[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dać jejkwiaty? Zbyt oklepane, uznał.Ojciec na pewno by mudoradził, żeby coś dla niej ugotował, ale akurat w tejdziedzinie Max był beznadziejny.Kiedy dotarł do pokoju, myślami był z powrotemprzy opcji  kwiaty".Sięgnął po klucz i na chwilę zamarł.Drzwi do pokoju Connora po drugiej stronie korytarzabyły lekko uchylone.Rozległ się tam jakiś szelest, a ponim stłumione przekleństwo.Coś upadło na podłogę.Maxwsunął głowę do środka i zobaczył kolegę wrzucającegoubrania do ogromnego kufra. Hej  odezwał się Max.Na jego głos Connor odwrócił się na pięcie.Jegooczy były czerwone, a na policzkach wyraznie widać byłoślady łez.Pospiesznie otarł twarz rękawem. Hej.Witaj w domu i tak dalej. Dzięki  rzekł Max, wszedł do pokoju i zamknąłdrzwi. Nie widziałem cię dziś na lekcjach.Co siędzieje? Chory jesteś?Connor pokręcił głową i zaśmiał się smutno. Ja? Rzuciłem szkołę.Już nie mam lekcji. Co takiego?!  wykrzyknął Max. Nie możesz takpo prostu rzucić szkoły!  Już to zrobiłem.Connor podał Maksowi zwój papieru przewiązanyczerwoną wstążeczką.Max rozwinął go szybko i pożerał oczami treśćkontraktu spisanego błyszczącym, czerwonymatramentem.28 pazdziernika roku 1Niniejszy kontrakt stanowi, że pan Connor BradenLynch, uprzednio członek Akademii Rowan, wyrzeka sięprzynależności do powyższej instytucji w zamian za ziemięi tytuły w Królestwie Blys.Zaświadczy o tym przezzłożenie hołdu lordowi Prusiasowi i opuszczenie terenuRowan w ciągu dwóch dni.Max szybko przebiegł wzrokiem dalsze szczegóły, ażdoszedł do końcowej formuły.Jako poręczenie dobrej woli i gwarancja lojalnościbaron Lynch niniejszym zobowiązuje się dozabezpieczenia umowy w sposób wyszczególniony wDodatku I.Zabezpieczenie to będzie obowiązywać do dniajego śmierci. Connor  szepnął Max. Jakie masz im daćzabezpieczenie?Connor nie patrzył na kolegę.Odwrócił się i wbiłwzrok w ciemną łąkę za oknem.Potem bezradnie wzruszył ramionami i gorzko się zaśmiał. Jedyne, jakie chcą przyjąć. 10OKNO NA ZWIATMax trzymał kontrakt Connora w koniuszkachpalców.Przez chwilę obaj chłopcy milczeli.Cienie zaoknem wydłużały się. Więc mają twoją duszę?  ledwie słyszalnymszeptem spytał Max. Jeszcze nie  pociągnął nosem Connor. Ale będąmieli.Zaprzysięgnę ją, kiedy będę składał hołd. Dlaczego to robisz?  nie rozumiał Max.Postradałeś zmysły? Chciałbym  odparł Connor i zaśmiał się smutno.Według rady Petera postępuję właściwie.Max wzdrygnął się, słysząc to imię, i oddał kontraktConnorowi.Fakt, że Peter Varga może sprowadzićnastępną bliską osobę na nieznane ścieżki, wydawał sięzbyt szokujący.Resztki wdzięczności, jakie Max czuł dlaPetera za jego pomoc w przeszłości, natychmiastwyparowały. Peter Varga doradził ci, żebyś zaprzedał duszę? spytał. Za kawałek ziemi? No, mniej więcej  odparł bezradnie Connor.Powiedział, że przeniesienie się do Blys to dla mnienajlepszy sposób, żeby odkupić winy. Jakie winy?  spytał Max.  Wszystkie  odparł Connor, kopiąc bez przekonaniakrzesło, na którym siedział kolega. Bo to wszystko mojawina.I jest coś takiego jak zemsta, Max.Wiesz, kto mniepilnował, kiedy podczas oblężenia byłem w niewoli? Wiem  odparł Max.Alex Munoz, były uczeńRowan, który został inkwizytorem Wroga.Kiedyprzyprowadził zakładników, zwolnionych za okup wpostaci Księgi Thotha, wydawał się zmieniony, jakbyubyło mu człowieczeństwa.Zresztą już wcześniej okryłsię niechlubną sławą urodzonego sadysty.Max nie chciałnawet myśleć, jaką krzywdę mógł wyrządzić Connorowi. Zabiję go  wyznał Connor głosem pełnym zimnej,spokojnej determinacji. Zabiję Aleksa Munoza, nawetjeśli będzie mnie to kosztowało ostatni oddech inieśmiertelną duszę.Rozległo się gwałtowne pukanie do drzwi. O co chodzi?  wrzasnął Connor. To nie tylko twój pokój  krzyknął czyjśzagniewany głos.Connor szarpnął się za włosy i dziko spojrzał naMaksa pełen niedowierzania. Nie mogą się domyślić, że właśnie rozmawiam omojej nieśmiertelnej duszy i zemście?!Włożył ostatnie sztuki swej garderoby do kufra izamknął go na skobel, kiedy rozległ się grad uderzeń wdrzwi przemieszany z okrzykami protestu, grozbami iprzekleństwami. Cholerne szczeniaki  mruknął Connor i rzucił Maksowi pytające spojrzenie. Mógłbym się do waswcisnąć? Tylko na jedną noc, góra dwie. Jasne  odparł Max. Poza tym jeszcze nieskończyliśmy rozmowy.Connor, ciągnąc ciężki kufer, poczłapał do drzwi iotworzył je na oścież.Za progiem stali jegowspółlokatorzy z dłońmi zwiniętymi w pięści i pełnymizłości minami. Proszę bardzo, pokój jest wasz  oznajmił Connor. Prawdziwą przyjemnością było wspólne użytkowanie goz wami przez ostatnich parę lat, panowie.Każdy młodyczłowiek powinien mieć przyjemność pomieszkania zWankerem, Wimplem i Stinkym.To wspaniała szkołacharakteru.%7łyczę wam wszystkiego dobrego, chłopcy.Powodzenia i niech was Bóg strzeże.Koledzy, nie wiedząc, czy się złościć, czy dziwić,rozstąpili się, a Connor przeciągnął kufer przez korytarzdo pokoju Maksa.Czekał na progu, podczas gdy Maxmruczał coś na przeprosiny trzem chłopakom, którymodjęło mowę, i pospieszył za nim.Connor przybliżył się do niego, kiedy Max przekręcałklucz w zamku. Davie jest?  spytał nerwowo. Nie, żebym wierzyłw to, co o nim mówią, ale. Uspokój się  rzekł Max i otworzył drzwi. I taknigdy go nie ma.Okazało się, że tym razem się mylił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki