[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomimo to niezabrakło nowości - matka i ojciec wprowadzili się do mieszka-nia, a wokoło, jak okiem sięgnąć, nie widziało się chaty którejśz kolejnych żon.Na Chishawasha życie toczyło się dalej.Stopniowo zaczę-ły znikać ślady poczynione przez wojnę.Wszędzie powróciłspokój i Dolina Małp ożywiła się znowu, stopniowo powstałykolejne chaty, liczniejsze niż uprzednio.287 Wydawało się, że pola misjonarzy przynoszą dwu- i trzy-krotne plony, bydło w kraalu ocalało przed zarazą, a dzieńw dzień przed ich drzwiami pojawiały się setki przybyszów,aby najeść się pożywnej sadza (grysiku z kukurydzy na wo-dzie), ratującej ich przed śmiercią głodową.Dla misji wiązało się to ze sporym obciążeniem finanso-wym.Gdyby nie datki z całego świata, byłoby to niemożliwei wielu pogan nie znalazłoby się pod opieką misjonarzy.Przy tym samo zaopatrzenie w środki żywności stanowiłonie lada wyczyn.Nawet jeśli Salisbury i Buławayo miały jużdostęp do linii kolejowej, to i tak odległości wynosiły setki ki-lometrów, po drodze wiele żywności tracono, a jeszcze więcejnadchodziło zepsutej.Tubylcy uważali drogę żelazną za praw-dziwy cud.Wierzyli głęboko, że amakiwa udało się zaprząc dosłużby samego diabła, ażeby ogniem i dymem pomagał im na-pędzać żelazne rumaki.Pomimo to przezwyciężyła ciekawośći chęć przeżycia przygody.Gdy Rhodes zaprosił stu indunasMatabele na próbną jazdę, nikt z nich nie odmówił.Jeszczeprzed ukończeniem ostatniego odcinka szyn Buławayo stało sięwielkim miastem liczącym osiem tysięcy białych mieszkańców.Podobnie jak Salisbury, dysponowało elegancką główną ulicą,Main Street, z wysokościowcami, bankami, giełdami, baramioraz klubami.Tam, gdzie jeszcze niedawno stał kraal Loben-guli, kwitło wielkomiejskie życie przybyłe z Europy.Wokoło metropolii wyrosły kopalnie.Poczyniono noweodkrycia i okazało się, że natrafiono na ślady dowodzące po-szukiwania złota w niepamiętnych czasach.Gdyby jeszcze tylko gorączka złota nie zwabiła wszelakie-go rodzaju hałastry! Nie brakowało między nimi indywiduówwprost szkalujących imię białego człowieka.Czarne kobietyuważali oni za obiekt polowań, upijając najpierw mężczyznbrandy, a następnie wykorzystując ich żony.288 Nic więc dziwnego, że pewnego dnia ojciec Hartmannprzedstawił swojemu przełożonemu kandydata do chrztu, którypodejrzliwy jak wszyscy Matabele nie zaufał zapewnieniu drob-nego mfundisi, lecz zażądał widzenia z samym induna z Em-pandeni.Ojciec Prestage nie lękał się konfrontacji z inkwizycją ple-miennego kacyka.- Abafundisi! - rozpoczął stary wódz.- Czy to prawda, żetwój Bóg ma niebo, w którym wszystkim dobrze się wiedziei nie muszą już więcej umierać?Ojciec Prestage przytaknął poważnie, dodając do tego jesz-cze kilka innych wyjaśnień dotyczących życia wiecznego.Aleto najwidoczniej nie interesowało gościa, gdyż w jego wzrokupojawił się wyraz oskarżenia.- Induna, czy Negrzy dostaną się do tego samego nieba, coi biały człowiek, czy do osobnego kraalu?Misjonarz przełknął ślinę, a następnie odparł pewnymtonem:- W niebie nie ma różnicy pomiędzy białymi i czarnymi.Przed Bogiem wszyscy są równi.- Aha, hm - starzec zamilkł na chwilę, a następnie zmrużył oczy.- A czy to prawda, że biały Bóg ma piekło dla złych, gdzieludziom zle się wiedzie?- O tak - pośpieszył z zapewnieniem przełożony.- Wieczne potępienie jest gorsze od wszelkich tortur waszych czarowników i tak samo pewne jak wieczne zbawienie.Wódz zamruczał.- Dobrze, czy do tego piekła dostaną się także biali złoczyńcy, czy tylko czarni?Ojcu Prestage'owi wypadła fajka z ust.A więc do tegozmierzała cała rozmowa.Westchnął głęboko.289 - Mam nadzieję, że Boże miłosierdzie zachowa ludzi przednim, lecz kiedy już ktoś musi zostać potępiony, to nieważnyjest przy tym kolor skóry.- A więc biali będą się smażyć wraz z czarnymi na tym samym ogniu w kraalu diabła? - dopytywał się dalej stary wojownik z błyskiem w oku.Ojciec Hartmann odwrócił się szybko, wycierając głośnonos.Jego przełożony przytaknął ze smutkiem.Kacykwyprostował się dumnie.- Dobrze, wobec tego od tej chwili zacznę przychodzić ponauki.Mały mfundisi powiedział to samo.Czy będą mieli jakiś pożytek z takiego katechumena?Był to prawdziwy krzyż.Wygolone głowy Matabele nieskłaniały się chętnie przed wodą chrztu.Rok po zakończeniukonfliktu zbrojnego ochrzczono cztery osoby, aby zaś się na-jeść, schodziło się codziennie ponad tysiąc.Musiano z Gra-hamstown sprowadzić nowicjuszy, aby zajęli się rozdawaniemżywności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki