[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za dużo miało tego być.Puściłaby skuna do ludzi, może nawet między uczniów Kuzni.Gdyby to wszystko wyszło, mogliby go nawet oskarżyć o dilerkę.Jak by siętłumaczył? %7łe zrobił to, bo litował się nad %7łmijką Huber? %7łe ojciec tak jej pilnował, że niemogła w żaden sposób podjąć towaru sama, a gdyby wyszła z biznesu, obojętnie z jakiego powodu, to tym razem już nie skończyłoby się na gwałcie? Kto by uwierzył w jego dobreserce? I że nic za to nie chciał? Przecież chciał.Tak, właśnie chciał, żeby zapłaciła mu taksamo, jak płaciła Dżemojadowi i innym chłopakom.Zastanawiał się, czy to można by uznaćza handel? I dochodził do wniosku, że jak najbardziej.Już widział swoją matkę.Nie wierzył,żeby mogła spełnić swoją grozbę i zabić się.Ale w wyobrazni widział jej minę.To muwystarczyło.Powinien to sobie wszystko dopiero przemyśleć.Może nawet napisać o tymopowiadanie.Ale to wymagało czasu.Teraz musiał po prostu tylko wszystkiemu zaprzeczać.Tak radził mu Robert Kajzer:  W razie czego zasada jest taka, że idziesz w zaparte, choćby cimieli kości połamać.Udajesz tumana, oni mówią, że czarne, to ty, że białe.Oni, że białe, toty, że czarne.Oni wiedzą, że rżniesz głupa, ale mogą ci skoczyć.Robert na pewno nigdy by nawet nie pomyślał, że Kuba naprawdę może znalezć się wtakiej sytuacji.Sam też się nie znalazł, przynajmniej do tej pory.Tak się tylko przechwalał.Ale metoda działała.- Słuchaj, dzieciaku, jeśli chcesz zmarnować sobie życie, nikt ci w tym nieprzeszkodzi - powiedziała Piontek.- Ale dajesz przykład innym.Jeśli nie zmądrzejesz,prędzej czy pózniej cię dorwiemy.I nie pójdzie ci tak łatwo, jak tym razem.Obiecuję ci to.Wiedział, że nazwała go znów dzieciakiem specjalnie, żeby go zdenerwować, żebystracił panowanie nad sobą i zdradził się z czymś.Uśmiechnął się.Teraz był już pewny, żenic nie mogą mu zrobić.- Pani się naprawdę myli.Chciałbym pomóc, ale nie potrafię.- Coś ci pokażę - powiedziała policjantka.Wstała, z oszklonej szafki wyjęła słoik pełen czarnych, poskręcanych liści.Odkręciławieczko i wysypała trochę na białą kartkę.- Wiesz, co to jest?- Nie mam pojęcia.Herbata? - Zdołał się już tak wyluzować, że udało mu się nawetbezczelnie uśmiechnąć.Opanowała się.- Przypadkiem powiedziałeś prawdę.Nie masz pojęcia, choć wydaje ci się, że wiesz.Sądzisz, że to po prostu zwykły skun, prawda? Albo, jak wy to nazywacie, murzynek.- Kto nazywa? Ja na pewno nie.- Wszystko jedno.Ale przecież właśnie to chciałeś kupić od Pacyfisty, prawda?Towar, jaki w Krakowie nieczęsto się zdarza.Koledzy mówili, że daje taki haj, jak żadna innatrawa na świecie.I w dodatku bez konsekwencji.Przecież każde dziecko na świecie wie, że trawka mniej szkodzi niż papierosy i wódka, dobrze mówię? To tylko wredne zgredy, któresame leją w siebie gorzałę i zabijają się nikotyną, zabraniają wam maryśki.Przez zwykłązazdrość.I dlatego, że chcą wam pokazać swoją władzę.No widzisz, myślisz, że wszystkowiesz, ale najważniejszego nie wiesz.Jak ci się wydaje, z jakiego powodu ten skun daje takihaj, jakiego inne nie dają?Nie wytrzymał jej mentorskiego tonu.- Niepotrzebnie się pani wysila, znam tę lekcję.Jest modyfikowany genetycznie, madziesięć czy piętnaście razy więcej THC niż zwykła trawa.- Brawo! Pilny uczeń.- To nic wielkiego.Takie rzeczy można przeczytać w profilaktycznych broszurkach.Ico z tego? Co to ma wspólnego ze mną? Może pani wie, co daje jaki haj, bo ja nie.- Pilny uczeń, ale trochę niedouczony - ciągnęła, ignorując jego protesty.-Odpowiedz, której udzieliłeś, jest prawdziwa.Tylko że niepełna.W tej branży jest postępszybszy niż w grach komputerowych.Słyszałeś, co to jest uprawa hydroponiczna? Pewnie, żesłyszałeś.Więc na pewno wiesz, że w tej uprawie roślinki nie oglądają ziemi, tylko całe życierosną w wodzie i tą drogą są karmione wszystkim, czego potrzebują.Azotem, potasem,magnezem i tak dalej.Ale czy tylko? No, jak myślisz? Otóż, dzieciaku, nie tylko.Te, które tuwidzisz, zostały nadprogramowo nakarmione heroiną.No i załóżmy, że wredne psy nie robiąnalotu na chatę Pacyfisty i transport dociera.Więc kupujesz i jarasz, przekonany, że to tylkostara, poczciwa maryśka, po której nic ci nie będzie.A potem czujesz, że coś nie tak, że innytowar, od innych dilerów, już ci nie wystarcza.%7łe czegoś ci brakuje, tylko nie wiesz czego.Iwtedy życzliwy kumpel podsunąłby ci brauna.Wciągnąłbyś dyma i poczuł, że to jest właśnieto, czego ci było trzeba.I byłbyś skończony.Bo dilerzy hery, żeby biznes się kręcił, musząmieć wciąż nowych klientów.Starał się nie dać po sobie poznać, jakie wrażenie zrobiły na nim jej słowa.Nie mógłsprawić jej takiej satysfakcji.Dlaczego nie wiedział tego wcześniej? Dopiero teraz zrozumiał,dlaczego %7łmijka Huber uparła się na towar od Pacyfisty, choć zwykłą trawę zdobyłby dla niejdużo szybciej, gdyby tylko była gotowa zapłacić na swój sposób.Czy wiedziała, co w tymtowarze jest takiego szczególnego? Teraz podejrzewał, że musiała wiedzieć.Zaczynałrozumieć, dlaczego inni mogli mieć jej dość.Po prostu bali się jej.A już zwłaszcza po tym,jak się rozniosło, że zgwałcili ją ludzie z biznesu.Tylko on był, jak zwykle, ostatnimnaiwnym.- I co? Widzę, że mój wykład nie trafił ci do przekonania.A tak się starałam -powiedziała Piontek zniechęcona. - Nie, dlaczego, pani cenne wskazówki natychmiast przekażę wszystkim kolegom,żeby zdali sobie sprawę z czyhających niebezpieczeństw.- Z trudem wytrzymał wzrokpolicjantki.- Ale mnie to wszystko po prostu nie dotyczy.Piontek machnęła ręką i opadła na krzesło.Zapaliła papierosa, przed czympowstrzymywała się od początku ich rozmowy.Jeszcze raz przerzuciła jego zapiski,przeczytała jakiś fragment, pokiwała głową.Potem nagle rzuciła zeszytem przez biurko.- Zabieraj swoje bazgroły i spierdalaj.- Słucham?- Zejdz mi z oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki