[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecież mogło ichzaatakować i zabić.Ale brakowało mu tych wizyt.Kiedy się pojawiało, mówili o tym stworzeniu ona , kiedy przestało przychodzić,stało się nim. Dawał mi znaki. Może w Bezladnaj Dolane napotkamy jego pobratymców? Zignorował jej słowa. Lepiej nie spotykać jego kumpli.Nie będą ani przyjazni, ani rozmowni.Naszmógłby być bardzo grozny. Więc uważasz, że przekazał ci znak? Tak.Wykonał swoje zadanie. Dla kogo? Dla mnie.Ostrzegała. Trzeba obszukać okolice samotni.Mógł paść w pobliżu.Może chory wyszedł tu, byumrzeć, i dlatego szukał kontaktu. Też chciałabym, żeby się pojawił.Znaczyłoby to, że się mylę. Nadal będziemy zostawiać mu na noc zadania do rozwiązania.Wzruszyła ramionami.Przez resztę dnia włóczyli się po piargach w okolicy samotni.Penetrowali różnezakamarki, zaglądali do naturalnych koleb utworzonych przez spiętrzone wanty.Bliskosamotni były trzy opisane, odkryli jeszcze dwie gorsze, od biedy mogące służyć zaschronienie przed deszczem, jednak martwego poroka nie znalezli.Przy tak intensywnymnasłonecznieniu Ajfrid nie czuł głodu.Pióra zapewniały jego organizmowi dość pożywienia.Alica nie wychylała głowy spod parasola.Pod wieczór znalezli ukryty z tyłu samotni, w miejscu osłoniętym przed słońcem,prawie metrowej średnicy kulisty pojemnik ze skudłaconej nitki, przymocowany do murupowrozem skręconym z białych nitek. Co to jest? Alica dotknęła chropowatej powierzchni kudłatej kapsuły. Ciepłe powiedziała. Przesyłka od poroka.Kokonik z jajkami.Przyniosła nam swoje dzieci. Tak myślisz? Może tak, może nie.Ten dialog mógł być wołaniem o pomoc, o opiekę nad małymiporoczątkami.A może wzięła udział w starciu z nami jako konkurentami.Potem uznała, że tobył błąd, że jej nie zagrażamy i może tutaj ukryć swoje ovaja. Poroczątka mają tutaj marne szanse przetrwania na mrozie.Nawet jeśli przetrwająnocelj, padną z głodu.W czasie nocelja szaleją zawieruchy, a mrozu nie przetrwa żywa istota. Ona musiała to wiedzieć.Może więc to był jej krzyk o pomoc.Sam nie wiem. Jeśli wylęgną się w czasie nocelja, to nas zakłują.Innego pożywienia drapieżnik tunie znajdzie.Może przeznaczyła nas na pierwszy posiłek dla swoich dzieci. Raczej chciała, żebyśmy się zaopiekowali poroczątkami.Nie spotkała wcześniejludzi, jednak jeśli była rozumna, to mógł jej taki pomysł strzelić do głowotułowia. Nie wierzę w to! ucięła rozmowę Alica. Musimy się zabezpieczyć. Nie przeniesiemy kokonu do wnętrza, to powinno wystarczyć.Możemy go też lepiejzabezpieczyć przed mrozem. Ale jak? I jaką temperaturę mamy mu zapewnić? Ona próbowała go zakopać, chociaż nie mogła.Grunt skalisty.Zobacz, trochękamieni tutaj poprzewracała, trawniki pozdzierane. Chcesz to zakopać? Skoro ona nie dała rady, nam też będzie trudno.Poza tym jak poroczątkawykopałyby się z tego? Ale można obsypać ten kokon, tworząc sztuczną norę.Ochłodzi się,zajrzą tu znowu czetrinocljnika.Oni to zrobią. Trzeba koniecznie poprzebijać ten kokon.Tylko nieliczne poroczątka zginą, bo sąmałe. Po co chcesz to zrobić? Na wszelki wypadek.Spojrzał pytająco. Bo myślę, że w kokonie podesłali Jadóvinę. Cco.? Chcą ciebie nim podmienić wyjaśniła. To jest właśnie liczba osiem, sfałszowanaosoba do podmiany.Wcześniejszych siedem było prawdziwych.Patrzył na nią nieswojo.To oczywisty nonsens.Jak argumentować, żeby przyjęła? Zarówno ciało Braborki, jak i Jadóviny pływają ve vyletan bazinu ve MatcinajDolane.Przecież kokonik jest zbyt mały na mężczyznę. Dorośnie.Wylęgnie się.Każdy człowiek przecież rośnie.Zresztą, jak się dorosłyskręci w kłębek, to się tam zmieści.47.Trzeba nadzorować proces vyleta.Ajfrid znowu wybrał się do osady.Poniżej przełęczyprzytłoczył znajomy upał.Schodzenie w takim gorącu nie było trudne, ale pózniej napodejście trzeba przeznaczyć dwa razy tyle czasu co zwykle.W dolinie nie było śladu po żjaracav.Inwazja fruwających kulek dobiegła końca.Zato tu i ówdzie z ziemi sterczały niewysokie, białawe lub bladozielone słupki.Zrednio co piędzznaczyły je karby, jakby granice segmentów.Z przyzwyczajenia ścinał je kopnięciami.Jużwyrastały bulavi pazdaca, znak, że okres upałów zbliża się ku końcowi.W tydzień lub dwaszybko wyrośnie z tych słupków we wszystkie strony plątanina śluzowatych nitek, którenapotykając inne idące od sąsiednich bulav, połączą się w skłębioną plątaninę.Nitkistwardnieją w gęste pasma białawych nici.Uważano, że pazdac to jeden wielki organizm,rozrosły i rozgałęziony pod ziemią, który w lecie wrasta coraz wyżej w dolinę, podchodząc ażpod Dlni Urav, a może i jeszcze wyżej.Bulavi zawsze wyrastały oddzielnie i w pewnymoddaleniu jedna od drugiej, ale wyglądały jednakowo.Dlatego uznano, że to nie oddzielneistoty, lecz odnóża jednej, olbrzymiej, podziemnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Marek Skała, Andrzej Mleczko psychologia zmiany. rzecz dla wscieknietych. wydanie ii rozszerzone pełna wersja
- Bankowicz Bożena i Marek Dudek Antoni Leksykon historii XX wieku
- Chodakiewicz Marek Jan Po Zagładzie. Stosunki polsko żydowskie 1944 1947
- PS99 Pan Samochodzik i Bractwo Dębu Marek Żelech
- Marek Kędzierski Męska sprawa
- Szczyt Marek Chirurg czy artysta 2
- !Jarosław Marek Rymkiewicz Żmut
- § Harny Marek Lekcja miłoci
- keller heelen TheStoryofMyLife
- albert potocki 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl