[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Greer czuła się oszołomiona pożądaniem, słaba i bezwolna, a co gorsza,w jej sercu wciąż wzbierała szalona miłość.Rhodrick puścił ją nagle, cofającsię o dwa kroki, i wycierając usta wierzchem dłoni.Spojrzał na nią zesmutkiem. Proszę, zostaw mnie samego.Chcę opłakać koniec naszej przelotnejznajomości.Stłumiła kolejny szloch, chwyciła rąbek sukni i wyszła na korytarz, nieoglądając się za siebie.Puściła się pędem do sypialni, by rozpłakać się w głos.306RSRozdział dwudziesty dziewiątyPo południu śnieg przestał padać, lecz zerwał się wiatr, który trząsłzamkiem przez cały wieczór, wyjąc jak chór potępieńców.Greer została wswoich pokojach aż do kolacji.Gdy weszła do jadalni, była blada iwymęczona.Lord Harrison dołączył do nich i przez cały posiłek podtrzymywałgrzeczną konwersację, jednocześnie przyglądając się podejrzliwieRhodrickowi.Książę był niezmiernie szczęśliwy, gdy kolacja wreszcie dobiegła końca.Nie był w stanie patrzeć na wymizerowaną twarz Greer.Zdawało mu się, że dryfuje bez sensu i kierunku, bez planu na przyszłość,zupełnie nie wiedząc, dokąd zmierza.Nie potrafił zrozumieć, dlaczegowszystko tak się nagle zmieniło.Jak to możliwe, że w jednej chwili szalał zmiłości do Greer, a w następnej życzył sobie, by nigdy więcej nie pojawiła sięw Llanmair.%7łałował, że nie potrafi zerwać gołymi rękami chmur z nieba iodsłonić słońca.Stopiłoby śnieg i mogłaby już dziś wyjechać do Londynu,kończąc ten koszmar.Kiedy wreszcie wyjedzie, będzie musiał wrócić do prostego,nieskomplikowanego życia i nie myśleć o niej nigdy więcej.Niestety, jego serce i umysł nie chciały współpracować.Dręczyły gonatarczywe obrazy jej nagiego ciała, jej uśmiechu i błękitu jej oczu, takintensywnego.A gdy myślał o całowaniu jej ust, niemal czuł w ramionach todrobne ciało.Jak to możliwe, że on, doświadczony, rozsądny człowiek, zakochał siętak szaleńczo? A co najważniejsze, dlaczego w ogóle los przywiódł tu Greer?Istniało tylko jedno sensowne wyjaśnienie.Podobnie, jak Alis Bronwynzaprowadziła go do ciała panny Yates, tak samo przywiodła Greer do jego307RSdomu.Nic innego nie mogło wyjaśnić owego przedziwnego zbieguokoliczności.Bo jak wytłumaczyć, że kobieta, która od lat prześladowała go wsnach, okazała się matką Greer? Gdy zobaczył portrecik, był wstrząśnięty dogłębi serca i właściwie natychmiast domyślił się, w jaki sposób Greer znalazładrogę do Llanmair.Zwiadomość, że Alis Bronwyn znów interweniowała zzaświatów, doprowadzała go na skraj obłędu.Noc spędził w fotelu w gabinecie, masując tętniące bólem kolano iopędzając się od marzeń o Greer.Zanim nadszedł świt, niemal postradałzmysły.W towarzystwie wiernych psów snuł się korytarzami zamku.Ichoddechy zamieniały się w obłoczki pary.Na szczęście zaświeciło słońce, topiąc śnieg.Zawędrował do biblioteki, w której zastał Harrisona pogrążonego wlekturze.Gość wstał, ukłonił się nisko i spojrzał u w oczy. Hrabio Radnor przywitał się oficjalnie. Dzień dobry, sir ukłonił się Rhodrick i podszedł do kredensu, bynalać sobie whisky. Mam nadzieję, że zapewniono panu wszelkie wygody.Wskazał gościowi karafkę w niemym pytaniu.Harrisem kiwnął głową. Służba uprzedza wszelkie moje kaprysy, dziękuję.Przykro mi, żemusimy jeszcze przez jakiś czas nadużywać pana gościnności.Rhodrick wzruszył ramionami. To żaden kłopot odrzekł szczerze, podając Harrisonowi szklaneczkęwhisky. Proszę.To powinno pana rozgrzać.Gość przyjął trunek z wdzięcznością. Spodziewałem się, że zastanę w pana towarzystwie pannę Fairchild zauważył Rhodrick, siadając naprzeciw Harrisona w fotelu.308RS Jest w swoich pokojach wyjaśnił Anglik.Upił łyk trunku, po czymprzyjrzał się pod światło bursztynowemu płynowi. Mówiąc szczerze, sir,panna Fairchild jest bardzo rozdarta.Rhorick podniósł głowę. Doprawdy? Czy mówiła coś na ten temat? zapytał, nienawidzącsiebie za ten młodzieńczy pośpiech.Harrison zmierzył księcia spokojnym spojrzeniem. Mówiła bardzo długo.Moim zdaniem panna Fairchild przywiązała sięsilnie do Llanmair i jego mieszkańców.Nie przestaje opowiadać o swympobycie tutaj.Rhodrick uśmiechnął się bezwiednie.Nikt lepiej od niego nie wiedział,jak potrafiła trajkotać. Powiedziała mi też o zwróconym przez pana dziedzictwie dodałHarrison. Przyznaję, że był to bardzo hojny i godny podziwu gest. Hojny? Rhodrick z uśmiechem potrząsnął głową. Przecież to jejwłasność.Miałem nadzieję, że im prędzej odzyska dziedzictwo, tym prędzejstąd wyjedzie.Zdumiony Harrison przez chwilę milczał. Proszę mi wybaczyć, książę, lecz jestem pewien, że panna Fairchild niezamierzała się panu naprzykrzać. Och, zle mnie pan zrozumiał westchnął Rhordick. Chciałem tylkozauważyć, że Llanmair nie jest miejscem dla kobiet takich jak panna Fairchild.Najwyższy czas, by wróciła do rodziny i swego zwykłego trybu życia. Owszem przytaknął Harrison, opróżniając szklaneczkę. Z radościątego dopilnuję.Dziękuję za whisky dodał z uśmiechem. Proszę mi terazwybaczyć, zajrzę do panny Fairchild. Oczywiście odrzekł Rhodrick.309RSPrzez chwilę bezmyślnie wpatrywał się w ogień, słuchając oddalającychsię kroków Harrisona.* * *Wczesnym wieczorem Lulu zapytała Greer, czy życzy sobie zjeść kolacjęz lordem Harrisonem, jako że książę już się położył. Położył? z niedowierzaniem zapytała Greer. Tak wcześnie? Sądzę, że to jego kolano, panienko.Bardzo go dziś boli. Och westchnęła Greer, czując ucisk w sercu.Zjadła posiłek zHarrisonem.Siedzieli obok siebie, blisko ognia, żeby nie zmarznąć. Nie ma dziś pani apetytu zauważył mężczyzna.Greer uśmiechnęła się słabo. Chyba jest po prostu za zimno.Kiwnął głową, pochylając się nad duszoną wołowiną. Ja z kolei odczuwam wręcz wilczy głód wyznał. To natura próbujenas utuczyć na czas długich zimowych miesięcy. Ach. burknęła pod nosem Greer, dziobiąc widelcem ziemniak.Proszę o wybaczenie, lordzie Harrison.Czy pozwoli mi pan schronić się wmoich pokojach? Zaczyna mnie boleć głowa. Znowu? zapytał cicho, wpatrując się w talerz. To przez ten mróz szepnęła. Oczywiście, proszę się położyć odparł, wstając z fotela.Jednak, gdyGreer ruszyła ku drzwiom, zatrzymał ją: Panno Fairchild?Odwróciła się ze zbolałą miną. Czy sądzi pani, że po powrocie do Londynu bóle głowy ustąpią, czyraczej się nasilą?Greer poczuła, że się rumieni. Nie wiem, sir odrzekła szczerze.310RS Być może powinna się pani zastanowić, jaka okolica bardziej sprzyjapani zdrowiu i samopoczuciu stwierdził z uśmiechem i wrócił do posiłku.Greer ruszyła ku swej sypialni, z każdym krokiem czując się gorzej.Wiedziała, że pytanie Harrisona jest uczciwe i powinna je rozważyć.Nie mo-gła znieść myśli, że nigdy więcej nie zobaczy księcia i jeśli tym razem opuściLlanmair, to na zawsze.W ostatnich dniach tyle razy musiała podejmować ważkie decyzje, takwiele razy roztrząsać, co tak naprawdę jest ważne w życiu, że kręciło jej się wgłowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linki
- Indeks
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 02] Girls to the Rescue Book 2 (pdf)
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Hieber Leanna Renee Percy Parker 02 Walka wiatła i mroku o Percy Parker (2)
- Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
- Kallysten [Blurred Trilogy 02 Blurred Bloodlines (pdf)
- § Trigiani Adriana Pula szczęcia 02 Pula marzeń
- Anne Stuart Czarny lód 02 Zimny jak lód
- Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
- Broadrick Annette Bracia z Teksasu 02 Zaloty po teksasku
- Bidwell George Michał i Pat 02 Synowie Pat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jucek.xlx.pl