[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nigdy się z nią nie ożeni, jeśli nadal będzie się tak ubierała - powie-działa Hannah, a Molly zrobiła głęboki wdech.- Bardzo przepraszam, ale to już przesada! Jednak nikt nie przejął sięjej protestem.- Molly lubi kolorowe stroje i kiedyś zawsze wyglądała jak pięknykwiat - wyjaśniła Angela.- Teraz nie ma do tego nastroju, no i pieniędzy.To wszystko przez ten wypadek.Jej siostra i szwagier zginęli tragicznie.SR Molly musiała zaopiekować się ich synkiem.W dodatku, kiedy jej na-rzeczony dowiedział się o dziecku, zostawił ją.Planowali wspólną przy-szłość.Odkładali nawet pieniądze na dom, ale oszczędności składali nanazwisko tego drania.Gdy ją rzucił, Molly straciła wszystko.Nie wiem,jak mogła do tego dopuścić.No, a potem.- An-gela zrobiła pierwszywdech od początku przemowy - pojawił się Jackson.- Jackson - powtórzyła słabo Hannah.- Zupełnie na jego punkcie zwariowała - oznajmiła An-gela, a Mollyomal nie zsunęła się pod stół.- On ją pocałował.Zupełnie na jego punkcie zwariowała.Jackson patrzył na pobladłątwarz Molly.Daj spokój, zachowaj zimną krew, upomniał się w duchu.- Ile jeszcze osób wie, ze cię pocałowałem? - spytał ostro.- Przynajmniej wszyscy goście restauracji - odpowiedziała Hannah.Rzeczywiście.Na sali panowała przejmująca cisza, a wszyscy ludzieprzysłuchiwali się ich rozmowie.- Cóż.- Angela zarumieniła się lekko, ale nie miała zamiaru prze-rwać.- To prawda.Gdy wrócili do domu z weekendu, Molly wyglądałajak bożonarodzeniowa świeczka.To było coś najmilszego, co jej sięprzydarzyło od czasu rozstania z tym beznadziejnym Michaelem.A te-raz ten idiotyczny artykuł.- Oczy dziewczyny zwęziły się w cienkieszparki.-Więc nie jesteś zaręczony?- Nie! I nie sądzę, żeby tak napisali w gazecie.- W takim razie ta Cara.- To nie wasza sprawa.- Jackson zamknął na chwilę oczy, po czymwstał.Sprawy zaczęły wymykać się mu spod kontroli.Chciał wszystko przemyśleć.- Muszę już iść.Panno Copeland, jeślinie chce pani sprzedać mi tej posiadłości.- Ależ chcę.Tylko jeszcze nie teraz.SR - Nie lubię, gdy traktuje się mnie niepoważnie - powiedział, nie pa-trząc na Molly.- Ja również - odparła Hannah i Molly pomyślała, że ta kobieta jestrównie twarda w interesach jak Baird.- W takim razie, co pani proponuje?- Wraca pan do kraju za trzy tygodnie?- Tak.- A zatem podpiszę kontrakt za trzy tygodnie.Na farmie.Jak poznamCarę.- Ja.- Chce pan kupić tę posiadłość, prawda?Chciał.Wiedział, że taka okazja już nigdy się nie powtórzy.Farmabyła naprawdę wspaniała.Zwyciężył zdrowy rozsądek.- Prawda.Ale musi być przy tym mój prawnik.- W takim razie oczekuję pana i panny Cary.Oraz panny Farr.No ipańskiego prawnika.- Nie pojadę na farmę - oznajmiła twardo Molly, a wszyscy spojrzelina nią ze zdumieniem.- Ależ oczywiście, że pojedziesz.- Hannah nie miała żadnych wąt-pliwości.- A żaby Sama? Przecież trzeba je wypuścić - dodała An-gela.- Czyto nie najlepsza okazja?W tej chwili Guy stracił cierpliwość.- Budujecie dla żab luksusowy apartament, a potem chcecie je wypu-ścić?SR - %7łaby rozmnażają się tylko w naturalnym środowisku.- Molly do-szła do stanu, w którym wszystko, nawet największy absurd, wydawałosię mieć sens.- A rozmnażanie to bardzo ważna funkcja życiowa -stwierdziła Han-nah.- Kojarzenie par, szczęśliwe stadła.- %7łabie? - Jackson patrzył na nich z góry.- Rozumiem.- Potrząsnąłgłową.- Wystarczy tego.Wychodzę.- Ja również.- Molly sięgnęła po torebkę i ruszyła w stronę drzwi.- Mam nadzieję, że zobaczymy się na farmie za trzy tygodnie - osa-dziła ich w miejscu Hannah.Molly wiedziała, że jeśli nie pojedzie, straci pracę.Jackson zaś niedostanie w inny sposób upragnionej farmy.- Zgoda ~ powiedziała Molly.- W porządku - Jackson zgodził się także.- Zwietnie.W takim razie usiądzcie i zamówmy deser.Mają tu wy-borną tarte cytrynową.Musicie spróbować.- Ja już mam dosyć.- Jackson spojrzał na Angelę.- Nie mam naj-mniejszej ochoty na słodycze - wysyczał i z tymi słowami ruszył w stro-nę wyjścia, nie oglądając się za siebie.SR Rozdział dziesiątyDochodziła dziewiąta wieczór, a Molly wciąż nie mogła odzyskaćrównowagi po fatalnym lunchu.Sam wreszcie zasnął, ale nie bez opo-rów.- Musimy w końcu złożyć domek do końca.Za trzy tygodnie wypu-ścimy nasze żaby.Musimy im dać szansę, żeby sobie w nim pomieszka-ły.- Spokojnie, zdążą pomieszkać - zapewniła chłopca Molly, studiującuważnie instrukcję.Uff, może Guy i Angela oprzytomnieją na tyle, byjej pomóc.Albo poradzi sobie sama.Jednak żadne z tych rozwiązań nie wydawało się wystarczającoprawdopodobne.- Zadzwonię do sklepu, żeby kogoś przysłali - powiedziała zdespe-rowana Molly.Trudno, będzie kosztowało, ale niech tam.Albo.- Pan Baird powiedział, że to zrobi.- Wiem.Ale posłuchaj, chcę ci coś powiedzieć.Zauważyłeś, jaki onjest przystojny?- No.chyba tak.- Zaufaj mi, jest bardzo przystojny.A teraz pozwól, że dam ci pewnąradę, młody człowieku.Nigdy nie ufaj przystojnym ludziom.- Dziewczynom też? - spytał chłopiec, marszcząc brwi.- Też.- Ale głównie mężczyznom, pomyślała.- Naprawdę myślałem, że przyjdzie - wyszeptał sennym głosem wpoduszkę.Smutno mi, że jest taki przystojny i nie dotrzymuje obietnic.Mnie również, pomyślała Molly już w salonie.Bardzo, bardzo mismutno.Gdybym nie była odpowiedzialną osobą, poszłabym po następ-SR ną porcję lodów.Spojrzała na żaby Sama, które siedziały w swoim ma-łym pudełku, wykazując kompletny brak zainteresowania jej rozterkami.- Dobrze, dobrze, nie umiem budować żabich domów, ale jestemświetnym pośrednikiem handlu nieruchomościami.Jak wezmę prysznic,wpuszczę was do wanny.- Przypomniała sobie, co mówił Jackson.-Tylko obiecajcie mi, że nie wskoczycie do toalety.Nawet ja nie myślę,że życie jest aż takie złe i ponure.To stwierdzenie wcale nie rozśmieszyło żab.Cóż, a niby dlaczegomiałoby je rozśmieszyć? Jej również nie poprawiło humoru.Spać.W tej samej chwili rozległ się dzwonek.To pewnie Trevor.Przyszedł, by spalić ją na stosie.Wiedział, że kon-trakt nadal jest nie podpisany.Z ciężkim westchnieniem otworzyładrzwi.- Przyszedłem skończyć składanie domku - oznajmił Jackson iwszedł do środka.- Co?- Przyszedłem skończyć robotę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki