[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niski, chmurny horyzont szybko wybiegł nam naspotkanie; skręciliśmy w węższą drogę, która prowadziła wlas.Pięć minut pózniej zatrzymaliśmy się przed wysokąmetalową bramą.Dwóch potężnych ochroniarzy odhaczyłonasze nazwiska na listach przyczepionych do clipboardów iwpuściło nas do środka.Grayson przejechał jeszcze stometrów podjazdem, aż wreszcie ściana drzew rozstąpiła się iznalezliśmy się na wielkiej polanie, za którą wznosiła sięrezydencja; podświetlone kontury budynku odcinały sięostro od nocnego nieba.Auta gości stały równym półkolem przed olbrzymimwiejskim domem.Grupka wynajętych służących wtradycyjnych strojach czekała, by odebrać kluczyki izaparkować kolejne samochody według starannieopracowanego wzoru.Cały parking wyglądał jakwieloelementowa układanka.Kiedy podjechaliśmy pod wejście do domu, Ona obudziłasię nagle, bo Grayson akurat wyłączył radio. Piękny.Naprawdę piękny. Podniosła wzrok naimponujący budynek.To mogłaby być scena ze Znowu w Brideshead albojakiegokolwiek pornosa, którego akcja rozgrywa się wposiadłości angielskiej arystokracji.Nic nie wskazywało nato, jakie ekscesy i zabawy odbywają się w środku.Grayson otworzył drzwiczki.Nie wyłączył silnika i kiedyjeden z parkingowych podbiegł do nas, Grayson wynurzył sięz saaba w całym swoim królewskim majestacie, wręczyłchłopakowi kluczyki i przyjął w zamian kartę do gry.Asakier, jak zauważyłam.Dopiero wtedy Ona zrobiła wielkie wejście.Poruszała sięleniwie, dostojnie.Prawdziwa królowa perwersji.Czułam na sobie wzrok innych gości, którzy wysiadali zeswoich aut i obrzucali naszą trójkę przeciągłymispojrzeniami, kiedy szliśmy w stronę schodów.Czywyglądałam niestosownie, jak szary cień wciśnięty międzytych dwoje arystokratów?Drzwi były otwarte na oścież, od ścian pokoi odbijał sięostry rytm techno i wylewał się na zewnątrz nieprzerwanąfalą dzwięków.Przekroczyliśmy próg, weszliśmy do domu i znalezliśmy sięw kręgu oślepiającego światła.W wielkim holu, u stóp szerokich schodów stało mnóstwodziewczyn topless w białych rzymskich spódnicach zesrebrnymi paskami.Trzymały tace z drinkami.Wszystkie rzymianki uczesano w wysoko i ciasno splecione koki.Niektóre miały bujne kształty, inne były znacznie drobniejszei dużo skromniej wyposażone przez naturę.Ich pomalowanena srebrno sutki pasowały kolorem do pasków.Przezsekundę, zdezorientowana, zastanawiałam się, jak ja bymwyglądała w takim przebraniu.Mijając najbliższą roznegliżowaną dziewczynę, Grayson iOna wzięli po kieliszku białego wina, a może szampana, a jachwyciłam coś, co wyglądało jak woda, chyba że podawali tuwódkę albo dżin w wysokich szklankach.Ruszyłam dalej.Patrzyłam na wszystkie strony i chłonęłam przesuwające sięprzed moimi oczami obrazy.Na tym etapie nic już nie mogłomnie zaskoczyć. No, rozejrzyjmy się trochę po terenie. Grayson wziąłnas obie za ręce. Zróbmy mały rekonesans, zanim zaczniesię zabawa. Bal nie zawsze odbywa się tutaj? Nie, rzadko organizują go dwa razy w tym samymmiejscu odparła Ona.Przeszliśmy do okrągłego salonu, w którym goście tłoczylisię i zbierali w małych grupkach.Szum niewyraznychrozmów mieszał się z brzękiem szkła i szelestemdesignerskich sukni; skóra i lateks lśniły w blaskustaroświeckich żyrandoli.Na razie wszystko było stosownie wystawne i eleganckie;można by bez trudu uznać to za arystokratyczne spotkanie wwiejskiej posiadłości, gdyby nie półnagie kelnerki stojąceprzy schodach i wystawione na widok różnorodne stroje,które nadawały temu przyjęciu dziwnie prowokacyjną aurę.Ale goście wydawali się bezpretensjonalni i, śmiempowiedzieć, normalni, choć już dawno zdałam sobie sprawę,że meandry BDSM są jak sala krzywych luster, a deprawacjai perwersje czają się tuż za spokojną fasadą codziennegożycia.Wielkie oszklone drzwi na tyłach salonu wychodziły nawielki ogród, oświetlony rzędem silnych węglowych lamp,jak w spektaklu son et lumiere.Tu w równych odstępachustawiono namioty różnych rozmiarów.Dalej zaczynał sięnieduży las, a po lewej stronie domu, za ogrodem wznosił sięmur z cegieł, zabezpieczony jeszcze od góry drutemkolczastym. O! wykrzyknęła Ona, wskazując namioty. Naszeteatry na tę noc.Grayson spokojnie kiwnął głową i dopił swoje białe wino zchciwym wyrazem oczekiwania na twarzy.Ciągle staliśmy bez celu przy drzwiach balkonowych, kiedyszmer rozmów za nami przycichł.Odwróciliśmy się.Wysoki mężczyzna, dobrze po pięćdziesiątce, z bujnymibiałymi włosami, kroczył z wysoko podniesioną głową przeztłum.Ludzie błyskawicznie się przed nim rozstępowali.Facetmiał okulary w czerwonych oprawkach i świetnie skrojonysmoking; błyszczące klapy odbijały światło żyrandoli.Dwakroki za nim dreptała dziewczyna, połączona z nim smycząprzypiętą do ciemnej obroży.W drugiej ręce mężczyznatrzymał kunsztownie rzezbioną drewnianą laskę z metalowągłówką w kształcie trupiej czaszki.Dziewczyna była zupełnie naga.Pomijając pantofle we wzór skóry lamparta na niebotyczniewysokich obcasach.I obrożę na szyi, z małą złotą kłódeczką.Nie mogłam oderwać od niej oczu.Była najpiękniejsząrzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam.I rzecz jest tuwłaściwym słowem.Jej uroda miała w sobie coś nierealnego,niesamowitego, jakby ta dziewczyna została stworzonawedług najwyższych, najdokładniej określonych wymagań iożywiona tylko na ten publiczny pokaz po to, by zwykliśmiertelnicy, tacy jak my, mogli żałować własnejniedoskonałości.Jej twarz tworzyła maskę idealnego piękna i spokoju,zielone oczy patrzyły gdzieś w dal.Kości policzkowe zostałylekko muśnięte różem, który podkreślał ich niezwykły, jakbyręcznie wyrzezbiony zarys.Włosy spływały miękko aż dopołowy pleców.Niemal jak w reklamie szamponu powiewaływolno i miękko.Czerwień pełnych warg harmonizowała zresztą makijażu wyrazistego, a jednocześnie eleganckiego i dyskretnego.Jej jędrne piersi kołysały się lekko przy każdym kroku, jakistawiała za swoim panem; długie nogi stąpały pewnie mimoabsurdalnie wysokich szpilek, silne uda były napięte jakstruny, delikatne kostki wspierały jej ciało niczym smukłekolumny.Wszyscy gapili się na nią, a oni oboje sunęli przez tłum, niezwracając uwagi na ciekawskie spojrzenia.Dziewczyna otarła się o mnie lekko, przechodząc w stronęogrodu.Wzgórek łonowy miała idealnie gładko wygolony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- L Frank Baum Oz 05 The Road to Oz
- John Norman Gor 05 Assassin of Gor
- Richard Castle Nikki Heat 05 Deadly Heat
- Burrowes Grace Córki księcia Windham 05 Marzenie lady Jenny 2
- Cussler Clive, Du Brul Jack Oregon 05 Statek smierci
- Marcin Wroński Komisarz Maciejewski 05.Pogrom w przyszły wtorek
- 0520236203
- Language Processing in Discourse A Key to Felicitous Trans
- Jonathan Kellerman Nad krawędzią (Alex Delaware 03)
- Frederick Forsyth Czarna lista
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- biegajmy.htw.pl