[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby coś się stało, zadzwonię.Dał jej kluczyki od packarda.Clarice Starling rzuciła gumowy dywanik na wilgotną ziemię przed drzwiami i położyła się na nimna wznak.Dłonią, w której trzymała foliowe torebki na dowody rzeczowe, osłaniała obiektyw aparatufotograficznego.Nadgarstki miała ciasno obwiązane, jeden chusteczką swoją, drugi darowanąprzez notariusza.Na twarz spadło jej kilka kropel deszczu, w nozdrza uderzył silny odór myszyzmieszany z pleśnią.Całkiem absurdalnie stanęła jej przed oczyma łacińska maksyma.Pierwszego dnia zajęć instruktor kryminalistyki zapisał na tablicy maksymę rzymskiego lekarza:Primum non nocere.Po pierwsze nie szkodzić.Nie powiedziałby tego w garażu pełnym pieprzonych myszy.Potem usłyszała nagle głos swego ojca, mówiącego do niej z dłonią opartą na ramieniu brata: Jeślinie przestaniesz piszczeć, Clarice, możesz wracać do domu, nie będziemy się dalej bawić".Zapięła pod samą szyją guzik bluzki, skuliła ramiona i prześlizgnęła się pod drzwiami.Znajdowała się pod tylną częścią packarda.Stał po lewej stronie magazynu, prawie dotykającściany.Po prawej stronie jedne na drugich, wysoko, poustawiane były kartonowe pudła.Wypełniałycałą przestrzeń koło samochodu.Clarice doczołgała się na plecach aż do miejsca, w którym udało jejsię wystawić głowę.Między samochodem i pudłami znajdowała się tu wąska szczelina.Puściła snopświatła na ścianę z tektury.W skrawku wolnej przestrzeni gęsto było od pajęczyn.Większość utkałykrzyżaki, w pajęczynach tkwiły małe, wyschnięte, owinięte oprzędem zwłoki owadów.Jedynym gatunkiem, który może ci zrobić krzywdę, jest czarna wdowa, a ona nie tka sieci wotwartej przestrzeni uspokajała się Clarice.Od ukąszenia pozostałych wyskoczy ci co najwyżejbąbel.Obok tylnego błotnika było dosyć miejsca, żeby stanąć.Wypełzła spod samochodu, twarzą tużobok opony z szerokim białym pasem.Guma była popękana i zwietrzała, zachował się na niejnapis GOODYEAR DOUBLE EAGLE.Wyprostowała się, uważając cały czas na głowę.Trzymaną przy twarzy ręką rozrywała pajęczyny.Czy tak będę się czuła w ślubnym welonie?Z zewnątrz doszedł ją głos notariusza: Wszystko w porządku, panno Starling? W porządku. Głos miała cieńszy niż normalnie i w tym samym momencie kilkomawysokimi tonami odezwało się pianino.Zwiatła plymoutha wydobywały z ciemności jej łydki. Znalazła pani pianino, pani inspektor?! zawołał Yow. Nie, to nie ja. Ach!Samochód był wielki, długi i wysoki.Limuzyna Packard, rocznik 1938, zgodnie zesporządzonym przez Yowa inwentarzem.Przykryty był dywanem, wierzchem do środka.Omiotłago światłem latarki. Czy to pan przykrył samochód dywanem, panie Yow? Nie, kiedy go tu znalazłem, był już przykryty, a ja nigdy nie zdejmowałem dywanu! krzyknął schylony pod drzwiami Yow. Zakurzony dywan to dla mnie śmierć.Tak go tutajzostawił Raspail.Upewniłem się tylko, czy samochód tu stoi.Robotnicy oparli pianino o ścianę,przykryli je, ustawili więcej pudeł obok samochodu i odjechali.Płaciłem im od godziny.Wpudłach są przeważnie nuty i książki.24Dywan był gruby i ciężki.Kiedy ciągnęła go do góry, w świetle latarki zatańczył tuman kurzu.Dwa razy kichnęła.Wspinając się na palce zdołała zwinąć go do połowy.Za tylnymi szybamisamochodu były zasunięte firanki.Zakurzona klamka.Musiała pochylić się nad kartonami, żebysię do niej dostać.Dotykając końca klamki, próbowała pchnąć ją w dół.Bez skutku.Zamknięte.W tylnych drzwiach nie było dziurki od klucza.Musiała przesunąć mnóstwo pudeł, żeby dostaćsię do przodu.Miejsca było wściekle mało.Dostrzegła małą szparkę między firanką a skrajemszyby.Pochyliła się nad kartonami i przystawiła oko do szpary, oświetlając wnętrze latarką.Widziałatylko własne odbicie.Musiała osłonić dłonią zródło światła.Rozproszony nieco przez zakurzonąszybę promień myszkował po siedzeniu.Leżał tam otwarty album.W słabym świetle nie widaćbyło dobrze kolorów, dostrzegła jednak na jego stronach kartki z okazji dnia świętego Walentego.Stare, koronkowe kartki nalepione na mechatym papierze. Dziękuję, doktorze Lecter. Kiedy otworzyła usta, jej oddechuniósł kurz z szyby i pokrył ją mgiełką.Nie chciała jej wycierać, poczekała, aż sama zejdzie.Promień latarki poruszał się dalej omiatając skraj leżącego krzywo na podłodze dywanika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- shinnobi.opx.pl