[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ichoćby nie wiedzieć jak długo rozmyślał nad tym, co będzie czuł,pieszcząc cudowne wypukłości jej bioder, nigdy by sobie niewyobraził, że mogą tak idealnie pasować do jego dłoni.Z cichym westchnieniem jeszcze mocniej przycisnął ją do siebie,a ona odpowiedziała podobnie namiętnym westchnieniem.Cofnąłjedną rękę i pokonując barierę strzegących przodu jej sukienkiguzików, wsunął pod spód dłoń, obejmując obwiedzioną koronkowym stanikiem pierś.Wiedział, na jakie skazuje się tortury.Pocałunki ipieszczoty do niczego nie doprowadzą, skoro ma córkę w domu, aleczy to znaczy, że ma z nich rezygnować? Elizabeth jęknęła przeciągle,a on oderwał się od jej ust i okrył pocałunkami jej szyję i dekolt.Zatoczyli się lekko, mocno przytuleni, wiedząc, że nie mogą posunąćsię dalej, a zarazem niezdolni oderwać się od siebie.Gdzieś po przeciwległej stronie trawnika trzasnęły drzwi iElizabeth szarpnęła się.Podniósłszy głowę, John napotkał wzrok paniBeetleman, która patrzyła na nich ze swego ganku.Pokwitowawszyjego spojrzenie dobitnym "Hm!", cofnęła się w głąb swego segmentu,z całej siły zatrzaskując drzwi.Bardzo słusznie, pomyślał.Gdybydoprowadził rzecz do punktu, o którym marzył, nieszczęsna kobietadostałaby pewnie ataku serca.Tymczasem jednak sam był bliskizawału.Elizabeth podniosła ku niemu twarz; miała ogromne, rozszerzoneoczy, nabrzmiałe od pocałunków wargi.To ponad jego siły - jest zbytpiękna, zbyt pociągająca, zbyt zmysłowa! Do diabła z paniąBeetleman! Znów spróbował przyciągnąć Elizabeth do siebie, onajednak oparła się, kładąc mu ręce na piersi.- To wariactwo - szepnęła schrypniętym głosem.- Dlaczego? A jeśli nawet, to bardzo przyjemne - zaoponował,ponownie próbując ją objąć i ponownie natrafiając na opór.- Boję się.Oczy mu się zwęziły.- Nie wiem, Elizabeth, czego się boisz, ale nie możesz chybazaprzeczyć, że między nami coś się dzieje.Wiem, że ty też o tymwiesz.Czuję to.- To, że się z tobą całowałam.- O, przepraszam - przerwał jej.- Od początku ci mówiłem, żenie mam czasu na wykręty i nic się pod tym względem nie zmieniło.Znieruchomiała w jego ramionach, ale tylko na moment.- Co chcesz ode mnie usłyszeć? - wyszeptała.- %7łe cię pragnę? %7łechciałabym, żebyś mógł pójść teraz ze mną do mnie, do mojegołóżka? To chciałeś usłyszeć?- A jest tak?Patrząc mu głęboko w oczy, skinęła głową.- To właśnie chciałem wiedzieć.- Ale to niemożliwe. Delikatnie przeciągnął palcem po jej wargach.- Mogę jedyniemieć nadzieję, że kiedyś będzie inaczej.Zamknąwszy za sobą drzwi, Elizabeth oparła się o nie plecami,drżąc na całym ciele.Czuła się jak nastolatka - zmieszana,zdezorientowana i tak straszliwie podniecona, że wszystko widziałajak przez mgłę.Jak on ją zdołał doprowadzić do takiego stanu? Dodiabła, przecież tylko się całowali! Co by się z nią działo, gdybydoszło do prawdziwego zbliżenia? Słyszała, że niektóre kobietymdleją przy orgazmie.Dotychczas takie opowieści tylko ją śmieszyły,ale teraz nie było jej wcale do śmiechu.Nogi ostatecznie odmówiły jej posłuszeństwa i osunęła się poddrzwiami na podłogę.Przebiegła palcami po gorących, obolałychwargach, a zamknąwszy oczy, wyobraziła sobie twarz Johna wmomencie, kiedy się nad nią pochylał.Miał długie, za długie jak namężczyznę, rzęsy, które rzucały cień aż na policzki.Jęknąwszy,opuściła dłoń na szyję, dotykając miejsc, na których nadal czułaszorstki dotyk pokrytych całodziennym zarostem policzków Johna.Potem jej ręce powędrowały jeszcze niżej i zaczęła pocierać palcamiskórę, wywołując wspomnienie jego ręki.April opowiadała jej kiedyś o mężczyznie, z którym miałaromans.Przysięgała, że potrafił ją podniecić samym tylkospojrzeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki