[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pozwolisz, żeby tak się do ciebie odzywał? - spokojnie zapytał Frank, nie zdejmującwzroku z dwóch mężczyzn.- Nie.Nie podoba mi się jego ton - odparł Matthews.Opór marynarzy doprowadził Nialla do szału.Odsunął ręką swój gruby płaszczi pokazał, że ma rewolwer przy biodrze.- Ona idzie z nami - rzekł powoli.Frank gwizdnął.- On myśli, że jest rewolwerowcem, kapitanie.Matthews wyszczerzył zęby.- To żadna broń.- Spojrzał na Franka.- Zawsze chciałem powiedzieć toAustralijczykowi.- Wyciągnął dubeltówkę, którą ukrywał pod stołem i wycelował prostow Nialla.- To jest broń - powiedział, znowu uśmiechając się szeroko.Mężczyzni, którzy stali po drugiej stronie, natychmiast podnieśli ręce do góry.- Co się dzieje na tym cholernym statku? - złościł się Niall.- Nie po to zapłaciłem tylekasy, żeby obchodzono się ze mną w ten sposób.Pracujecie dla mnie!- To moi ludzie, a nie twoi - zawołał Lucas wesołym głosem.Jego słowa dobiegałyz dołu schodów.Kiedy Lucas ruszył do góry, odetchnęłam z ulgą.Po drodze minął dwóchrozgniewanych mężczyzn.- Dlaczego nie zejdziesz na dół i nie zobaczysz, co wyrabiają twoichłopcy?- Szefie - powiedział ostrzegawczo Szkot, zagradzając drogę Niallowi, boAustralijczyk właśnie zamierzał rzucić się na Lucasa.Niall odepchnął od siebie pomagiera i wskazał palcem na Lucasa. - Loki, ta dziewczyna i okup za nią należą do mnie.Niall wyrwał się z uścisku drugiego mężczyzny, ale wyszedł bez słowa, zatrzaskującza sobą drzwi.- Okup? - Matthews popatrzył na mnie.- Musisz być dla kogoś ważna, skoro ten facetaż tak się wścieka.- Dla mojego brata.- Lucas przechylił głowę w moją stronę.- Który nie wie, że onajest tutaj ze mną.Matthews zagwizdał.- Jesteś u siebie - powiedział, prychając.- Nie zamierzam się w to mieszać.- Kapitanwskazał Lucasa grubym kciukiem.- Słyszałaś może, jak poznałem tego miastowegorzezimieszka?Uśmiechnęłam się.Czułam, że to będzie ciekawa historia.Napięcie w pokojuwreszcie zelżało, a Lucas wywrócił oczami i oparł się o szafkę na sprzęt.- Zamierzasz to opowiadać wszystkim?- Tylko tym, którzy wykorzystają dziewczyny przeciwko tobie.- Kapitan puścił domnie oczko.- Mam wolne, siedzę sobie w mojej ulubionej spelunce.Chcę się zrelaksować,coś wypić.A więc ten facet przychodzi do mnie do baru w garniturze i pod krawatem.Pytasię, czy szukam pracy.Zważ, że śmierdzę rybami, nie kąpałem się porządnie od kilku tygodnii właśnie wysiadłem z łodzi.I chwilę przedtem musiałem zwolnić syna swojego przyjaciela,ponieważ przyłapałem go na paleniu trawki.Nie byłem w najlepszym nastroju.- Proponuje mi wielką kasę, no to już ma moją uwagę.Ciągle myślę, że jestpretensjonalnym małym dupkiem, więc składam mu propozycję.Jeśli on popracuje dla mniena statku, wysłucham wszystkiego, co ma do powiedzenia.Młody próbuje coś wciskać, ale jasię nie daję; szczerze mówiąc, cieszę się, że sobie idzie, bo mogę wrócić do picia.Noi wyobraz sobie, jak się zdziwiłem, kiedy następnego dnia koleś zjawia się w mojej łodzi,gotowy do roboty.Nie ma o niczym pojęcia, ale jednak przylazł.- Matthews prychnął.-Natychmiast pożałowałem mojej propozycji, ale słowo jest słowo.- Dałeś mi niezle w kość - dodał Lucas, krzyżując ręce.Ale lekki uśmiech na jegotwarzy całkowicie złagodził wyraz tych słów.- Traktowałem cię jak każdego nowego.Chłopaki najbardziej ci dopiekli.- Kapitanspojrzał na mnie.- Ale musisz wiedzieć, że ten zasrany maluch dał sobie radę i nie załamałsię jak mała dziewczynka.Zdobył sobie nawet szacunek ludzi, bo dawał z siebie wszystko.Ciężko pracował.Na wodzie to wiele znaczy.Kiedy więc zeszliśmy na ląd, zaproponowałemmu udział w zyskach, ale powiedział, żebym zatrzymał pieniądze, i to on zaoferował robotę mnie.- Którą przyjąłeś, jeśli mnie pamięć nie myli.Kapitan wzruszył ramionami.- Z tego jednego kursu miałem więcej niż z całego poprzedniego sezonu.- Jego twarzprzybrała zamyślony wyraz.- Tęsknię za tymi ludzmi, ale mieli rodziny i nie chciałem, żebyoni także unurzali się w tym gównie.Ten tu, Frank - kapitan szturchnął pierwszego oficera -nie chciał opuścić statku, więc został.Cholera, jesteśmy starzy, mamy byłe żony, żadnychdzieci, idealnie nadajemy się do takiego życia.Wyobrażenie sobie Lucasa w wysokich gumowcach, z rękami w rybichwnętrznościach okazało się zbyt trudne.Gdy zauważył, że mu się przyglądam, obdarzył mnieswoim firmowym drwiącym uśmieszkiem.- No co, myślałaś, że nie nadaję się do towarzystwa dużych chłopców?Przed odpowiedzią ocalił mnie przytłumiony huk wystrzału, który dobiegł gdzieśz dołu.Matthews błyskawicznie obrócił się na krześle i chwycił za koło sterowe.Przekręciłkoło kilka razy, po czym zerknął na instrumenty.- Straciłem silniki - powiedział, nagle odzyskując powagę.- Mamy ster, ale brakujenapędu.- Mogę w czymś pomóc? - spytałam, ale Lucas zaczął mnie już kierować na dół.- Jasne.Co wiesz o mechanice silnika Diesla?Przeszyło mnie rozczarowanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki