[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O tak.- Rose nie czekała na odpowiedz Stuarta.Rzuciłasię na blizniaka, tuląc go do siebie, jak tylko się dało, ocierająctwarzą o jego pysk.Stuart puścił Sztorma i wyprostował się.- Wezwij go - powiedział.W jego głosie brzmia-ła rezygnacja, na twarzy odmalowywała się czujność.Nie mógłpozwolić, żeby sprawy posunęły się za daleko.- Sprowadz go zpowrotem, Rose.-  Ale nie zatrać się w tym".Rose nie powinnawchodzić w ruję bez wsparcia Nadine.Zdarzało się już, że ko-pulacje niszczyły całe watahy.- Peter?Vicki czuła siłę zawartą w tym imieniu.Po kręgosłupieprzeszedł jej dreszcz. Tym właśnie jesteś", mówiło. Wróć donas".- Peter, proszę.Proszę, Peter, nie zostawiaj mnie. Przez długą straszliwą chwilę wyglądało na to, że nic się niedzieje.Rose dalej wołała.Jej smutek, ból, pragnienie, miłośćprzywołałyby umarłego z zaświatów.Z pewnością musiałypodziałać na tego, który jeszcze żył.- Poruszył się - powiedział nagle Henry.- Widziałem jak drgnąłmu nos.- Poczuł jej zapach - stwierdził Stuart.I on, i Co-lin poruszylisię, jakby im było niewygodnie.I wtedy to się stało.Na tyle wolno, że Vicki zawsze potemprzysięgała, że widziała dokładny moment przemiany.Peter odchylił głowę i jęknął.Jego skóra była szara i wilgotna, alewa stopa straszliwie zmasakrowana przez wnyki.Rose obrzucała pocałunkami jego usta, gardło, oczy, póki wujnie ściągnął jej ze stołu i nie potrząsnął nią mocno.Wybuchnęłapłaczem i wtuliła twarz w pierś Petera, ściskając jego dłoń.- Serce bije mocniej.- Henry słuchał, jak walczy, zmuszaopieszałą krew, by płynęła.- %7łycie mocniej się go trzyma.Myślę, że możemy go teraz ruszyć- Za chwilę.- Vicki wzięła głęboki oddech.Czuła się, jakbywciągała powietrze pierwszy raz od dawna i nawet duszne,przesiąknięte naftą opary obory miały słodki smak. JezuChryste, jak my to wyjaśnimy policji?" - Zrobimy tak.- Przepraszam.Przez chwilę nie mogła rozpoznać starca, który podszedł bliżejświatła lampy.Barry Wu podążał za nim niczym czujny cień.Carl Biehn wyciągnął drżącą dłoń i delikatnie pogładził srebrnewłosy Rose.Potarła nosem jego nadgarstek.Gdy zobaczyła, zkim ma do czynienia, zmrużyła oczy.- Wiem, że to nie wystarczy - zaczął, mówiąc tylko do niej.Jegosłowa znaczył ból.- Ale wiem, że się myliłem.Mimo zła, którewyrządziłem tobie i twoim pobratymcom, mimo że pogrążałaśsię we własnej rozpaczy, uratowałaś mi życie, ryzykując własne.To właśnie jest ścieżka Pana - musiał przerwać.- Chciałem cipodziękować i powiedzieć, jak bardzo mi przykro, chociażwiem, że nie mam prawa do przebaczenia.Odwrócił się i Vicki napotkała jego spojrzenie.Oczy miał zaczerwienione, ale zaskakująco przejrzyste.Widaćw nich było ból, ale już nie wątpliwości.Ten człowiek pogodził się z sobą samym.Vicki przypomniała sobie własne słowa: wydaje się porządnym, przyzwoitym człowiekiem".Skinęła, onzaś odpowiedział skinieniem i przeszedł obok niej, zgarbiony,ale wciąż pełen cichej godności.- Dobra, ludzie, to będzie tak proste, jak tylko się da.-Zamrugała gwałtownie, żeby oczyścić oczy, i poprawiłaokulary.- Oto co się stało.Policja już wie, że ktoś strzelał dopsów Heerkensów - i do samych Heerkensów - i tego siętrzymajmy.Najwidoczniej Peter coś odkrył.- Rozmawiał po południu z Markiem William-sem - wtrąciłCelluci, zastanawiając się, jak daleko się posuną w tymsurrealistycznym wyjaśnianiu.- Zwietnie.Nabrał podejrzeń i przyszedł tutaj.W międzyczasieja zdobyłam tę samą informację, zadzwoniłam, odkryłam, żePeter zaginął, ściągnęłam Colina ze służby i razem pojechaliśmytutaj.Tymczasem ty - wskazała palcem na Celluciego - i ty -palec przesunął się w stronę Stuarta - ruszyliście mu na ratunek.Kiedy tylko się da, mówimy prawdę.Henry, ciebie tu nie było.Wampir skinął głową.Trzymanie się z dala od policyjnychśledztw było jednym z warunków przetrwania.- Colin, ty i Barry zabierzcie Petera do samochodu.Rose, zostańz nim.Nie pozwól mu się przemienić.Ciebie też tu nie było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki