[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba chciałaś mu przeciąd głowę na pół.Sonia wywróciła oczami, ale Izzy się tym nie przejęła.Mimo wszystko to był jeden zpowodów, dla których Sonia tak ją lubiła.- To ładnie, że wyleczyłaś mu te rany.W sumie ja mogłam to zrobid, ale myślę, żetwoja metoda bardziej mu się podobała.Sonia skamieniała.Dobry Boże, to była prawda.Przecież Izzy mogła go wyleczyd wciągu kilku sekund, dzięki swoim elfim genom i umiejętności gojenia ran.Dlaczego w ogóle otym nie pomyślała? Zamiast tego po prostu się na niego rzuciła z językiem! Niech to szlak!Czy zauważył to ktoś poza Isabelle?I dlaczego, do diabła, jej zdaniem jemu to się podobało?- Shane to w zasadzie miły gośd  beztrosko ciągnęła Izzy. Szkoda, że tak go nielubisz, bo on chyba ma do ciebie słabośd.W odpowiedzi Sonia groznie zawarczała, ale Isabelle się tym wcale nie przejęła.- No wiesz, przeorałaś mu twarz, a on nawet nie drgnął.Albo jest nadzwyczaj dobrzewychowany, albo nie chce twojej krzywdy.Ale co ja tam wiem.Sonia znowu zawarczała, ale prawda była taka, że Shane faktycznie nawet nie drgnął,kiedy go zaatakowała.Zresztą nawet jej przecież powiedział, że nigdy nie zrobiłby jejkrzywdy.Croft i Troy też wsiedli do samochodu, więc nawet jeżeli Izzy chciała ją jeszczepodręczyd, to teraz już nic nie mówiła.Nikt też nie był zdziwiony, że Sonia chce z nimi jechad,więc Croft po prostu włączył silnik, zawrócił samochód i ruszył w dół szosy, w stronęcentrum.75 - Kociaku  rzucił Croft do żony, uważnie przypatrując jej się we wstecznym lusterku Jak się czujesz?- Nic mi nie jest  odparła, znacząco wywracając oczami. Kocham cię, ale ogarnij siętrochę.Zawsze będę używała magii i dzięki temu będę stawała się silniejsza.Nie możesz siętak o mnie bad.- Mogę  mruknął buro pod nosem, na co Sonia w duchu zachichotała.Bardzo lubiłaprzebywad w towarzystwie Crofta i Izzy, bo bił od nich taki rodzaj uczucia, że można się byłoogrzad w jego blasku.Jasne, była trochę zazdrosna, ale zdecydowanie częściej była teższaleoczo ubawiona ich rozmówkami.- Ten sukinsyn coraz bardziej mi działa na nerwy  powiedział Troy do Crofta. Ktośpowinien go nauczyd manier związanych z nie wkurwianiem zmiennych wilków.- Moja partnerka postawiła sobie za sprawę honoru by to zrobid  mruknął Croft,znowu posyłając Izzy bure spojrzenie.Ona w odpowiedzi posłała mu piękny uśmiech.Troy zaśmiał się pod nosem i odwrócił w fotelu, żeby popatrzed przekornie nabratową.- Nie każdy ma aż tyle szczęścia, żeby znalezd sobie taką piękną, mądrą i honorowąkobietę  rzucił, szczerząc się w uśmiechu.Izzy zachichotała, Sonia wywróciła oczami, a Croft złapał brata za koszulę na plecach isolidnym szarpnięciem na powrót usadowił go przodem w fotelu.- Zachowuj się  warknął do niego z całą mocą swojego zazdrosnego poczuciawłasności.Troy zachichotał i znowu zaczął patrzed przed siebie, a Sonia szturchnęła rozbawionąIzzy nosem.Wszyscy jej bracia uparcie i z premedytacją flirtowali z Isabelle nie tylko dlatego,że ją lubili, ale przede wszystkim dlatego, że to tak wkurzało Cofta.Taki rodzaj złośliwości byłchyba ich cechą rodzinną.- A tak w ogóle, to jak tam u nowożeoców?  zagadywał dalej Troy. Noc poślubnasię udała?Izzy spłonęła ognistym rumieocem, a Croft posłał jej w lusterku tak gorące spojrzenie,że nie było wątpliwości co do tego, jak bardzo udana była ta noc.Troy zaśmiał się głośno i dzwięcznie, co Sonia zawsze uważała za bardzo ładnyśmiech.Kto wie nawet, czy nie najładniejszy ze wszystkich jej braci.Rusty był seksownym,zmysłowym łajdakiem, którego każda kobieta chciała zgwałcid w tej samej chwili, w której go76 widziała.Troy  też był łajdakiem, ale miał uśmiech, który można określid tylko jakopowalający i do tego ten uwodzicielski, szczery śmiech  to wszystko sprawiało, że chciało sięz nim byd.No i do tego był cholernym geniuszem, który z powodu własnej głupoty naprawiałsamochody zamiast pracowad dla NASA.- Zauważyłeś, że zażenowanie twojej partnerki ma bardzo słodki, orientalny zapach? rzucił Troy, szczerząc zęby w bezczelnym uśmiechu. Upajająco rozkoszny.W sumie inne jejzapachy też są upajająco rozkoszne.Izzy jęknęła na wpół z rozbawieniem, na wpół z zażenowaniem, przez co jej zapachfaktycznie jeszcze bardziej przybrał na sile.Jednak dominujący był zapach zazdrości irozdrażnienia Crofta, co każdego normalnego wilka by zaalarmowało i kazałoby mu sięzamknąd.Ale nie jej braciom.Można powiedzied, że mieli patologiczne i masochistycznepoczucie humoru.- Cały czas się zastanawiamy z Rustym, co ona właściwie w tobie zobaczyła, żewybrała sobie ciebie.Ktoś to powinien zbadad.Bardziej pasowałaby do mnie.Croft zahamował tak gwałtownie, że Sonia aż spadła z siedziska na wycieraczkę ipisnęła przez to boleśnie.Prawie połamała sobie łapy.- Croft!  zawołała Izzy z pretensją, po czym ze współczuciem zaczęła pomagad Soniipozbierad się z powrotem na kanapę.- Wysiadaj  warknął Croft do Troy a. Wkurwiasz mnie.- Nie bądz taki drażliwy  Troy wyszczerzył do niego zęby. Bądz co bądz, jesteśmyjedną, wielką, kochającą się rodziną.Croft spojrzał na niego i wyartykułował tylko jedno słowo:- Wypad.- Och, Boże, Croft, opanuj się!  zrugała go Isabelle, troskliwie głaszcząc Sonię po szyi isprawdzając czy w wyniku upadku nie odniosła jakichś obrażeo. Nie widzisz co on robi?Chce odwrócid twoją uwagę od trzęsienia się nade mną, a ty się dajesz podejśd jak dziecko.Troy nie był ani trochę zawstydzony z powodu przyłapania i to chyba sprawiło, żeCroft zamruczał coś pod nosem, ale znowu ruszył do przodu.Sonia zaparła się łapami okanapę i wychyliła do przodu, pomiędzy fotelami braci, po czym zmarszczyła nos i zawarczałana Crofta.Spojrzał na nią kątem oka, bynajmniej nie przerażony tym, że duża wilczyca ozabójczych kłach na niego groznie warczy.77 - Przepraszam, Soniu  mruknął.Sonia zamruczała z akceptacją tych uzasadnionych przeprosin, po czym wróciła dotyłu i ułożyła się obok Izzy, układając jej głowę na kolanach.W naturalnym odruchu Isabellewyciągnęła rękę i zaczęła ją drapad za uszami.- Zastanawiam się, czy nie wezwad do Wulfridge więcej Aowców  wyznała Izzy.Może dzięki temu udało by się szybciej zlikwidowad Valacara.- Jeszcze więcej czarowników latających po okolicy?  z niechęcią spytał Croft.Raczej nikt się z tego nie ucieszy.- Podpisaliśmy pokojowy pakt, Pluto  przypomniała mu żona. Nie prowadzimy jużze sobą wojny.Nie ma powodów, dla których nie moglibyśmy żyd obok siebie.- Są powody, kochanie  odpowiedział jej. Jesteśmy wilkami i bardzo nie lubimy jaknam się ktoś kręci wokoło naszej ziemi.Mamy to zapisane w genach, kociaku.Tak jak to,żeby się sobą opiekowad.Podpisanie jednego paktu nie zmieni całych wieków naszejatawistycznej mentalności.- Wiem, ale chciałabym, żebyśmy byli przyjaciółmi.- Jesteśmy przyjaciółmi  posłał jej zmysłowe, znaczące spojrzenie w lusterku.Najlepszymi.Ty i ja.Izzy wywróciła oczami, ale sądząc po kolejnej subtelnej zmianie w jej zapachu,wszystko co mówił do niej Croft, naprawdę na nią działało.Do licha, tych dwoje mogłobyrozmawiad o pogodzie, a i tak by się tym podniecali.Naprawdę dobrze, że Sonia nie zdecydowała się przyjąd propozycji Izzy by z nimizamieszkała.Chyba by zwariowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki