[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krzyknął iupadł na stół.Czuł na gardle gorący oddech i jeden z białychkłów, a potem nagle nic.Zadziałał instynkt.Nie tracąc czasu namyślenie, chwycił za broń.Henry walczył z Chmurą i własną żądzą krwi. Tosiedemnastoletnia dziewczyna, jeszcze prawie dziecko.Niewolno jej pozwolić, żeby zabijała".Aaki nie żyły już z dala odludzi.Jaki sens miałoby zwycięstwo, które sprawi, że do końcaswoich dni będzie żyła ze splamioną duszą? Próbowała mu sięwyrwać, a on powtarzał jedyne słowa, które teraz miały zna-czenie:- On ciągle żyje, Chmuro.Sztorm żyje.Wreszcieznieruchomiała, pisnęła i odwróciła siędo stołu, z uniesionym pyskiem, żeby poczuć jego zapach.Kolejne skamlenie przeszło w wycie.Teraz, gdy skupiła się na Sztormie, a nie na zabijaniu, Henrywstał.- Zostań - rozkazał, a Chmura opadła na podłogę, drżąc z chęcipodejścia do blizniaka, ale nie potrafiłasię przeciwstawić.Henry podniósł głowę i spojrzał prosto wpodwójną lufę strzelby.- Więc on jeszcze żyje, tak? - I strzelba, i śmiech drżałyjednakowo niepewnie.- Nie czułem bicia serca.Jesteś pewien?Henry słyszał pełne wysiłku bicie serca Sztorma, czuł.jak jegokrew przedziera się przez zainfekowane trucizną ciało.Pozwoliłswej żądzy rosnąć.- Znam życie - powiedział, robiąc krok w przód.-I znam śmierć.- Taaak? - Mark zwilżył wargi.- A ja znam paciorek.Stój.Henry uśmiechnął się.- Nie.- Wampir.Książę Ciemności.Dziecko Nocy.Towszystko było w jego uśmiechu.Stół, który miał za plecami, uniemożliwiał ucieczkę.Mark niemiał wyboru.Pot zebrał mu się na czole i spłynął bokiem nosa.To tego demona postrzelił w lesie.Miał kształt człowieka, ale wjego twarzy nie było nic ludzkiego.- Nie.nie wiem, czym jesteś - wyjąkał, zmuszając trzęsące siępalce, by nie wypuściły broni - ale wiem, że można cię zranić.Jeszcze jeden krok i lufa obróci się na tyle, że Chmura znajdziesię poza linią strzału. Jeszcze jeden krok", powtarzał Henry,napędzając głód złością, i ten potwór będzie mój".Uniósłstopę.Drzwi stodoły otwarły się na oścież.- Rzuć to! - rozkazał Celluci.Obok niego Stuart warknął.Z trudem powstrzy-mywał się, by nie zaatakować, aż drżały mu mięśniu WycieChmury wyrwało go z samochodu, jeszcze zanim tan sięzatrzymał.Nawet nie zdążył pomyśleć i zdjąć ubrania - terazutrzymywało go w ludzkim kształcie.Lufa drgnęła, po czym uniosła się.- Nie mam zamiaru.- Co tu się dzieje? - wykrzyknął Carl Biehn.Miał karabin itrzymał na muszce mężczyzn stojących w drzwiach.Usłyszał,jak samochód zatrzymuje się na podjezdzie, rozpryskując żwir.Usłyszał też wycie i już wiedział, że maczają w tym palcediabelskie pomioty.Zabranie karabinu zajęło mu tylko chwilę.Wciąż nie wiedział, co się dzieje, ale jego siostrzeniecpotrzebował pomocy, to pewne.- Zabezpiecz i rzuć pistolet na ziemię - wskazał lufą.- Tam, zdala od wszystkich.Z zaciśniętymi zębami Celluci zrobił, jak mu kazano.Innegowyjścia nie widział.Szczęknięcie stalowych szczęk, którezamknęły się, gdy broń uderzyła o ziemię, zaskoczyłowszystkich jednakowo.- Pułapki - stwierdził Stuart.- Tam i tam.- Klepisko tuż przyjego bosych stopach zostało poruszone.- I tu.- A teraz przejdzcie tam - rozkazał Carl.- Do innych, żebym.-Kiedy ruszyli między pułapkami do lampy, rozpoznał Stuarta.Cały dzień modlił się o odpowiedz na swoje wątpliwości, a terazPan wydał bezbożnika w jego ręce.Potem zobaczył Chmurę,wciąż skuloną za Henrym, niezwracającą uwagi na nic, pozaciałem na stole.I wtedy zobaczył Sztorma.Opuścił karabin na biodro, trzymając go niczymrewolwerowiec, z palcem na spuście.Celując w grupę intruzówskupionych teraz po jednej stronie stodoły, zbliżył się do stołu.- Co tu się dzieje? - powtórzył.- Jak zginęło to stworzenie?- On nie zginął.- Rose rzuciła się w ramiona Stuarta.- On nieumarł, wuju, on nie umarł!- Wiem, Rose.Uratujemy go.- Pogładził ją po głowie,spoglądając na Williamsa, który gapił się, jakby pierwszy razwidział nagą dziewczynę.Rose potrzebowała ukojenia, ale jeślimieli ocalić siebie i Sztorma, potrzebowała przede wszystkimzębów i pazurów.W duchu przeklął ubranie, które zmuszało godo pozostania w ludzkim kształcie.- Przemień się - rozkazał.- Obserwuj.Bądz gotowa.- Przestańcie.- Lufa przesuwała się od Stuarta do Chmury i zpowrotem.- Nie będziecie odczyniać diabelskich sztuczek.Chmura zaskamlała, ale Stuart wsunął dłoń w gęste kudły na jejkarku i powiedział cicho:- Czekaj.Carl przełknął ślinę.Ból w oczach tego zwierzęcia, kiedypatrzyło na niego, zlał się w jedno z płaczem istoty, którą zranił.Wątpliwości zalegające w jego sercu stały się coraz cięższe.Misja Pana nie powinna nieść bólu.Odwrócił się i spojrzał naSztorma z pełną przerażenia fascynacją.- Siostrzeńcze, zadałem ci pytanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aeie.pev.pl