Peter. Nie.Idę na kolację.Unosi brwi. Randka? Tak szybko? Tak, randka.Z mamą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki