[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy nadeszło, przekroczyło ich najśmielsze oczekiwania.IROZDZIAA PITNASTYNastępnego ranka przed hotelem zaroiło się odludzi i zwierząt.Przybyli wynajęci robotnicy,przewodnicy przyprowadzili konie i wielbłądy,które objuczano skrzyniami i tobołami, czegowcale nie przyjmowały ze stoickim spokojem.Pluły i porykiwały, widocznie ten cały rozgardiasz nie bardzo im odpowiadał.- Ej! Kat! Niech pani uważa! - zawołał Allando Kat, przechodzącej właśnie obok największego z wielbłądów.- On się na mnie uwziął!Ciągle próbuje mnie ugryzć!- Porozmawiaj z nim czule, Allanie, a sięzaprzyjaznicie - poradziła z uśmiechem hrabinaCarlyle.Camille miała na sobie białą koszulęi specjalną spódnicę w kolorze khaki.Strój Katbył podobny, choć barwy nieco inne - bluzkakremowa, a spódnica brązowa.Obie miały nanogach grube, męskie skarpety i solidne sznurowane trzewiki, bardzo brzydkie, za to idealne napustynię.Na głowie - kapelusze niezbędne przysilnym promieniowaniu słonecznym.321Kat podeszła do koni, przy których stał David.- Hunter przydzielił ci tego konia - powiedział, wskazując na gniadą klacz.- To prawdziwa piękność - dodał i posłał Kat jeden zeswoich czarujących uśmiechów.Odwzajemniłauśmiech, jako że tego dnia nawet David komediant nie był w stanie wyprowadzić jej z równowagi.- Tak.Jest śliczna - przyznała - i nie za duża.- Konie arabskie nie dorównują wzrostemnaszym.- Chyba ten jednak dorównuje - powiedziała,wskazując na wielkiego karego ogiera, połyskującego w słońcu.- To koń Huntera.Zawsze bierze sobie to, conajlepsze.Podtekst był aż nadto oczywisty, a to już Katzirytowało.- Myślę, że tu wszystkie konie są najlepsze -rzuciła ostro.- Jak nazywa się moja klacz?- Alya.A tamten człowiek na wielbłądzie toAbdul, będzie prowadził karawanę.Przystojny Arab, siedząc na wielbłądzie, pokrzykiwał do swoich ziomków, zapewne wydając im ostatnie polecenia.Nieco dalej Kat dojrzała lorda Avery'ego.Rozmawiał z innym Arabem, który, kłaniając się bez przerwy i gestykulując, tłumaczył coś lordowi.Może i przepraszał, ale na pewno też i czegoś się domagał.W końcu lord Avery skinął głową, wyjąłz kieszeni zwitek banknotów i dał mężczyznie.322Ten ukłonił się jeszcze kilka razy, na koniecbardzo nisko i zniknął.Kat, zaintrygowana, rozejrzała się dookoła,szukając kogoś, kto by jej wyjaśnił tę scenę.Jeden z przewodników mijał ją akurat na swymkoniu.Młody mężczyzna o przystojnej twarzyi uderzająco pięknych, migdałowych oczach.- Przepraszam bardzo! Nie wiesz, o co tam chodziło? - spytała, wskazując na lorda Avery'ego.Arab wstrzymał konia, ale milczał, jakby nierozumiał angielskiego.- Jestem Kat MacDonald.Arab jeszcze przez chwilę wpatrywał sięw nią, jakby niezdecydowany, a potem nagleodezwał się płynną angielszczyzną.- Jestem Ali.Do pani usług.- Ali, bardzo proszę, wyjaśnij mi, czegochciał ten człowiek od lorda Avery'ego.- Chciał, żeby mu zapłacić.Wczoraj kilku młodych dżentelmenów bawiło się u Raszida, w jego.restauracji.Zapomnieli zapłacić.Raszid mówił takdługo, bo my niczego nie załatwiamy jednymsłowem.Najpierw trzeba sprawę dokładnie wyłożyć, potem się pertraktuje.Tak to u nas jest.- Dziękuję, Ali.Skłonił głowę z szacunkiem i uśmiechnął się.Nagle rozległ się donośny głos Huntera.- Wszyscy na koń! Ruszamy!- Poczekajcie! Poczekajcie!Z drzwi hotelu wypadła Margaret i szybkozbiegła po schodach.W różowej sukni i z jasnymi323włosami, prawie białymi w słońcu, wyglądała jakucieleśnienie kobiecości.Najpierw podbiegła doKat i uściskała ją serdecznie.- Za kilka dni was odwiedzę - obiecała.Roześmiała się i zabawnie marszcząc nos, dodała: - Przyjadę na gotowe, jakżeby inaczej.Lord Avery przyprowadził Lavinię; oboje życzyli uczestnikom wyprawy wszelkiej pomyślności i szczęśliwej podróży.- Wielka podróż - powiedział Hunter.- Podwieczór będziemy na miejscu.Margaret każdego z wyjeżdżających cmoknęła w policzek.Kat zauważyła, że przy Davi-dzie zatrzymała się nieco dłużej.David pochyliłgłowę, coś szepnął.Margaret pocałowała gojeszcze raz i wycofała się na hotelowe schody.Hunter dał znak i karawana ruszyła.Wielbłądypowoli i dostojnie, konie żywiej, choć zmuszanoje do stępa.Kat była dumna, że nareszcie jedziebez asysty srogiego nauczyciela.Co prawda,Hunter nie był daleko.Arabskiego ogiera dosiadał tak, jakby się w siodle urodził.Klacz Kat była cudowna: łagodna, posłuszna,smukłe nogi stawiała jak baletnica.Przez miastojechali krótko, już niebawem kopyta koni zaczęły zapadać się w grząskim piasku pustyni, skrzącym się w słońcu.Przed nimi, na tle nieba,wznosiły się ku niebu majestatyczne sylwetypiramid oraz równie majestatyczna postać sfinksa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka œwiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęœcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl