[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale oczywiście Karal prze-konał go, że już nie potrzebuje mojej pomocy.Na pewno myśli, że teraz może jużdziałać na własną rękę.Nie był przygotowany do samodzielnego działania i niebędzie do niego gotowy przez lata! Nie ma sposobu, by mógł się do niego przygo-tować, zwłaszcza jeśli chodzi o kamień-serce! Ale Karal zapewne powiedział mucoś przeciwnego przekonał go, że nie potrzebuje żadnej pomocy, podczas gdyteraz potrzebuje jej najbardziej.211Z gniewem chodził tam i z powrotem, zapominając o oczekiwanych gościach.Aya, nieszczęśliwy, ćwierkał i machał skrzydłami na swojej żerdzi w kącie.Ogni-sty ptak zaczął rozsyłać iskry za każdym ich poruszeniem świetliste punkcikiopadające z jego skrzydeł jak pył.Zpiew Ognia zignorował te oznaki nasilającegosię napięcia, zajęty wyłącznie swoim gniewem.Narastała w nim niepohamowana wściekłość. Karal! To wszystko jego wina! Na bogów, powinienem coś zrobić z tymwścibskim głupcem! Sojusz już go nie potrzebuje, odkąd przyjechała Solaris.An desha na pewno nie potrzebuje jego rad! Karal był sprawcą wszystkich je-go kłopotów Karal był niebezpieczny! Wtrącał się w sprawy, o których niemiał pojęcia i zachęcał An deshę do tego samego.Jak długo musiał namawiaćAn deshę, by spróbował czegoś bardziej niebezpiecznego od samego dotknięciakamienia-serca? Jak długo musiał namawiać go, by spróbował go zmienić? Prze-cież właśnie w ten sposób kamień-serce k Sheyna został wypaczony! Czysta złośćzabarwiła wszystko na czerwono, a w jego uszach pulsowała krew jak bicie osza-lałego bębna. Powinienem się go pozbyć muszę się go pozbyć, zanim wszyst-ko zepsuje!Jego morderczym myślom zawtórował przenikliwy dzwięk dartej tkaniny dekoracyjny materiał oderwał się od ściany, błyskając iskrami światła ubocz-nym efektem mocy wysyłanej przez Zpiew Ognia po czym powoli rozpadał sięna coraz mniejsze strzępy. Powinienem to zrobić Karalowi, temu zielonemu szczeniakowi z mlekiempod nosem!Zpiew Ognia zazgrzytał zębami, pozwalając, by złość narastała w furię, nieprzejmując się szkodami, jakie wyrządzała jego ekele.To nie miało znaczenia.Dzwięk pękającego drewna cieszył go tak brzmią rozdzierane kości, a w tejchwili życzył jak najgorzej każdemu, kto nie dość go doceniał.Drewniane nogi stolika pękły wzdłuż na pół, potem na trzy części, blatskrzywił się, w końcu upadł na podłogę.Dzbanki i kubki zsunęły się i rozbiły,zanim jeszcze dotknęły podłogi. Już dawno się obudziłem!W tej chwili Aya wydał przerazliwy krzyk panicznego strachu, a w kącie ekelewybuchł płomień.Zpiew Ognia zakręcił się w miejscu i wrzasnął na widok głupoty ptaka.Ayaskoczył z żerdzi i fruwał z kąta w kąt, przelatując pod ostatnim nietkniętym sto-łem.Zpiew Ognia parsknął gardłowo i rozkazał płomieniom zgasnąć zgasnąćnatychmiast.Jednak ogień tylko zapłonął jaśniej, kiedy Zpiew Ognia zwrócił kuniemu energię swojego gniewu.Owinął resztki wiszących draperii żółtym płasz-czem płomienia, dymiąc coraz bardziej.Zpiew Ognia spróbował rzucić na ogieńkoc, by go stłumić, ale udało mu się jedynie oparzyć ręce.Ból tylko podsycił jegogniew.Nie mógł już nawet jasno myśleć.212W końcu zacisnął poparzone pięści i wrzasnął na ogień. Powiedziałem: przestań!Dym zatrzymał się, a potem wrócił do płomienia, przyciskając go do ziemi,zostawiając za sobą poczerniałe ściany.W końcu w ekele pozostali jedynie ocie-kający potem, drżący Zpiew Ognia, drzazgi z rozbitych mebli, resztki dymu i prze-rażony ptak.Zpiew Ognia wziął głęboki oddech poprzez zaciśnięte szczęki i rozejrzał sięwokół; jego spojrzenie padło na więz-ptaka.Otworzył osmalone pięści i skoczyłdo niego.Aya odfrunął.Zpiew Ognia gonił Ayę po całej komnacie, ten zaś krył się za szczątkami me-bli, ćwierkając przerazliwie ze strachu. Przeklęty! krzyczał Zpiew Ognia. %7łałosny ptaku! Jak śmiesz! jegosłowa przeszły w nieartykułowany bełkot.Wrzeszcząc w gniewie, nad którymprzestał już panować, zapędził ptaka do kąta i przygotował się do uderzenia.Ayaskulił się, każde jego pióro drżało. Stój!Krzyk ze schodów kazał mu się zatrzymać ta chwila wystarczyła, by El-speth i Mroczny Wiatr otoczyli go. Zpiewie Ognia, to twój więz-ptak powiedział z gniewem zwiadowcaTayledras. Twój więz-ptak.Czy ty oszalałeś? Nie widzisz, że to twoja wina?Ptak tylko odzwierciedlał to, co złego działo się z tobą! Odejdz! wrzasnął Zpiew Ognia. To mój dom i mój ptak, a ja. To nie jest dom, to stos pogrzebowy, Zpiewie Ognia.Uderz Ayę, a pój-dziesz w jego ślady ostrzegł Mroczny Wiatr, wybijając stopą rytm.Elspethpodchwyciła go szybko był to rytm, który Zpiew Ognia niejasno rozpoznał ja-ko część zaklęcia mającego uwięzić moc wypaczonego kamienia-serca k Sheyna. Mówię poważnie.Możemy odbić wszystko, co na nas rzucisz i odrzucić cito prosto w twarz.To nie będzie miłe.Przez długą chwilę Zpiew Ognia stał z uniesioną ręką jak kat gotowy opuścićtopór, wpatrując się w surowe oczy Mrocznego Wiatru.Błękitne oczy wwiercałysię w niego zimnym spojrzeniem, zapewniającym, że grozba zostanie spełniona.Jego przyjaciele byli gotowi zaatakować go. Zaatakować.Oparzone dłonie Zpiewu Ognia zadrżały i otworzyły się, kiedy do maga do-tarło to, co się stało.Gniew opuścił go tak nagle, jak powietrze uciekające z przekłutego balonu.Zpiew Ognia zwiesił rękę i spojrzał na nią z osłupieniem. Bogowie wyszeptał z niedowierzaniem. Mroczny Wietrze co jazrobiłem? Co ja chciałem zrobić? W jakiego potwora się zmieniłem? Co myślałem? Przecież kamień-serce nienależy do mnie, An desha ma prawo iść swoją własną drogą, a Karal jest równie213niewinny jak Aya! Aya! Co się ze mną dzieje? Aya, mój ptak, mój więz-ptak.Miejsce gniewu zajął ogromny i głęboki żal, wypełniając pustkę, jaką zosta-wił po sobie gniew.Zpiew Ognia poczuł, że uginają się pod nim kolana i pła-cząc, upadł na podłogę.Mroczny Wiatr i Elspeth zostali w miejscu, obserwującgo uważnie.Nawet jeśli nadal wybijali stopami rytm, Zpiew Ognia nie słyszałtego przez swój własny szloch. Aya, mój ptak, mój więz-ptak, Aya.nie chciałem, byłeś przerażony, ja cięprzeraziłem, ja chciałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- 46.Trylogia Kryzys Czarnej Floty t.1 Przed Burzš Michael P. Kube McDowell
- Sokół Jarosław Czas honoru 02 Przed burzš
- Hawkins Karen Burza uczuć
- Parowski Maciej Burza
- Mercedes Lackey Cykl Heroldowie z Valdemaru (06) Ostatni Mag Heroldów (3) Cena Magii
- Major Ann BliÂźniaczki
- Wendy Webb Duchy przeszłoÂści
- Kraszewski Józef Ignacy Ostrożnie z ogniem (o miłoÂści); Piękna pani
- John Grisham Zeznanie
- rekcja czasow cw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- chiara76.htw.pl