[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mus mus odchodził od zmysłów ze stra-chu.Nadzieja Chloe na to, że jego lęk przed nią jestchwilowy, prysła.Pazury i pozostałe atrybuty Mai spra-wiały, że Mus mus bał się jej tak samo jak każdego kota. Kot, który na swojego ulubieńca wybrał sobie mysz powiedziała Kim z lekkim rozbawieniem. Dziwne, aleteż na swój sposób ironiczne. Wydawało mi się, że jesteśmy lwami  powiedziałaChloe, przykucając, i wypuściła mysz pod łóżko.Znalazładla niej w jednej z szuflad Cheeriosy.Dobrze chociaż, żeMus mus zdecydował się u niej zostać.Powinna być muza to wdzięczna. Jest taka bajka, w której mysz błaga lwa, żeby puściłją wolno. Chloe pamiętała tę bajkę, ale niezbyt szczegółowo.Spróbowała się na niej skoncentrować, żeby nie opłakiwaćwięcej Mus musa. Lew spełnił prośbę myszy, a kiedy pózniej wbił musię w łapę kolec, mysz go wyciągnęła.Po wszystkim zo-stali serdecznymi przyjaciółmi. Jaki z tego morał? Okazuj życzliwość nawet najpodlejszym istotom, bopewnego dnia mogą ci się przydać bardziej, niż myślisz. Brzmi to trochę samolubnie  zauważyła Chloei wreszcie się odwróciła.Kieszenie miała wypchane bie-lizną. Być może. Kim przechyliła głowę. Kto wie,z jakiej opresji może cię wybawić Musmus? Chyba możemy już iść  powiedziała Chloe.Nagle poczuła się nieswojo.Kim pokiwała głowąi uprzejmie zaczekała, aż jej przyjaciółka opuści pokój.Zeszła za nią ze schodów i obie ruszyły w stronę tylnychdrzwi.Gdy już znalazły się na zewnątrz, Kim przykucnęław pozycji, która wydałaby się Chloe niewykonalna, gdybynie wiedziała, co to znaczy być Mai.Kim popatrzyław niebo, a pózniej zaczęła węszyć przy ziemi niczymwilkołak z bardzo kiepskiego filmu.W przytłumionymświetle ulicznych lamp jej sylwetka prezentowała się jed-nocześnie i smutno, i pięknie.Chloe poczuła ukłucie za-zdrości. Niewielkie skrawki ogródka państwa Kingów i ichsąsiadów oddzielały od siebie płoty i skarlałe drzewkawyrastające z brązowej, niezdrowo wyglądającej ziemi.Mama Chloe nie miała ręki do roślin.Za każdym ra-zem, gdy znajdowała w czasopiśmie zdjęcie ładnie urzą-dzonego ogrodu na niewielkiej przestrzeni, podtykała jeChloe, która reagowała niechętnym pomrukiem.Czasamiwybierały się do sklepu ogrodniczego lub szkółki leśnej,przywoziły rośliny i zaczynało się wielkie sadzenie, leczpózniej Anna przyjmowała wyjątkowo ciężką sprawęi porzucała projekt, mrucząc coś na temat zatrudnieniaogrodnika.Chloe nagle ogarnął smutek na widok nakrętki odbutelki i papierków od gumy do żucia rozrzuconych naziemi pod drzewami.Jej dom stał pusty.Bez dwóchmieszkanek  jego duszy  był tylko pomnikiem marnegomiejskiego życia.Najchętniej by stąd uciekła.Kim przyczołgała się do niej z powrotem, poirytowanai skołowana. Z pewnością ktoś sprawdzał teren, zanim weszli dodomu  wyraznie czuję zapach dwóch mężczyzn. I.?Kim ostrożnie oczyściła pazury, polerując jeo materiał dżinsów.Mimo kociej skrupulatności, z jaką torobiła, było jasne, że po ludzku próbuje odwlec momentudzielenia odpowiedzi. Wyczułam też dwóch Mai, którzy zjawili się tu nie-długo po ludziach.  Ach tak  odparła z namysłem Chloe. To pewnieSiergiej ich wysiał, żeby strzegli mojej mamy.Założę się,że nie powiedział mi o tym, żebym się nie martwiła. Gdyby Siergiej wysłał dwójkę Mai, żeby pilnowalitwojej mamy, a pózniej zjawiłoby się troje ludzi, twojamatka byłaby teraz w domu, cała i zdrowa.Ci ludzie już bynie żyli lub byliby poważnie ranni  kontynuowała Kim.Było jasne, że zdążyła wyciągnąć własne wnioski, którepoważnie ją zmartwiły. Co chcesz przez to powiedzieć?  Chloe chwyciłaKim za ramiona, usiłując ją wyrwać z uporządkowanegoświatka logicznych łamigłówek. %7łe Mai przyszli tu po to,żeby ją zabić? Nie byłby to pierwszy raz.Chloe zrobiła krok w tył. Nie! Nie mam na to dowodów, ale. Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? zapytała z pretensją w głosie. Ponieważ w naszym domu ściany mają uszy! syknęła Kim. Usiłowałam ci to powiedzieć tysiąc razy! Czy wszyscy Mai pałają do ludzi tak wielką niena-wiścią?  Chloe czuła, że zaczyna tracić grunt pod nogami. Tu nie chodzi o nienawiść do ludzi, leczo sprawowanie kontroli i utrzymanie jedności w Stadzie.Zcieżka Bastet opiera się na wspólnocie, miłościi wzajemnym dbaniu o siebie.Zcieżka Sekhmet oznaczadążenie do celu poprzez wojnę i agresję, bez oglądania sięna innych.  A obecny przywódca podąża śladem Sekhmet powiedziała w zamyśleniu Chloe,  przypominając sobiesłowa Siergieja. Zniknięcie matki oznacza dla ciebie zerwanie więzize światem zewnętrznym.Chloe gorzko się uśmiechnęła. To samo powiedział Brian. Kim jest Brian? Moim. Chloe nie dokończyła, nie wiedząc, czymoże jej się bezpiecznie zwierzyć. Jest moim przyjacie-lem, należącym do Bractwa Dziesiątego Ostrza, któryuratował mi życie, kiedy walczyłam z Aowcą i pózniej,podczas mojej ucieczki z Alekiem.Tym razem to Kim popatrzyła na niąz niedowierzaniem. Twoje życie jest bardzo skomplikowanei niebezpieczne  oznajmiła wreszcie. Co ty nie powiesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Linki