[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Udają się więc obaj do pracowniPicassa.Prawdę mówiąc, Sabartes szedł tam bez entuzjazmu; jako Kataloń-czyk może, jak wyznaje, odczuwać jedynie pogardę do Andaluzyjczyka.Jemu i jego rodakom Andaluzja przywodzi na myśl zawsze te same obrazy:toreador, Cygan i chulo (łobuz), kieliszek wódki, flamenco, obcisłe czarnespodnie, krótka kamizelka, filcowy kapelusz i.zalotny loczek, słowem, /i||dla tego zbyt poważnego chłopca to sama frywolność i głupota.Ale z tej wizyty wróci wstrząśnięty.Posłuchajmy: Jest południe.Moje oczy są wciąż jeszcze pełne jego tek z rysunka-mi, jego szkicowników.Picasso, stojący w rogu korytarza, nieopodalpokóju-pracowni, potęguje moje zmieszanie utkwionym we mnie nieru-chomym spojrzeniem.Przechodząc koło niego, skłaniam lekko głowę napożegnanie, zaskoczony magiczną siłą, jaka z niego emanuje.To cudow-na moc Króla-maga ofiarowującego dary, tak bogate w niespodzianki1 nadzieje". Magiczna siła, która emanuje z artysty, dziwne nieruchome spojrze-nie, będą pózniej uderzać wiele osób, które się z nim zetkną.Dla Sa-bartesa, tak jak i dla wielu innych, będzie to oznaczało prawdziwe znie-wolenie.a Picasso bez wahania nadużyje swej dziwnej mocy, by uczynićz niego swoje popychadło.Będzie się delektował, sprawdzając złośliwie,jak dalece jego ofiara pozwoli się poniżyć.Na przykład w rysunkowymportrecie przedstawia Sabartesa jako  poetę dekadenta" wkoronie z kwiatów i z lilią w ręce, z całym okrucieństwem wyszydzającjego ambicje literackie.Podobnie zabawia się w roku 1901, malując Le Bock: poeta Sabartessiedzi przed kuflem piwa.Ale nadaje mu postać romantycznego marzy-ciela, która komicznie kontrastuje z surowym, poważnym artystą, jakimjest w rzeczywistości.Sabartes, choć wrażliwy, pokornie przyjmuje tekpiny.Po wielu latach, już jako sekretarz Picassa, wciąż tak samo mu od-dany, nadal będzie obiektem jego dowcipów.Wydaje się, że obaj znajdu-ją upodobanie w tych prawie patologicznych więziach, jakie ich łączą,a które najwyrazniej są równie niezbędne jednemu, jak i drugiemu.Wszystko odbywa się tak, jak gdyby raz na zawsze wyznaczyli sobie od-powiednie role i odgrywali je między sobą.Wróciwszy do Barcelony, Picasso myśli tylko o tym, żeby natych-miast popędzić do piwiarni Els Quatre Gats, otwartej, jak pamiętamy,półtora roku temu; tak dawno tam nie był z powodu podróży doMadrytu i do Horty.Oczywiście już wcześniej wprowadziło go tam kilku przyjaciół, międzyinnymi bracia Cardona.Ale dopiero wczesną wiosną 1899 roku zostałnaprawdę przyjęty do grupy, co bardzo ułatwił fakt, że tym razem umiałsię już wysławiać po katalońsku.Jak go widzą ci, z którymi zawiera znajomość? Krytyk Folch y Tor-respamięta, że kiedy był dzieckiem, starszy brat pokazał mu Pabla sie-dzącego w głębi sali Quatre Gats:  Ten, co ma wielkie smutne oczy, toPicasso"25.Smutny? Takie rzeczywiście wrażenie sprawia i często będziesprawiał na swoich rówieśnikach.Być może jest to przejaw tej nieuleczal-nej melancholii, nieodłącznej - podobno  od temperamentu jego roda-ków.Ale smutek Picassa jest głębszy i bardziej specyficzny.Jest to praw-dopodobnie smutek tych istot, które przez swojedalekosiężneambicje25Palau y Fabre, op.cit. odstają od rówieśników.To cena, jaką musi płacić większość przyszłychgeniuszów, i Pablo teraz i zawsze będzie ją płacił.W ciągu miesięcy spędzonych niemal samotnie w górach Pablo tro-chę się odzwyczaił od życia wśród ludzi.Ale mimo pewnej nieśmiałości,bardzo prędko poczuje się swobodnie w gronie młodszych i starszychbywalców Quatre Gats; prawie wszyscy są malarzami.Kim są ci starsi? To artyści znani już w Katalonii, a nawet w Hiszpanii:portrecista Ramón Casas26, Isidoro Nonell, Santiago Rusifiol, Joaqui Mirczy Miguel Utrillo, ojciec Maurice'a.Większość jednak - CarlesCasagemas, bracia Reventos, Ramón Pichot czy Manuel Hugue, zwanyManolo - to mniej więcej rówieśnicy Pabla.Wielu z nich spotkamy w Pa-ryżu - odegrali mniejszą czy większą rolę w życiu i w twórczości Pabla.Będą tworzyli grupę nazwaną pózniej jego  bandą".Osobowość Pabla natychmiast przyciąga uwagę i fascynuje, tak jakzafascynowała Sabartesa.Nie dzieje się tak dlatego, że oczarowuje elo-kwencją czy błyskotliwymi wywodami na temat takiej czy innej teoriisztuki (nie cierpi tego).Najczęściej milczy.A jeżeli się odzywa, to po to, byrzucić sarkastyczną uwagę czy wypowiedzieć jakąś formułkę, którą sobieułożył.Mimo to szybko dostrzega się w nim i w jego spojrzeniach nie-zwykłą wewnętrzną siłę, która niechybnie urzeka stykających się z nimludzi.Wkrótce młodzi artyści, bez najmniejszego gestu z jego strony,obiorą sobie tego osiemnastoletniego chłopca za przewodnika.Prawie codziennie przychodzą na kilka minut, a często i na kilka go-dzin do Quatre Gats i do póznej nocy prowadzą dyskusje przy stolikachzastawionych butelkami piwa.Niemniej jednak Pablo poświęca większość czasu i energii na pracę,a zwłaszcza na rysowanie.W ciągu dwudziestu miesięcy, które spędzawtedy w Barcelonie, bez wytchnienia zapełnia notesy niezliczoną ilościąszkiców.Jaka zachłanność! Jaka pasja! Wszystko, co mu wpada w oko,natychmiast przenosi na papier [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki