[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poniżej musiał być tunel.- To quenko - szepnął mi do ucha Bassario.- Co to takiego?- Labirynt.Sieć tuneli wykutych w skale pod ziemią.Niedaleko Cuzco jest jedenz najsławniejszych quenko.Pierwotnie budowano je jako drogi ucieczki dla rządzącej elity -tylko mieszkający w danym mieście członkowie rodziny królewskiej znali kod, umożliwiającyporuszanie się pozornie chaotyczną plątaniną tuneli.Teraz używa się ich głównie do sportowychgier podczas festiwali.Dwóch wojowników wchodzi do tuneli razem z pięcioma dorosłymijaguarami.Wygrywa ten z nich, który jako pierwszy wyjdzie z labiryntu.Bardzo popularne jestteż obstawianie wyniku.Podejrzewam jednak, że tutaj quenko jest raczej wykorzystywane dopierwotnego celu - jako droga ucieczki dla członków królewskiej rodziny.Vilcafor zaprowadził nas do płonącego w kącie pomieszczenia ogniska.Poprosił, abyśmyusiedli na sianie.Po chwili pojawili się służący i podali nam wodę.- A więc, Renco.masz Idola? - spytał Vilcafor.- Mam - odparł Renco i wyjął figurkę, wciąż zawiniętą w czerwony jedwab, ze skórzanejsakwy.Kiedy odsłonił połyskującą czarno-purpurową rzezbę, z piersi zebranych wokół ludziwyrwało się westchnienie.Wydawało się, że w migotliwym pomarańczowym świetle ogniska wyszczerzony pysk kotanabrał jeszcze większej wrogości.- Naprawdę jesteś Wybrańcem, mój bratanku - powiedział Vilcafor.- Człowiekiemprzeznaczonym do uratowania naszego Idola przed tymi, którzy mogliby nam go odebrać.Jestemz ciebie dumny.- A ja z ciebie, wuju - powiedział Renco, choć z tonu jego głosu wnioskowałem, że wcale taknie jest.- Opowiedz, co tu się stało.Vilcafor skinął głową.- Słyszałem o tym, co wyczyniają zjadacze złota w naszym kraju.Pojawiali się we wsiachzarówno w górach, jak i na leśnych mokradłach.Jest jedynie sprawą czasu, by odkryli to tajnemiejsce.Mając to na uwadze, dwa miesiące temu kazałem zbudować nową ścieżkę - prowadzącągłęboko w góry, daleko od tych żądnych złota barbarzyńców.Miała to być szczególna ścieżka -po użyciu można byłoby ją zniszczyć.Z powodu ukształtowania terenu w odległości dwudziestudni marszu stąd nie byłoby wtedy innej drogi w góry.Każdy, kto próbowałby nas ścigać,straciłby wiele tygodni, a my w tym czasie bylibyśmy już daleko.- Mów dalej.- Moi inżynierowie znalezli idealne miejsce na taką ścieżkę - niezwykły kanion niedalekostąd.To szerokie, okrągłe zagłębienie z wystającym w środku olbrzymim skalnym paluchem.Jego ściany idealnie nadawały się do wykucia ścieżki i poleciłem, aby natychmiast zaczęto pracę.Wszystko szło dobrze, dopóki inżynierowie nie dotarli do górnej krawędzi kanionu.Kiedy tegodnia spojrzeli w dół, zobaczyli to.- Co, wuju?- Budowlę - wykonaną przez człowieka - na szczycie ogromnego kamiennego palucha.Renco spojrzał na mnie z niepokojem.- Natychmiast kazałem zrobić most z lin, po czym osobiście - w towarzystwie moichinżynierów - przeszedłem przez most i zbadałem tę budowlę.Renco słuchał w milczeniu.- Cokolwiek to było, nie zostało zbudowane rękami Inków.Wyglądało jak jakaś budowlareligijna - świątynia albo kaplica - podobna do innych znajdowanych w tych lasach,wznoszonych przez budowniczych tajemniczego imperium, rządzącego tą krainą wiele lat przednami.Ale w tej świątyni było coś dziwnego - została zamknięta wielkim głazem.Na głazie byływyryte liczne rysunki i napisy, których nie umieli odcyfrować nawet nasi najmądrzejsi ludzie.- Co się stało potem, wuju? Vilcafor spuścił wzrok.- Ktoś powiedział, że być może jest to legendarna Zwiątynia Solona i gdyby tak było,w środku znajdowałby się najwspanialszy skarb - składający się ze szmaragdów i jadeitu.- Co zrobiłeś, wuju?- Kazałem otworzyć świątynię - odparł Vilcafor i pochylił głowę.- I w ten sposób uwolniłemzło, jakiego nikt jeszcze nie widział.Uwolniłem rapa.Kiedy zapadła noc, wyszliśmy razem z młodym księciem na dach cytadeli, aby popatrzećz góry na osadę i spróbować zobaczyć zwierzęta, które nazywano rapa.Bassario jak zwykle zaszył się w jakiś ciemny kąt i usiadł twarzą do ściany, by robić to, cozwykł robić od dłuższego czasu.Popatrzyłem z góry na osadę.Muszę powiedzieć, że podczas wędrówki przez las deszczowy przyzwyczaiłem się doodgłosów nocnego życia dżungli.Do rechotu żab, bzyczenia owadów i szumu wiatruw najwyższych gałęziach, po których skaczą małpy.Tutaj jednak tych odgłosów nie było słychać.Otaczający Vilcafor las był zupełnie cichy.Nie słyszałem ani jednego zwierzęcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Larry Niven Cykl wiat Piercienia (1) Piercień
- Zbigniew Błażyński Mówi Józef wiatło. Za kulisami bezpieki i partii 1940 1955
- Laini Taylor Córka dymu i koci 02 Dni krwi i wiatła gwiazd
- Wasserstein Bernard W przededniu. Żydzi w Europie przed drugš wojnš wiatowš
- 002. Robert Jordan Koło Czasu t1 cz2 Oko wiata
- Asher Bridget (Baggott Julianna) wiat po wybuchu 02 Nowy przywódca
- Gutberlet Bernd Ingmar 50 Największych kłamstw i legend w historii wiata
- Dunaj, Magdalena GŁUCHY WIAT. Głuchota w perspektywie antropologii zaangażowanej (2015)
- Sk8ter Boi (calosc)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jucek.xlx.pl