[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No to jesteÅ›my kwita - powiedziaÅ‚ Alan do Eleanor, omi­jajÄ…c wzrokiem zadowolonego z siebie Neda, który zaczynaÅ‚ goirytować.- Tak jest, miÄ™dzy nami kwita - zgodziÅ‚a siÄ™, podajÄ…c Ala­nowi rÄ™kÄ™, którÄ… ujÄ…Å‚ z wielkÄ… przyjemnoÅ›ciÄ….W zachowaniu Eleanor nie dostrzegaÅ‚ faÅ‚szu, mimo iż na po­zór mogÅ‚a sprawiać wrażenie osoby zważajÄ…cej na konwenanse.Alan spojrzaÅ‚ na Neda i powiedziaÅ‚ na poÅ‚y żartem:- ProszÄ™ ciÄ™, Ned, przedstaw mnie jak należy twojej siostrze,to niezwykÅ‚a dziewczyna.W jego gÅ‚osie zabrzmiaÅ‚a nutka rozkazujÄ…ca i Ned już za­mierzaÅ‚ wykonać jego życzenie, kiedy drzwi siÄ™ otworzyÅ‚y i dosalonu weszÅ‚a Almeria Stanton.Na jej twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ wyrazzaskoczenia, gdy ujrzaÅ‚a stojÄ…cych obok siebie Neda i Alana,obu tak podobnych z twarzy i figury.Po chwili doszÅ‚a do wnio­sku, że nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci, który z nich to Ned.Twarz mÅ‚o­dzieÅ„ca z prawej zdradzaÅ‚a zdecydowanie i siÅ‚Ä™, których zupeÅ‚­nie brakowaÅ‚o jej ciotecznemu wnukowi. Almeria westchnęła.KÅ‚opotliwe podobieÅ„stwo rzucaÅ‚o nie­kiedy cieÅ„ na życie arystokracji, ale jeÅ›li byÅ‚ to ten australijskigość, o którym wspominaÅ‚ przedtem Ned, to tym razem podo­bieÅ„stwo można zapisać na korzyść.Zapragnęła dowiedzieć siÄ™ czegoÅ› wiÄ™cej o rodzinie nowegoznajomego Neda.- O ile wiem, Ned, masz zamiar zabrać dziÅ› wieczór panaDilhorne'a do Cremorne Gardens.ChciaÅ‚abym ci jednak przy­pomnieć, że poprzedniego wieczora wróciÅ‚eÅ› bardzo pózno, do­piero nad ranem.Obawiam siÄ™, że twój dziadek nie pochwaliÅ‚bytakiego trybu życia.- Jestem już dorosÅ‚y - odrzekÅ‚ nadÄ…sany Ned.PatrzÄ…c na niego, Alan pomyÅ›laÅ‚, że Ned pomimo swychdwudziestu paru lat zachowywaÅ‚ siÄ™ dziecinnie.TakÄ… samÄ… opiniÄ™ miaÅ‚a najwidoczniej jego surowa ciotecznababka.- Nie zapominaj, Ned, że jesteÅ› na utrzymaniu sir Harta i żeniewiele robisz, aby okazać mu wdziÄ™czność.Nie próbujesz na­wet nauczyć siÄ™ administrowania posiadÅ‚oÅ›ciÄ…, którÄ… w przy­szÅ‚oÅ›ci odziedziczysz.Poza tym, kiedy przebywasz u mnie, mu­sisz uwzglÄ™dniać moje życzenia.ProponujÄ™, żebyÅ› zrezygnowaÅ‚z wyjÅ›cia i zaprosiÅ‚ pana Dilhorne'a na obiad u nas.Co pan nato, panie Dilhorne?Alan odwróciÅ‚ wzrok od czerwonej i zmieszanej twarzy Ne­da i spojrzaÅ‚ na AlmeriÄ™ Stanton, spokojnÄ… i pewnÄ… siebie.- JeÅ›li Ned zgodzi siÄ™ na przeÅ‚ożenie naszej wyprawy doCremorne Gardens na inny dzieÅ„, bÄ™dÄ™ czuÅ‚ siÄ™ zaszczycony,mogÄ…c zjeść obiad z paniami, choć, jak wszyscy zauważyli, niejestem odpowiednio ubrany.- To drobiazg.ZadzwoniÄ™ na Stainesa, żeby przygotowaÅ‚ je­szcze jedno nakrycie.Wydawszy stosowne polecenie lokajowi, Almeria usiadÅ‚ai zaczęła rozmowÄ™ z mÅ‚odzieÅ„cem, który byÅ‚ tak zaskakujÄ…copodobny do jej ciotecznego wnuka. - Ponieważ Ned jak zwykle zachowaÅ‚ siÄ™ nietaktownie i za­pomniaÅ‚ nas sobie przedstawić, muszÄ™ go wyrÄ™czyć.NazywamsiÄ™ Almeria Stanton, lady Stanton, jestem ciotecznÄ… babkÄ… Nedai Eleanor, a pan nazywa siÄ™ Alan Dilhorne.Przypominam sobiez dzieciÅ„stwa w Yorkshire, że to nazwisko byÅ‚o tam popularne,ale nie spotkaÅ‚am siÄ™ z nim potem na poÅ‚udniu.- Nie jest ono popularne tam, skÄ…d pochodzÄ™ - odrzekÅ‚Alan.- Nie wiem nic o krewnych o tym nazwisku, żyjÄ…cychw Anglii.- DomyÅ›lam siÄ™, że przyjechaÅ‚ pan tutaj, żeby poznaćAngliÄ™?- NiezupeÅ‚nie - odpowiedziaÅ‚ Alan, którego oczarowaÅ‚abezpoÅ›redniość starej damy.PomyÅ›laÅ‚, że Eleanor Hatton bÄ™dziepewnie do niej podobna, kiedy dożyje jej wieku.- Przyjecha­Å‚em, żeby zaÅ‚atwić dwie sprawy.Pierwsza ma zwiÄ…zek z lon­dyÅ„skÄ… filiÄ… naszego rodzinnego przedsiÄ™biorstwa.- No tak! - Ned doznaÅ‚ nagÅ‚ego olÅ›nienia.- Biuro  Dil­horne i Synowie".Ależ ze mnie zapominalski.Mój przyjacielGeorge Johnstone jest tam kierownikiem.- WÅ‚aÅ›nie - potwierdziÅ‚ Alan z lekkim uÅ›miechem.Pomy­Å›laÅ‚ w duchu, że przyjazÅ„ to za duże sÅ‚owo w odniesieniu doJohnstone'a.Almeria Stanton wiedziaÅ‚a, że nie wypada pytać czÅ‚owiekaprzybyÅ‚ego z Nowej PoÅ‚udniowej Walii o pochodzenie jego ro­dziny, ale niewiele sobie robiÅ‚a z ogólnie przyjÄ™tych konwenan­sów.Poza tym dziwne podobieÅ„stwo tego mÅ‚odzieÅ„ca do jejwnuka zaczęło jÄ… trochÄ™ niepokoić, uznaÅ‚a wiÄ™c, że im wiÄ™cejdowie siÄ™ o tym tak doskonale panujÄ…cym nad sobÄ… goÅ›ciu, tymlepiej.- Pochodzi pan zapewne z rodziny Dilhorne'ów, którzy, jakwiem to od mojego szwagra z Ministerstwa Handlu, prowadzÄ…duże przedsiÄ™biorstwo w Sydney i okolicach.ProszÄ™ mi zdra­dzić, skÄ…d pochodzi paÅ„ski ojciec?Alana rozbawiÅ‚o to pytanie, choć widziaÅ‚, że panna Hatton czuÅ‚a siÄ™ zaszokowana bezpoÅ›rednioÅ›ciÄ… ciotecznej babki.Ludzie, z którymi siÄ™ dotÄ…d spotykaÅ‚, zrÄ™cznie unikali delikat­nego tematu jego pochodzenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki