[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strona 130John Jackson Miller - błędny rycerz.txt- Przecież ona jest Sithem.Wyczuje, że przybywasz.- Nikt nie stawia Lordom Sithów takich wyzwań jak ja.Na pewno nie damsię wyczuć.Arkadia przyglądała się przez chwilę, jak Narsk starannie chowakombinezon do torby, po czym spojrzała znów na wahadłowiec, gdzierobotnicy zdejmowali dopasowany już fotel repulsorowy.Misja Bothaninabędzie prosta.Kiedy statek doleci na świat Vilii, Narsk wydostanie sięniepostrzeżenie i pójdzie za Quillanem.Kiedy upewni się, że chłopiecdotarł do Vilii, zabije starą Lord Sithów.Narsk rozejrzał się niepewnie.- Masz dla mnie broń?- Jest tutaj - odparła Arkadia, podchodząc do fotela repulsorowego.Przesunęła go na bok, ukazując ukryty panel, pod którym tkwiło pięć kul zbłękitnawym gazem.Kule były zamocowane do detonatora,- Bomba?Arkadia zachichotała.- Nie na wszystkim się znamy, co, agencie? - Pokazała na lampy z alg.-Nie przesadzałam, mówiąc, że używamy wszystkich gatunkówsynediańskich alg.Jeden z mało znanych produktów ubocznych tychorganizmów przypadkiem jest potężnym gazem neuroparaliżującym.-Wycelowała palec w torbę Narska.- Na twoim miejscu pod to ubrankowłożyłabym maskę tlenową.Narsk wytrzeszczył oczy. - Ale będzie przy tym twój brat.Arkadia zimno spojrzała na fotel.- Na każdej wojnie są straty.- Odwróciła się do Narska i skrzyżowałaramiona.-Gdyby zamiast ciebie pojechała Jedi, potrzebowałabym tego tylko jakozabezpieczenia.Ale ty, choć masz wiele talentów, Jedi nie jesteś.I to tybędziesz zabezpieczeniem.- Podała mu małego pilota.- Tym uwolniszgaz.Narsk spojrzał na urządzenie i skinął głową.A więc Arkadia próbowałaskaptować Jedi, ale jej się nie udało.Najwyrazniej sprytem nie ustępowałaswojemu kuzynowi Daimanowi.- Kiedy uruchomisz pułapkę i upewnisz się, że babka jest martwa,znajdziesz w tym fotelu wskazówki co do odbioru wynagrodzenia.- Wyjęłaz fałd sukni niewielki tablet i pokazała mu, zanim ukryła go pod środkowympojemnikiem z gazem.- Czip z danymi zawiera wszystkie informacje, jakiezebrałam o moich sąsiadach.dość, żebyś stał się bardzo popularny uswoich przyszłych pracodawców na wiele lat.Ale ty i ja już nigdy się niespotkamy.Narsk uśmiechnął się blado i ruszył w stronę wyjścia.Ona pewnieoczekuje, że wyleci za godzinę.Przekraczając próg, przystanął, bo Arkadia go zawołała.- Bothaninie! Jeśli ten kombinezon pozwala ci zrobić tyle rzeczy, todlaczego nie zabiłeś Daimana? I dlaczego nie zrobiła tego Jedi, kiedyjeszcze go miała?Chyba miałeś dobrą okazję.- Nie mogę mówić za Jedi - odparł, odwracając się do niej.- Nie wiem, czyktokolwiek by mógł.Ona jest najwyrazniej szalona.A o rozkazach, jakie dostałem od Odiona, opowiadać nie będę.Wiedz tylko, że gdybyrozkazano mi zabić Daimana, Odion byłby dzisiaj jedynakiem.- Czując nasobie uważny wzrok Arkadii, kontynuował: - Mam z Daimanem porachunkiza to, jak mnie potraktował.Ale choć bardzo chciałbym go za to ukarać,nie robię takich rzeczy dla przyjemności.To przynajmniej jest prawdą, pomyślał.- Przykro mi, ale muszę skorzystać przed wylotem z waszegoambulatorium.Te algi nie służą bothańskiemu organizmowi.- Idz za tym bezużytecznym Durosjaninem - poleciła i odwróciła się znów,by przyjrzeć się statkowi.- Właśnie to mam zamiar zrobić.Ktokolwiek twierdzi, że lód jest gładki, musiał nigdy nie być na Synedzie.Gąsienice pełzaka lodowego wzmacniały każdy wstrząs, przenoszącdrgania przez kabinę wzdłuż linii, która kończyła się na zębach trzonowychRushera.Warczący potwór był ogromny, wielkości mniej więcej połowy  Gorliwości".Rusher spojrzał w dół, w przepaścistą czeluść ładowni.Ludzie Arkadiizawiesili na stalowych rusztowaniach biegnących od rufy statkuwystarczająco dużo siedzeń, aby zmieścili się wszyscy uchodzcy.LordSithów zamierzała się ich pozbyć w czasie jednej wyprawy.- Jesteśmy tu, najemniku - powiedział kierowca o lśniących oczach.Rusher widział już wcześniej kudłatego Nazzara.- Czy to nie ty prowadziłeś pojazd, który nas tu przywiózł? - zapytał.- Awansowałem.Rusher wyjrzał przez iluminator.Pełzak lodowy górował nad prawą burtą Strona 131John Jackson Miller - błędny rycerz.txt Gorliwości", podjeżdżając do jej potężnego, szponiastego podwozia.Załoga statku zdjęła już wystające lufy dział, żeby pełzak mógł podejść jaknajbliżej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki