[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwyrazniej sądzą, że tylko gram rolę aktorki.Ale poczekaj, ażzaczniemy kręcić.Zagram tę rolę koncertowo.Cece roześmiała się.- To będzie jak niespodziewany cios obuchem.- Właśnie.- Bella zrobiła przebiegłą minę.- Chyba nie mogę liczyć na wcześniejsze zerknięcie doscenariusza?- Zobaczę, co się da zrobić. Miłosny scenariusz289- Dzięki.- Bella odwróciła się z powrotem do lustra i przeciągnęła dłońmi po biodrach, wygładzającsuknię.Wychodząc, spytała: - Jak to jest w końcu zostać panią Hudsonową?- Zwietnie.- Cece próbowała zawrzeć w tym słowie więcej entuzjazmu niż sarkazmu.Po sekundziespojrzała z ukosa na Bellę.- Zaraz, co to znaczy  w końcu"?Bella wzruszyła ramionami, perfekcyjnie naśladując francuski gest Lillian.- No cóż, przecież kochasz się w nim od lat, prawda?- Czy jest na świecie ktoś, kto nie uważa, że się w nim kocham?- Czy to miał być sekret?- Chyba nie - odparła Cece przez zaciśnięte zęby.-Jakże dodaje otuchy wiedza, że każdy zdaje sobiesprawę z tego, jak jestem żałosna.- W miłości do męża nie ma nic żałosnego.To czarujące.Powiedziawszy to, Bella wyszła, w aurze radości, nieświadoma tego, jak zwięzle podsumowała obecnydylemat Cece.- Nie - mruknęła pisarka sama do siebie.- To jest czarujące, tylko jeśli mąż też cię kocha.Kiedykompletnie tobą gardzi, to tylko żałosne.Ponieważ roztrząsanie własnego życia w dniu ślubu było zbyt przygnębiające, skupiła się napodsłuchanej wraz z Jackiem rozmowie.Nic dziwnego, że nie rozpoznała głosu Davida.Miała sześć lat,gdy umarła Ava, matka Jacka.Po jej śmierci jego ojciec spędzał większość czasu za gra- 290Emily McKaynicą, spotkała go więc tylko kilkakrotnie.Lecz najwyrazniej w trakcie tych krótkich wizyt w Stanachprześladował Sabrinę.Oczywiście, jeśli miała romans, nie była bez winy.Lecz kochała męża, nawetidiota by to zauważył.Tak jak każdy głupi mógł spostrzec, że Jack i David byli zupełnie różni.Dlaczego więc Jack tego niewidział?Nie kochali się w noc poślubną.Choć Jack wynajął luksusowy apartament w Chateau Marmont14, nawet się do niej nie zbliżył.Chciała być tak obojętna wobec jego odrzucenia, jak on był wobec niej.Lecz oszukiwałaby tylko samąsiebie.Najwyrazniej wszyscy w rodzinie - może nawet w całym Hollywood - wiedzieli, że kochl Jacka.Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziała, czego bardziej pragnie: żeby oni się mylili czy żeby Jackodwzajemnił jej uczucia.Lecz od chwili, gdy weszli do eleganckiego apartamentu i Jack zaczaj ją ignorować, stało się jasne, że anijedno, ani drugie nie ma szans się zdarzyć w najbliższej przyszłości.Od przybycia do hotelu, koło północy, wykąpał się, sprawdził pocztę na laptopie, a potem zadzwonił naBali porozmawiać z inwestorem - wszystko to w jej noc poślubną.Mogła mu wybaczyć jego zachowanie na zapleczu spiżarni, ale tego już nie.14Chateau Marmont - luksusowy hotel w zachodnim Hollywood, zbudowany w 1927 roku, często odwiedzany przez amerykańskie gwiazdy filmu i muzyki rozrywkowej, (przyp.tłum.) Miłosny scenariusz291O pierwszej wzięła prysznic.Przejrzała wszystkie stroje z walizki, od gorsetu, który miała na sobie podślubną suknią, przez cieniutki peniuar z jedwabnego szyfonu, do legginsów i bluzeczki bez rękawów, wktórych zazwyczaj spała.Gdy wyjrzała z sypialni i zobaczyła go przy telefonie, wybrała ten ostatnizestaw.Wpychając peniuar na dno walizki, przeklinała swoją głupotę, która skłoniła ją do kupna tegoprzeklętego ciucha.Spodziewała się, że żeniąc się z kobietą, która go zdradziła, nagle poczuje, że ją kochai w noc poślubną porwie ją w ramiona?Zatrzymała się w połowie zapinania suwaka walizki i opadła na łóżko.Nie.Nie oczekiwała tego, leczjakaś jej cząstka miała na to nadzieję.Z jękiem ukryła twarz w dłoniach.Och, mogła ukryć peniuar, alepowstrzymanie porywów serca nie było już takie łatwe.W końcu wstała i zebrała się w sobie.Chciała prawdziwego małżeństwa z Jackiem i zamierzała o niewalczyć.Weszła do salonu, wyrwała mu iPhone'a z ręki i wyłączyła.Jack spojrzał na nią zwężonymi oczami.- Właśnie przerwałaś mi.- Mam gdzieś, co ci przerwałam.Masz szczęście, że nie wyrzuciłam tego przeklętego gadżetu przezokno.- Jest zamknięte.- Jak powiedziałam: masz szczęście.Jack wstał i oparł dłonie na biodrach.- Zachowujesz się jak dziecko.- A ty jak dupek.- Rzuciła telefon na sofę, wyzywając go, by po niego sięgnął.- Tak ma wyglądać?- Co ma tak wyglądać? 292Emily McKay- Nasze małżeństwo.Czy naprawdę chcesz, by takie było? Długie tygodnie wzajemnego traktowania sięjak obce osoby, przerywane krótkimi aktami seksualnymi w miejscach publicznych? Bez braniaodpowiedzialności za swoje poczynania albo - Boże uchowaj - z rozmową po akcie?- Czy takie było dzisiejsze popołudnie?- A nie? - Znienacka odeszła jej cała złość.- Ja nie zamierzam żyć w takim małżeństwie z tobą.- W takim razie powinnaś.- Tak, wiem.Powinnam była ci powiedzieć, gdy odkryłam, że jestem w ciąży.Ale tego nie zrobiłam.-Przechyliła głowę.- Wiem, że moje postępowanie było paskudne, nie wiem tylko, jak za ńle przeprosić.- Nie możesz.- Właśnie.Nie mogę przeprosić.Nawet nie będę próbować.Lecz czy mógłbyś chociaż wysłuchaćwyjaśnień?Nie odpowiedział, nawet nie drgnął.No cóż, przynajmniej jej nie wyrzucił, nie złapał też telefonu, by porozmawiać z Bali.Gdyby teraz jeszczewiedziała, co powiedzieć.Oto zawodowa pisarka - i to nagradzana - za żadne skarby nie potrafisformułować wyjaśnień, o wysłuchanie których go prosiła.- Zanim urodziłam Thea, jeszcze zanim zaczęliśmy się spotykać, zwykłam zabierać laptop i pracować wtej małej kafejce na State Street, zwanej Cafe Rica.Nic nadzwyczajnego.Ludzie nie chodzą tam, żeby siępokazać.Uśmiechnęła się do niego, a gdy nie zareagował, kontynuowała. Miłosny scenariusz293- To takie miejsce, do którego kury domowe zabierają dzieci na przekąskę czy lunch.Robią tam najlepszepączki z czekoladą, jakie kiedykolwiek jadłeś.Rzecz w tym, że przed Theem chodziłam tam i widziałammatki z dziećmi.Nigdy nie mogły się nacieszyć swoimi porcjami, tak były osaczone przez dzieci.Całyich czas był wypełniony butelkami ze smoczkiem, pampersami, masłem orzechowym i kanapkami zdżemem.Widziałam je i myślałam, że ich życie jest mizerne.Spojrzała na Jacka.Po raz pierwszy od tygodni jej słuchał.- A teraz, kiedy tylko potrzebujemy z Theem czegoś dobrego, idziemy właśnie tam.Od czasu do czasupojawia się tam jakaś dziewczyna z laptopem.Rozgląda się i widzę wyraz jej twarzy.To jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki