[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Monssieur Thoresen? Myślałam, że pan już pojechał.- Michelle nie chce mnie puścić! Próbowała się rzucić z okna.Teraz już nie zdążę napociąg! - zawołał z rozpaczą.Zawsze podziwiał madame Dassac za jej zaradność.Tym razem także nie straciła głowy.Wyszła, a po chwili, która zdawała mu się wiecznością, usłyszał kroki i głosy w korytarzu, po czymw pokoju zjawiła się gospodyni z lokatorem mieszkającym piętro niżej.Był to wysoki osiłek, którynatychmiast zorientował się w sytuacji, chwycił Michelle i przytrzymał ją mocno.Johan spojrzał na zegar.Za pózno, by zdążyć na pociąg!Madame Dassac wyszła z pokoju, ale zaraz wróciła i wcisnąwszy mu do ręki parębanknotów, zawołała:- Jeśli się pan pośpieszy, to jeszcze pan zdąży.Widziałam, że przed naszym domem stoiwolna dorożka.Jest nadzieja, że złapie pan pociąg.- Madame Dassac, strasznie pani dziękuję! - zawołał wzruszony.- Postaram się panizwrócić pieniądze jak szybko się da.Spojrzał na Michelle, ale ona odwróciła głowę, nie chcąc na niego patrzeć.- Minie jej - stwierdziła z przekonaniem madame Dassac.- Nie pierwsza i nie ostatniadoznała zawodu miłosnego.Johan pokiwał głową, pożegnał się szybko, po czym chwycił walizkę i zbiegł ze schodów.Dorożka wciąż stała przed domem.Zaraz jednak ruszyła z kopyta w stronę dworca.Jeśli się dowiem, że Michelle odebrała sobie życie, będę miał wyrzuty sumienia do końcamoich dni, pomyślał spoglądając na tłum przechodniów, który zlewał się w szarą masę, stanowiącmgliste tło dla jego ponurych myśli.Nie zareagował nawet, gdy L'Imperial, duży autobuspochodzący jeszcze z czasów cesarza Napoleona, omal nie uderzył w dorożkę.Szkoda, że niezabierał z Paryża przyjemniejszych wspomnień!19Elise wyszła na ulicę, zamykając za sobą furtkę.Ubrana w nową bluzkę z wysoką stójką,nową, długą do ziemi spódnicę w paski i nowy kapelusz słomkowy z kwiatami, jeszcze nigdy nieczuła się taka elegancka.W bluzce z białej koronki było jej bardzo do twarzy, a spódnicadopasowana w talii podkreślała jej szczupłą sylwetkę.Kiedy wydawnictwo przysłało jej trzystakoron, pierwszą ratę honorarium za Dym na rzece, uległa pokusie, by kupić sobie coś nowego.Dręczyły ją co prawda wyrzuty sumienia, że postąpiła nazbyt lekkomyślnie, ale z drugiej strony poraz pierwszy kupiła sobie coś naprawdę ładnego, i to napełniło ją wielką radością.Elise była zadowolona, bo zakończyła wreszcie pisać powieść, której nadała roboczy tytułCórka przekupki.Niosła właśnie manuskrypt do wydawnictwa.Uśmiechnęła się pod nosem, boprzypomniała sobie, jak jeszcze w szkole przeczytała pewną historię o królu Christianie II, któryzakochał się w Dyveke, córce przekupki z targu w Bergen.Król zabrał zarówno ową przekupkę jaki jej córkę do Kristianii, podarował im dom, a Dyveke przez wiele lat była jego faworytą.W całejtej historii najgodniejsze uwagi było to, że przekupka z czasem zaczęła doradzać królowi wsprawach finansów.Niestety, wzbudziło to gniew magnatów.Wkrótce Dyveke umarła, jeśliwierzyć pogłoskom została otruta, a króla wygnano z kraju.Naprawdę osobliwa historia.- Witam, pani Ringstad!Odwróciła się i zobaczyła sąsiada, którego nazwiska nie mogła zapamiętać.Tego samego,który przyszedł ją powiadomić, gdy Emanuel stracił przytomność i leżał na ulicy, nie dając znakużycia.- Lato idzie, pani Ringstad - oznajmił wesoło sąsiad.- Na wieży na Wzgórzu Zwiętego Janapokazał się czarny trójkąt, co oznacza piękną pogodę, a dziś od rana jest ciepło.Elise roześmiała się szczęśliwa.Dostała list od Johana i liczyła już dni do jego przyjazdu.Właściwie głównie ze względu na niego kupiła sobie nowe ubrania.Przy tak pięknej pogodziestatek na pewno bezpiecznie przybije do portu.Nie grozi mu sztorm tak jak ostatnio, gdy Johanwracał z Paryża.- Ależ pani dziś elegancka - stwierdził sąsiad, przyglądając się jej z podziwem.- Zdaje się,że trochę lepiej się pani powodzi, prawda?Uśmiechnęła się radośnie, bo było jej lekko na duszy- Owszem, ma pan rację.Moje książki się dobrze sprzedają, a ja właśnie wybieram się dowydawnictwa zanieść następny rękopis.Pokręcił z niedowierzaniem głową.- Moja żona nie pojmuje, jak pani sobie daje radę z piątką dzieci i starą ciotką, co to pojawiasię i znika.- Ciotki już dawno u nas nie było - roześmiała się Elise.- Poza tym jest mi o wiele lżej niżtym matkom, które całe dnie spędzają w fabryce.Uważam, że naprawdę mi się poszczęściło.- Ale skąd pani bierze pomysły na książki?- Pomysły same przychodzą mi do głowy, gdy tylko zacznę pisać.Chociaż bywa, że bardzosię zmagam i pisanie idzie mi jak po grudzie.Wtedy trochę tęsknię za posadą w biurze.- Czytaliśmy z żoną pani ostatnią książkę, mój brat nam ją pożyczył.Naprawdę ciarki miprzechodziły po plecach.Ta biedna wdowa ze sparaliżowaną córką to chyba pani Thoresen i jejcórka, prawda?- To może być ktokolwiek.Nie opisywałam konkretnych ludzi, chciałam pokazać losrobotniczych rodzin i kłopoty, z jakimi się borykają.- Ale ta kobieta, której utopił się w rzece synek, to na pewno Berntine.- Owszem to mogłaby być ona, ale równie dobrze inne matki, które straciły dzieci w takichtragicznych okolicznościach.Tyle było podobnych wypadków!Uśmiechnął się.- Nie oszuka mnie pani.Wydaje mi się, że znam wszystkich, których pani opisała.- Myślę, że nikt się nie obrazi, nawet jeśli rozpozna siebie w którymś z moich bohaterów.Onikim nie napisałam zle - rzuciła na odchodnym.- Nie jestem taki pewien - zaśmiał się.- Znam przynajmniej jednego, co to nie jestzachwycony.Zatrzymała się i odwróciła zdziwiona.- Tak? Kto taki?- Nie powiem.Wzruszyła ramionami i skierowała się w dół ulicy.Zastanawiała się, kogo miał na myślisąsiad.Przestudiowała po kolei wszystkie opowiadania.Trudno jej było pojąć, by ktoś mógł poczućsię urażony czymś, co napisała w swojej książce.Postanowiła nie dać sobie zepsuć tego pięknego dnia.Zresztą nie podejrzewała, by sąsiadchciał jej zrobić przykrość, raczej kierowała nim ciekawość i gadulstwo.Zdecydowała się pójść do miasta wzdłuż Maridalsveien.Gdy dotarła do zboczaprowadzącego do dworu V0ienvolden, przystanęła pod koronami drzew i zasłuchała się w ptasiświergot.Nagle zobaczyła małą dziewczynkę.Zbiegała szybko z porośniętej trawą górki, ażfurkotały jej warkoczyki.Na jej twarzy malował się strach.Ujrzawszy Elise, skierowała się w jejstronę.Elise poczekała na nią i zapytała:- Coś się stało?- Może pani pójść ze mną? - zaszlochała dziewczynka i zasapana ruszyła z powrotem podgórkę, uważając za oczywiste, że Elise pójdzie za nią.Elise chwyciła ją za ramę i zatrzymała.- Powiedz, o co chodzi, bo się spieszę do miasta w ważnej sprawie.Dziewczynka podniosła na nią przestraszone oczy.- Chodzi o moją babcię.Zdaje się, że umarła.- Nie ma nikogo we dworze, kto mógłby ci pomóc? A państwo Berge?Dziewczynka pokręciła głową.- Państwo wyjechali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Wrota Milena Wojtowicz
- Raucher Herman Prawie jak w bajce
- Gilles Deleuze and Felix Guattari Anti Oedipus
- Mitchell Margaret PRZEMINELO Z WIATREM 1
- Ostatnia kochanka Warren Tracy Anne
- Marion Lennox Milioner dla Molly
- tmp 6156 Philippa Gregory Dwie Królowe849332973
- Prawo+Bankowe+ +Komentarz+%28719+Stron%29
- Exotika Maria Isabel Pita Crook & Flail (pdf)(1)
- Maxwell Gina L. Reguły uległoÂści
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elpos.htw.pl