[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w Iranie niepostawiono nowych wyrzutni Silkwormów, a na starych nie wymieniono rakiet.-Warner rozejrzał się po twarzach słuchających go ludzi.- Naszym zdaniem wskrzyniach znajdowały się południowoafrykańskie rakiety przeciwlotnicze i pewniecoś, o czym nie mamy pojęcia.Na przykład Silkwormy do zwalczania okrętów.- Poinformowaliśmy o tym Indonezyjczyków? - spytał prezydent.- Oczywiście, proszę pana.Rozmawiałem z nimi w tej sprawie osobiście.Właśniewówczas cała ta sprawa ułożyła mi się w głowie.- Nie rozumiem.- Najbogatsi Indonezyjczycy to ci pochodzenia chińskiego.Większość z nich niema związków w kontynentalnymi Chinami i szczerze nienawidzi chińskiegokomunizmu.Niektórzy, owszem, takie związki zachowali.Tajne związki, o którychdowiedzieliśmy się niedawno.Dotyczy to przede wszystkim dwóch Indonezyjczyków,których pan dobrze zna, panie prezydencie.I którzy dobrze znają pana.Manchester patrzył na niego zdziwiony.- Ci dwaj otworzyli bank w pańskim rodzinnym mieście w Connecticut.Spotkałsię pan z nimi.- Czy to wszystko ma ze mną coś wspólnego? - prezydent był mocnozaniepokojony. - Być może oni poinformowali Chińczyków, że w przypadku afery nie będzie panreagował.Mogli powiedzieć im, że brak panu stanowczości i odwagi.- Kto mówi, że brakuje mi stanowczości i odwagi?- Nikt.To przecież tylko hipoteza, panie prezydencie.Ale taki zbieg okolicznościmusi budzić ciekawość.Niektórzy już ustawiają się tak, by mieć dobrą opinię wChinach, kiedy wpływy chińskie ogarną Indonezję, Malezję, Singapur i Tajlandię, cozdaniem niektórych może nastąpić w ciągu najbliższych pięciu lat.- Domysły, domysły, domysły.- przerwał mu prezydent, lekceważąco machającręką.- Proszę nas zawiadomić, kiedy będzie pan znał jakieś fakty.Warner przerwał, urażony nie docenieniem tego, co uważał za wspaniałą robotęwywiadowczą.- Jest jeszcze jedna rzecz, panie prezydencie - powiedział.- Co takiego? - Manchester był wyraznie wyprowadzony z równowagi.- Tylkoszybko.- Porwano rodzinę amerykańskich misjonarzy.- Gdzie?- Na Irian Jaya.- Warner przerwał, zorientował się, że nazwa ta nikomu się zniczym nie kojarzy i dodał: - To wyspa we Wschodniej Indonezji.- Czy ma to coś wspólnego z naszą sprawą? - spytał prezydent, marszcząc brwi.- Nie wiemy.Poinformowano nas, że znikli i to wszystko.Tubylcy twierdzą, że nicnie wiedzą.Ktoś przypłynął i ich porwał.- Co możemy zrobić?- Już robimy wszystko co w naszej mocy.- W takim razie informujcie mnie na bieżąco.- Manchester znudził się już tymtematem i wrócił do rozmowy z prokuratorem generalnym.- Panie prokuratorze, paniVaughan, jak wygląda sprawa naszego wniosku przed Sądem Najwyższym?- No cóż, panie prezydencie - odparł McCormick - nasz wniosek został przyjęty dorozważenia przez Sąd Najwyższy w trybie natychmiastowym, okoliczności są jednaktak niezwykłe, że nikt nie wie, co to właściwie znaczy.Sąd Najwyższy działa tak jak wprzypadku egzekucji skazańca, adwokaci obu stron mają być cały czas pod telefonem,prowadzone są rozmowy ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, ale nikt nieinformuje nas, co Sąd Najwyższy rzeczywiście ma zamiar zrobić.Mogą przeprowadzićprzesłuchanie jeszcze dziś, mogą wydać czasowe orzeczenie wstrzymujące, mogąoczekiwać ostatecznego wyjaśnienia, mogą tylko ustalić datę sprawy.Pływamy ponieznanych wodach.- Podoba mi się to porównanie - stwierdził admirał.Prezydent spojrzał na niego, bynajmniej nie rozweselony i wrócił do rozmowy zprokuratorem.- Kiedy możemy się czegoś dowiedzieć? - spytał.McCormick wzruszył ramionami.- Sprawą zajmuje się nasz najlepszy adwokat i w tej chwili nic już nie możemyzrobić.Czekamy na informacje z Sądu Najwyższego, nie mając zresztą pojęcia, kiedyinformacje te mogą nadejść.Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że powinniśmydowiedzieć się czegoś w ciągu następnych kilku godzin, ale - prokurator pokręciłgłową - nie wiem, jak dokładne są moje przypuszczenia.Manchester spojrzał na siedzącą cicho Molly.- Nadal uważa pani, że musimy wygrać?- %7łe zostanie wydane polecenie wstrzymania działań do czasu rozpatrzeniasprawy? - uściśliła Molly.- Owszem, jestem tego pewna.Rozwiązałoby to wszystkieproblemy przez ich zamrożenie, status quo zostałoby utrzymane.A sąd mógłby wydaćwyrok po rozprawie, w pózniejszym terminie. Prezydent przeniósł spojrzenie na szefa personelu.- Arlan, istnieje jakiś sposób skończenia z tą kongresową bzdurą, z tymimpeachmentem?- Oczywiście, panie prezydencie.Może pan przywrócić łączność z  Constitution irozkazać jej, by rozprawiła się z piratami.- Powiedziałem przecież, że tę sprawę muszę jeszcze rozważyć.Co dalej?- Moim zdaniem powinien pan pozwolić, by zawaliła się pod własnym ciężarem.-Bosch pochylił się w fotelu.Mówił tonem, którym zwierzchnicy przemawiają zwykledo podwładnych: - Chyba że chce pan wystąpić na konferencji prasowej i powiedziećdziennikarzom, że nie jest pan pacyfistą, i że jeśli okaże się to konieczne, nie ma pannic przeciwko użyciu sił wojskowych w sytuacjach kryzysowych.Zalecałbym takiewłaśnie rozwiązanie.Jeśli go pan nie przyjmie, doprowadziłbym do sytuacji, w którejpana przyjaciele zaczną pana bronić, przewodniczący zaś wyjdzie na człowiekaopętanego szaleńczą manią zemsty, marzącego wyłącznie o tym, by uciąć panu głowę.- Czy mogę coś powiedzieć? - wtrącił admirał.- Niech pan mówi - zgodził się niechętnie Manchester.- Czy ktoś ma zamiar poinformować naszą grupę bojową, że ludzie, których mazamiar zaatakować, to nie banda szaleńców? %7łe być może mają oni wsparcie Chinoraz skomplikowane systemy broni, w tym być może Silkwormy! I że ichzakładnikami może być rodzina misjonarzy?- Mają odciętą łączność - przypomniał mu szef personelu.- Właśnie o to mi chodzi.To nasze okręty, a my odcięliśmy im łączność.W tejchwili posiadamy także informacje, do których oni nie mają dostępu.Czy nie jesteśmyim winni choćby przekazania ważnych informacji?- Admirale, oni nie dostali pozwolenia na podjęcie jakiejkolwiek akcji.Jeśli działasię wbrew rozkazom, podejmuje się też ryzyko takiego działania.- Oczywiście, ale.- W tej sprawie nie ma żadnego  ale - przerwał mu brutalnie Manchester.Admirał Hart siedział w fotelu, czerwony, walczący z ogarniającym go gniewem.- Ryzykując, że to co powiem uznane zostanie za niesubordynację, panieprezydencie - powiedział spokojnie, z godnością - pragnę stwierdzić, że pańskadecyzja może spowodować śmierć wielu ludzi.Marynarzy.Amerykanów.- Nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby wykonywali rozkazy - odparł natychmiastprezydent.- Jest jeszcze jedna sprawa.W związku z rozprawą przed Sądem Najwyższym -wtrącił tajemniczo Warner.Manchester spojrzał na niego, zaskoczony.- Jaka?- Wie pan, z kim rozmawiał Dillon, kiedy namierzyliśmy jego sygnał iwyłączyliśmy mu telefon? Z przyjacielem z biura prawnego przewodniczącego SąduNajwyższego.Na pokładzie USS  Wasp pułkownik Brandon Tucker odwiedzał kolejnekompanie piechoty morskiej.Nie miał wątpliwości, że jest to najlepszy statekdesantowy w całej amerykańskiej flocie.Na jego pokładzie znajdowały się Harriery,samoloty pionowego startu i lądowania, które marines kochali, a nikt inny nie chciałużywać, helikoptery, którymi latali od lat: CH-E i CH-46 oraz miejsce dla tysiącapięciuset żołnierzy.Tucker spotkał się z dowódcą każdej kompanii i z każdym z nich przedyskutowałrobocze plany operacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki