[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Elegancko ubrana para w średnim wiekuprzechodziła nieopodal, kierując się do zaparkowanego dwa rzędydalej lexusa.Samantha otworzyła usta, ale nie bardzo wiedziała, copowiedzieć.Dobry wieczór, nazywam się Samantha Barnes; czymogliby mnie państwo podrzucić do Białego Domu?Marcus zacisnął ręce na klapach marynarki i pociągnął lekko dosiebie.Samantha wpadła mu prosto w ramiona.alous- Staraj się, żeby to wyglądało autentycznie - szepnął jej do uchai zaczął namiętnie ją całować.scand68AnulaROZDZIAŁ PIĄTYNie mogła oddychać.Nie była w stanie myśleć.I nie zamierzała odwzajemniać tego pocałunku.Nie należała dokobiet, które bezceremonialnie się poklepuje lub ściska.Onieśmielająca - tak ją określił pewien chłopak w szkole średniej.Niebyło to miłe.Chłopcy woleli umawiać się na randki z ładnymi,sympatycznymi dziewczynami, a nie z kimś, kto onieśmiela.Tak było w szkole i na studiach.Onieśmielała chłopców, potemmężczyzn.Dlatego tak bardzo się zdziwiła, kiedy Marcus bez żadnegouprzedzenia chwycił ją w ramiona.Zdziwiła się i oburzyła.Jakimprawem? Zacisnęła dłonie w pięści.Serce biło jej jak szalone, krewpulsowała w skroniach.alousTak, była oburzona.A może.Nie, to, co czuła, na pewno niebyło strachem.Nie bała się.W takim razie.Delikatnie musnął wargami jej policzek, płatek ucha.Zadrżała.Powoli traciła kontrolę.Jego włosy pachniały szamponem, od ciała biłżar.Usta miał gorące, oddech parzący.O Boże, nie, nie.scandOtworzyła usta.Żeby wziąć oddech? Żeby zaprotestować? Niebyła pewna.Marcus przesunął palcem po jej górnej wardze, potem podolnej.Palec miał.słony smak.- Cii - szepnął, całując ją w szyję.- Wczuj się w rolę.Postaraj sięmi pomóc.Zamurowało ją.Wszystkiego się spodziewała, ale.- Pomóc? Nie rozumiem.Uniósł głowę i uśmiechnął się.69Anula- Chcemy, żeby ci mili państwo wsiedli do swojego lexusa i odjechali.Jeżeli zobaczą całującą się parę, na pewno do nas niepodejdą.Może nawet odwrócą wzrok i nie będą się za bardzo gapić.- Ale.Przytulił ją mocniej.- Musimy wypaść bardziej przekonująco - rzekł ochryple.-Spróbujmy jeszcze raz.Wiedziała, że coś jest nie tak.Że nie powinna stać na ciemnymparkingu i całować się ze swoim ochroniarzem.Zamierzała sięsprzeciwić, stanowczo zażądać wyjaśnienia, a potem kazaćnatychmiast zawieźć się do Białego Domu.Marcus schylił ponownie głowę, zasłaniając jej widokrozgwieżdżonego nieba.Świat zawirował jej przed oczami.Tak, zarazaloussię sprzeciwi, zaraz każe się odwieźć na przyjęcie.Ale jeszcze nie teraz.Rozchyliła wargi.Oboje mieliprzyśpieszony oddech.Była podniecona.Od śmierci Stana niecałowała się z żadnym mężczyzną.A tak namiętnie nie całowała sięnigdy w życiu.Ani ze Stanem, ani z nikim innym.scandKochany Stan był.hm, przeciętnym mężczyzną -przeciętnejurody, średniej budowy ciała, średniego wzrostu, średniej wagi, wśrednim wieku.Marcus przeciwnie - był bardzo wysoki, bardzo silny, bardzonamiętny.Nie uznawał półśrodków.Obejmował ją mocno, całował zżarem.Odwzajemniała wszystkie jego pieszczoty, jakby chciała70Anulaprzejąć od niego siłę, żywotność i zapał, ogrzać się jego ciepłem, zapełnić pustkę w swym sercu.Przygniótł ją do samochodu.Jęknęła cicho z rozkoszy.Boże!Było jej tak dobrze! Nagle zawstydziła się.Próbowała uwolnić się zjego objęć, on jednak przesunął ręce w dół jej pleców i chwyciwszy jąza biodra, przycisnął do siebie.