[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znałem odrobinę włoskiego.Lavorare.molto mangiare.Ucieszyli się, jak zagubione dzieci na widok znajomej twarzy.Przekręcałem łacińskie rzeczowniki dodając  o" na końcu.Wysiadłszy na końcowej pętli, zasięgnąłem języka.Czas jakiśszliśmy wzdłuż szosy, potem polną drogą.Najoczywiściej farma nieznajdowała się na skraju miasta, jak to mnie w biurze poinformowano.Aąki, miedze, samotne grusze i tzw.łany zbóż jeszcze nie złociste,po obu stronach.W miarę marszu wizje jajek, chleba i serów traciłyna ostrości, ustępując wspomnieniom Złotej Pragi - raju utraconego.mosty na Wełtawie, parki, kolorowe tłumy spacerujące wieczorem poVaclavske Namesti przy blasku ulicznych latarń.A tu na głuchej wsi- macać kury, doić krowy, wiązać snopy.Odcięty od świata nikogo nie poznam, niczego nie załatwię.Nie zdając sobie z tego sprawy, zwalniałem kroku i już szedłemostatni.Zatrzymałem się.Sycylijczycy także przystanęli.Dopiero gdyzrobiłem ruch ręką w kierunku niewidocznego miasta, zrozumieli oco chodzi.Wpadli w gniew, wymachiwali, wyzywali.Zawróciłem, aoni jeszcze stali bez ruchu, czas jakiś patrząc za mną, zanim poszlidalej.Spędziwszy noc na stole przed tablicą, następnego ranaudałem się do biura zatrudnień po skierowanie do pracy przyodgruzowywaniu.Nadszedł młodzik pod krawatem, któryrozpoznawszy mnie oświadczył, że żadnej innej pracy nie dostanę,ponieważ wczoraj otrzymałem przydział itp., itd.Przydział noclegu iposiłków skończył się.Nic nie pozostawało, jak tylko kupić mapę,kompas, bilet do Pilzna i próbować nocą przedostać się na drugąstronę.A pieniędzy nie miałem.A jeśli Rosjanie mnie złapią, albo Amerykanie, albo68 miejscowa ludność? Może pojechać do Szczecina i tamtędyprzedostać się do Anglików.Dostałem, jako repatriant, darmowy biletz powrotem do Zebrzydowic.W rzeczywistości był to odwrót napozycję wyjściową, a nie alternatywa.Z podróży pomiędzy Wilsonovo Nadra~i a granicą niezapamiętałem nic, jakbym przespał, nic poza jedną sceną.Siedzę sobie w parku, jeszcze po czeskiej stronie, gdzieś naZaolziu, chyba to Cieszyn.Park jakiś opustoszały, bezbarwny, nietaki jak te w Pradze, jakby ciemne chmury zasnuwały niebo.Wdajęsię w rozmowę z niemłodym mężczyzną obok, tutejszym Polakiem.Pytam do kogo tu miejscowa ludność chce należeć, do Polski czy doCzech?- Do Czech - powiada.- A dlaczego?- Za Czechów to tak było.miałeś daleko do fabryki, to ciprzydzielili rower, a ten co mieszkał blisko, nie dostał A za Polski todostałeś rower, jesli znałeś tego, co przydzielał.Przy kontroli granicznej w Zebrzydowicach powitali nassłowami: Będziecie bardzo zadowoleni z powrotu do Polski.Nie wiedziałem, ze otwiera się przede mną długa stalinowskanoc.69 3LIBERUM CONSPIROChyba nigdy w historii Polskich Kolei Państwowych tyluchętnych nie przypadało na jeden wagon jak latem 1945 roku.Szturm rozpoczynał się zanim pociąg stanął.Podczas gdy wdrzwiach pulmanów odbywały się tak zwane dantejskie sceny, przezokna wrzucano walizki, podawano dzieci, a bardziej przedsiębiorczypodróżni wzajemnie się podsadzali i wciągali.Tu często dochodziłodo zabawnych momentów, na przykład gdy niewysportowana osoba,zwykle kobieta w średnim wieku, wpychana przez okno zawisłabrzuchem na parapecie i bezradnie wierzgała nogami.Czasem niewszystkim udało się wcisnąć, co zwykle oznaczało nocowanie nastacji pomimo zapewnień kolejarzy, że wkrótce będzie podstawionydodatkowy pociąg.Dantejskie sceny wewnątrz wagonów cechował niemalabsolutny bezruch.Aby się przepchać do WC, trzeba było walczyć okażdy centymetr drogi.Ubikacje często były zajęte przez pasażerów,którzy tam wypoczywali; należało ich wpierw wyprosić.Jazdaciągnęła się w nieskończoność.Transporty wojskowe miałypierwszeństwo.Pociągi jechały wolno, a stały długo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki