[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ułożył się na ziemi pod drzewem i oparł głowęo siodło.Frank poszukał sobie drugiego drzewa.Dwóch jasnowłosych też wyszukało sobie zacienionego miejsca.Justin, uśmiechając się obleśnie, wyciągnął się obok Shannon i wsunąwszy rękę pod jej plecy,przyciągnął dziewczynę do siebie.Zaczęła się szarpać, krztusząc się łzami, które szerokim strumieniempłynęły po jej bladych, pobrudzonych ziemiąpoliczkach.- Ty draniu! Nie ciesz się, ja i tak cię zabiję,przysięgam!Przyciągnął ją do siebie jeszcze bliżej, pogłaskał jejpiersi i już nie cofnął ręki.- Pośpij, pośpij sobie parę godzin - szepnął jej doucha.- Wybacz, ale teraz jestem wykończony, a niechcę cię rozczarować.89Znów się szarpnęła, próbowała się odsunąć.- Już mi nie uciekniesz, nie uciekniesz, wrednaJankesko.- wymamrotał.Podniósł się, wyciągnąłz sakwy kawałek sznurka i mocno związał swójnadgarstek z jej nadgarstkiem.- Tak będzie lepiej, prawda?Znów obleśny uśmiech, a wstrętne palce musnęłyjej policzek.- Jesteś piękna, kochanko Jankesa.Tak, bardzopiękna.Oparł głowę o siodło, przymknął oczy.Shannon długo leżała z otwartymi oczami, połykając łzy rozpaczy i nienawiści.W końcu jednakogromne zmęczenie wzięło górę i mimo głodu, pragnienia i sznurków wrzynających się w ciało - zapadław sen.Malachi nie miał żadnych wątpliwości.Nikt nieścigał bushwhackerów, ale oni i tak jechali na złamaniekarku.Chcieli jak najszybciej oddalić się od granicy,jak najszybciej znalezć się w głębi Missouri.I wytropić ich nie było łatwo.Zanim Malachi odnalazłswoją klacz, natykając się przy okazji na karegowałacha Shannon, bushwhackerzy zdążyli odjechaćjuż daleko.Chwała Bogu, na południe, a te rejonyMissouri Malachi znał bardzo dobrze.Gdyby byłoinaczej, nie dałby rady ich wyśledzić.Bushwhackerzybowiem jechali bardzo chytrze.Wiedzieli bezbłędnie,w którym miejscu wjechać w las i klucząc międzydrzewami, skrócić sobie drogę.Kiedy nastał już jasny dzień, Malachi zorientował90się, że oni wcale nie są tacy sprytni, po prostu jadąwzdłuż strumienia.Odnalazł ten strumień i już dalejpojechał jego brzegiem.Był wykończony.Zranionanoga bolała jak diabli, bał się, że znów zaczniegorączkować.Godzinka snu postawiłaby go na nogi.Niestety, nie mógł sobie na to pozwolić.Frankai Jesse'a spotkał już kiedyś, chyba raz, w tym czasie,gdy Cole jezdził z Quantrillem.Wtedy pomyślał, żeto jeszcze lekkomyślne dzieciaki, dziwnie jednakbezwzględne i bezlitosne.A teraz z młodymi Jamesami jadą chyba synowie Youngera.Następna parabezmyślnych chłopaków.Bezmyślnych, okrutnych,brutalnych, ale ta czwórka pozostała chyba jeszczeprzy zdrowych zmysłach.Był z nimi jednak JustinWaller, a Malachi wiedział, kto to jest.Cole, jeszczena samym początku wojny, widział poczynania Wal-lera.Widział jego okrucieństwo, rozkosz, jaką odczuwał podczas zabijania.Wtedy to Cole ostateczniepostanowił odejść z bandy Quantrilla.Ten Waller jest bardzo niebezpieczny, niebezpieczna jest też Shannon.Dla samej siebie.Ona niepotrafi utrzymać języka za zębami, będzie wymyślać,drapać, gryzć.Doprowadzi do ostateczności najbardziej spokojnego, przyzwoitego bushwhackera.O iletakowi w ogóle istnieją.Dlatego Malachi nie możesobie pozwolić nawet na dziesięć minut odpoczynku.Zatrzymał się tylko na chwilę, żeby napoić konie,sam też napił się, przeżuł kawałek suszonego mięsaz zapasów, które przygotowała mu Shannon, i pociągnął spory łyk irlandzkiej whisky.A to pomagałowytrzymać ból w tej przeklętej nodze.91Pod koniec dnia zobaczył między drzewami konie.Podjechał jeszcze kawałek, zeskoczył z konia, przeprowadził klacz i wałacha przez strumień i uwiązałoba konie wśród drzew.Potem wrócił na drugi brzegi bezszelestnie podkradł się do bushwhackerów.Całapiątka pogrążona była w głębokim śnie.Albo i teżwcale nie takim głębokim.Ludzie tego pokroju szybko uczą się spać inaczej niż zwykli śmiertelnicy.Jakby jedno oko mieli zawsze otwarte.I jeśli terazw pobliżu przelatuje jakaś mucha, wszyscy bush-whackerzy świadomi są jej obecności.Dlatego żadneskradanie się, żeby uwolnić Shannon, nie miałonajmniejszego sensu.Tym bardziej że było tak, jakprzypuszczał.Shannon zdołała już wpędzić się w dodatkowe kłopoty.Miała skrępowane ręce i nogi,a ponadto jej nadgarstki były związane z ręką JustinaWallera.Malachi zaklął w duchu.Na pewno walczyła doupadłego, dlatego Jesse nie mógł już jej chronić.A napewno chciał to zrobić, tego Malachi był pewien.BoJesse, jak wielu innych bushwhackerów, mimo swejbrutalności, nadal wynosił na piedestał istoty płciżeńskiej, zrodzone na Południu.Tak po prostu gowychowano.I gdyby Shannon była łaskawa trzymaćbuzię na kłódkę i zachowywać się jak dama z Południa.Ale Shannon zapewne zachowywała się inaczej.I dlatego była przywiązana sznurkiem do Justina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka œwiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęœcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hhermiona.xlx.pl