- Doskonale - szepnął, starając się dodać jej otuchy.- Nareszciejesteśmy wiarygodni.Wiarygodni? Oblała się rumieńcem.Czuła, jak w jej brzuchwbija się jego twardy członek.Musi wziąć się w garść.Nawet jeżelinie jest w stanie zapanować nad sytuacją, powinna chociaż zapanowaćnad sobą.Jest dorosła, nie powinna się zachowywać jak rozochoconanastolatka.alous- Chyba odjeżdżają.- wychrypiała i natychmiast odchrząknęła.- Możesz mnie już puścić.Obejrzał się za siebie.Ona też popatrzyła w kierunkuoddalającego się lexusa.- Na pewno? - spytał, delikatnie gładząc jej pośladki.Wciągnęłascandz sykiem powietrze.Nie, nie puszczaj! -błagała w myślach.- Tak, na pewno.- Dobra.- Uścisnąwszy ją po raz ostatni, cofnął się dwa kroki.-Ruszajmy.Przeszył ją dreszcz.Usiłowała skupić się na rzeczywistości.- Do Białego Domu?Gdy Marcus się zawahał, Samanthę ogarnął niepokój.71Anula- Nigdzie nie jadę - oznajmiła - dopóki nie powiesz mi, co się dzieje.No, nareszcie! Pogratulowała sobie w duchu stanowczej,zdecydowanej postawy.Marcus pokręcił głową.- Nie traćmy czasu.Mamy najwyżej godzinę, zanim ktośzauważy twoją nieobecność.Potem trudno mi będzie wywieźć cięniepostrzeżenie.- Wywieźć? Dokąd?- Nie możesz mi zaufać?Wczoraj, a nawet jeszcze trzy kwadranse temu odpowiedziałaby,że mu ufa.Ale teraz nikomu nie ufała, zwłaszcza jemu.Nie,zwłaszcza samej sobie.Skrzyżowała ręce na piersiach.- A powinnam? Dlaczego?alous- Bo.- Podrapał się ręką po szyi.Samantha wystraszyła się.Jeżeli on wspomni o pocałunku,wtedy.- Bo nie masz wyboru - dokończył.- Oczywiście, że mam! - oburzyła się.Napotkał jej wzrok.scand- Nie, nie masz - oznajmił cicho.Uwierzyła mu.Pomimo że wieczór był ciepły, a ją dodatkowogrzała marynarka, zaczęła dygotać.Marcus wyciągnął z kieszeni kluczyki, po czym ujmującSamanthę za łokieć, podprowadził ją do ciemnego samochodustojącego nieopodal limuzyny.Otworzył drzwi i zapraszającym72Anulagestem wskazał miejsce na przednim siedzeniu.Żeby mieć ją na oku?Żeby nie czuć się jak szofer?- Wsiadaj.Nagle coś ją tknęło.Wcale nie chciała znać odpowiedzi, alemusiała spytać:- Gdzie Eric?Podczas jej pobytu w Waszyngtonie Eric wszędzie ją woził.Jeżeli Marcus wyrządził mu krzywdę.- Nic mu nie jest.- Gdzie Eric? - powtórzyła.- W schowku na miotły koło męskiej toalety na dolnympoziomie hotelowego parkingu.Ale nie widział mnie.Kiedy nocnystróż go wypuści, pewnie obaj uznają, że Erica napadł jakiś zbir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Eo Saint Pierre, Henri Bernardin de Paulo kaj Virginio
- Virginia C. Andrews Cutler 05 Czarna godzina
- Andrews Virginia C Landry 03 Cały ten blichtr
- § Andrews Virginia Landry 01 Ruby
- Virginia C. Andrews Cutler 2 Sekrety poranka
- Woolf Virginia Dziennik 1915 41
- Ryan Field The Virgin Billionaire 1
- Henley Virginia Zauroczona(1)
- Henley Virginia Zauroczona
- Niespełniona Henley Virginia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvm.keep.pl